Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To haiku ma coś w sobie.

Jest bardzo proste w słowach,
i sygnalizuje zaledwie głębsze problemy, ale robi to ciekawie.
Znaczenie ostatniego wersu zostaje "zrzutowane", zogniskowane
na namacalnym przedmiocie. Pokręcony kabel ma oczywiście
różne znaczenia, od "pokręconych" rozmów i relacji, po zwykłe uczucie
niecierpliwości przy jego rozplątywaniu. I właśnie to ostatnie wrażenie jest
dla mnie dużym plusem.
Opublikowano

czasem dzwonię, ale ... cos nie wychodzi. Pewnie przez to pokręcenie.
Dzięki za opinie. Jeszcze niedawno haiku było dla mnie zupełnie obcym słowem bez znaczenia. A teraz wszystko sie zmieniło. Wystarczyło wejść na forum, poczytać i spróbować. Wciąga, mimo, że daleka jeszcze droga przede mną.
Pozdrawiam :)))

Opublikowano

oj tak, ten kabel... pierwszy telefon stacjonarny w domu, to było przeżycie:D tylko na amerykańskich filmach widziało sie telefony bezprzewodowe, komórki wielkości bagaża podręcznego w dodatku z ogromną anteną;p
Wystarczyło, że kogoś nie było w domu i już nie można było go złapać. A teraz każdy jest na smyczy;p

a wracając do haiku, zastanawiam sie czy to kabel telefonu jest pokręcony, czy podmiot liryczny;)

Opublikowano

Taki telefon mam w pracy. Jest na wysokości oczu. I wciąż kusi - nie wiem, może właśnie przez to pokręcenie - zadzwoń. Tu i teraz. W innym miejscu i w innym czasie nie mozesz tego zrobić. Kamóki są fajne, ale mają "lekkie obyczaje" - są dostępne zawsze i wszędzie, a taki z pokręconym kablem wymaga wiele zachodu.
Pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • nosiła zawsze szeroką bluzę i ciemne okulary nikt nawet nie zapytał   - wystarczyło im logo, postrzępiony materiał poczuli, że mogą wyszydzać   a jednak ona szła : stopień po stopniu   choć każde z rzucanych ciężarem krępowało nie pozwoliła się zatrzymać   aż w końcu dotarła tam, odwróciła się tylko raz   gwałtownie uniosła głowę, sponad oprawy  poraziło ich złoto, błękit i zieleń spojrzenia   zdjęła obszerne ubranie  z kieszeni wypadł nóż co uchwyciła _ odeszła jak przyszła       na skrzydłach poruszył mnie Twój wiersz... cholera mnie bierze na takie sytuacje..rozszarpałabym każdego za zabawę drugim człowiekiem...

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Annna2 To jest prawdziwy obrazek i zapis myśli „ zranionego Szkła”.Ja tylko połączyłam kropki.
    • wiersz-o-dystans    wschód kwitnie dzień się osadza  i z brył kondensuje miasto  nabiera mięsa nakłada skórę  obrasta drzewami obrastają betonem kondesacja tężenie    drgania ponad czarną arterią  odejść mlaszcząc w chodnikach  niech gołębie wschodu krążą  nad kamienicami na dzień  dobry na dzień ledwo    ozłota kształtów i ruchu  stoję dziecko w brzasku  dziecko niebytu piszę go raz  i zmileczę przemilczę a na zawsze zniknie  a zniknie na zawsze        
    • ten rodzaj energii mogę ci przekazać wyłącznie językiem. z ust  – prosto w serce. niech rozrośnie się tam do rozmiarów opowieści o staruszku który, w opinii współmieszkańców wsi kompletnie oszalał w tym swoim próbowaniu... przyciągnięcia Wenus. samorobnym Marsem. ach, ileż dni spędził on na rozsypywaniu po podwórku rudego piaszczydła, na obtaczaniu w nim, niby mięsa w panierce, każdej swojej ruchomości: od agrafek – na wersalkach i meblościance kończąc! kto policzy, ile ton kamienisk nazwoził biedny, jak się zdawało, pomyleniec, na posesję, by imitowały marsjańskie głazidła? chyba mniejsza o to. ważne było czekanie, tęskne, z oczami skanującymi czerń dnia i nocny błękit. to zasychanie w środku i na zewnątrz, upodabniając się do skalnego odłamka. ta wiara kierowana wzwyż. aż pewnej nocy całe jego  obejście zakwitło, z piachu i kamieni wystrzeliły łodygi. ciepłota, niby wielki koc, miękko i powoli rozścieliła się na dachach budynków, rudym piasku, na studni. ciało staruszka, nie większe od śmiejżelka, znaleziono w zagonie petunii. pochowano w pudełku po zapałkach na kocim cmentarzu. jego duch ciągle zespala się ze Ziszczoną. ...widzisz, jaka ładna historia? powiem w sekrecie: to nie wymysły. choć też – bajka!
    • @Simon Tracy  Czasem wystarczy przetrzeć szybę - tam naprawdę jest słońce i zieleń. Możesz nie nazywać tego narzekaniem, ale Twoje wiersze niosą bardzo dużo bólu, bezsilności, samotności. I to właśnie one mówią najwięcej jak Ci jest teraz. Nie warto oszukiwać siebie - siebie najlepiej słuchać uważnie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...