Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zawsze lubiłem Piłata. Jest postacią sympatyczną, spokojną, pozytywnie odbijającą od rządnego krwi motłochu Judei i zaciekłych kapłanów. Nie dopatruje się w Chrystusie zarzucanych mu win, po tym jak rozmówił się z nim w kilku ostrożnych i wyważonych zdaniach.
***
PIŁAT (chodzi wkoło atrium. Kiedy idzie osłonecznioną stroną, zasłania oczy)

Ten biedak to kolejna ofiara tarć społecznych między lojalnym kapłaństwem widzącym w Rzymie oparcie dla swej władzy w Judei, a motłochem dążącym do rewolucji. Motłoch oczekuje swego „Mesjasza”, by pogonił wreszcie kota Rzymianom, wyprawił igrzyska i dał chleba. Kapłaństwo dawno już nie wierzy w żadnego Mesjasza. A tu nagle zjawia się on, w samym tyglu tych konfliktów – w Jerozolimie. W dodatku wydaje się całkiem charyzmatycznym mówcą i naprawdę dobrym człowiekiem, ludzie witają go u bram jak króla, idą za nim, słuchają go (ciekawe jednak ilu z tych, co witali go liśćmi palmowymi w niedzielę, krzyczy teraz żebym go ukrzyżował?).

Kłania się i zgięty wpół gestykuluje w stronę wyimaginowanego słuchacza.

Jak doskonale wiesz, Cezarze, wielu już wcześniej podawało się i pewnie wielu po nim jeszcze będzie się podawać za Mesjasza, ale żaden z nich nigdy nie rozbudził w ludzie takich nadziei.

Spogląda na fontannę. Wkłada dłonie pod strumień wody, obraca je i patrzy na nie. Wyciera wodę w togę.

To oczywiście musiało sprowadzić rozsądną reakcję kapłaństwa, obawiającego się rozlewu krwi i zniszczenia miasta w razie przegranej powstania, a jeszcze bardziej utraty władzy w razie zwycięstwa Żydów.
I Ja także jestem ofiarą tego konfliktu!

Przybiera teatralną pozę: „zatroskany”. Udaje grę na lirze. Potem rozluźnia się i śmieje do siebie.

Nie chcę opowiedzieć się wyraźnie po żadnej stronie: ani po stronie ludu (który już wkrótce zrozumie jak został zmanipulowany przez kapłaństwo, by służyć jego interesom i zatęskni za swym Chrystusem), ani po stronie kapłaństwa. Moje poparcie oznaczałoby naruszenie rozsądnego status quo i doprowadziło do zaostrzenia niepokojów. To jasne. Nie mogę też grać na zwłokę, licząc że kiedy minie święto Paschy, ludzie wrócą do roboty i wszystko się uspokoi. Ta hołota gotowa ruszyć spod mojego balkonu na miasto, a to oznaczałoby powstanie. Jak już wspomniałem, jestem ofiarą tej sytuacji w sensie całkiem dosłownym. Od pewnego czasu Tyberiusz wysokie urzędy państwowe przyznaje wyłącznie dożywotnio: kiedy zostajesz odwołany, równa się to wyrokowi śmierci. Otóż dopuszczenie do kolejnego powstania w Judei, przez co ten stary zboczeniec, imperator, musiałby ruszyć się z Kaprei do Rzymu, jest aż nadto wystarczającym powodem do ścięcia mi głowy.

Długo milczy. Chodzi wkoło atrium i ogląda swe dłonie. Raz spody, raz wierzchy. Wyciera je w togę.

Uczynię tak: wyjdę na balkon i odegram dla tej hałastry komedię (głupcy potrzebują teatralnych gestów). Parę razy powtórzę, że nie widzę winy w Nazarejczyku (ale przecież sam sobie biedak winien, po co pchał się do tego miasta?), i że wystarczy, według mnie, go ubiczować i puścić wolno (wtedy dopiero lud by go pokochał – wypuścić go teraz, to byłoby szaleństwo). Potem symbolicznie umyję ręce, co będzie oznaczać, że do tych brudnych, wewnętrznych porachunków mam wstręt, i że nie chcę mieć ze śmiercią tego biedaka nic do czynienia (tak jakby jego życie nie było w moich rękach, ale cóż, lud nie zna się na władzy). Oni, rzecz jasna, zamęczą go jeszcze zanim dowlecze się z krzyżem na tę ich górę o makabrycznej nazwie, która wyleciała mi z głowy. Kapłani dopną swego, motłoch dopiero po czasie przejrzy podstęp kapłanów, ja wyjdę z tego z twarzą.

Wycierając wciąż dłonie w togę, wchodzi po schodach. Dołącza się do niego gwardia. Idą na taras długim, ażurowym korytarzem.

Teraz, kiedy mam już wszystko przemyślane (oddech ulgi), przychodzą mi do głowy nierozważne myśli. Czym jest Prawda? Dlaczego jest mi tak bardzo zimno w środku? Dlaczego nic nie czuję przez cały dzień? Żadnej emocji. Nic, nic, nic.

W tle Edith Piaf śpiewa: „non, rien de rien”

***

Tylko w chwilę po powrocie z balkonu, ogień, żal, coś.

Opublikowano

Ciekawie napisane, ale .... po Mistrzu i Małgorzacie - "W białym płaszczu z podbiciem koloru krwawnika posuwistym krokiem kawalerzysty wczesnym rankiem czternastego dnia wiosennego miesiąca nisan pod krytą kolumnadę łączącą oba skrzydła pałacu Heroda Wielkiego wyszedł procurator Judei Poncjusz Piłat ..." (znam to na pamięć:)

WYBACZ, ALE DłUUUUGO JUż NIKT TAK TEGO NIE OPISZE !

tAK JAK nikt JUż NIE POWINIEN SPIEWAć PIOSENEK MM, MJ czy St.P

Pozdrawiam - L.L.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • to ja zaprosiłam ją do tańca to ja umiłowałam jej twarz pierwsza wreszcie spuściłam się z kagańca moja twarz coraz krwawsza jej stopy zbliżają się do moich a moje biegną do niej   pierwsze kroki jak w walcu z gracją, uczuciem, napieciem jest moim promieniem… brzydkim uczucia oddaniem  albo wiecznym schronieniem? jej dłoń koścista ściska moją a moja ściska jej   powoli krok za krokiem powoli nic popłochem jej twarz emanująca zimnem zawsze była moim życzeniem  coraz szybciej coraz zgrabniej jej usta bliżej moich moje usta bliżej jej     i tak w naszych szaleńczych tańcach nawet nie zorientowałam się kiedy to ona zaczęła prowadzić  i już niczym nie różniłam się od niej i nagle zaczęłam żałować mojej propozycji żałowałam że to jedyny taniec którego się nauczyłam Umarłam w żałosnym popisie umiejętności ruchu
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozostaje pozostać  na nieokreślonej krzyżowce :)
    • @Leszczym  Michał ująłeś kłusownictwo z innego punktu widzenia i ma ono pełne uzasadnienie. Kłusownictwo obok nielegalnego polowania na zwierzęta to również naruszanie własności intelektualnej, którą mogą być dzieła sztuki, przekraczanie ustalonych reguł w biznesie, to wszystko mieści się w ramach kłusownictwa. Dziękuję za ciekawe podejście do tematu. Trzymaj się cieplutko.:)
    • Podobał mi się ten rok  Był łatwy trudny mądry bzdurny Zimny gorący senny męczący Szczery kłamliwy odważny wstydliwy Pełen pozornych kontrastów    Podobał mi się ten rok  Gdzie jawa spotkała się ze snem  Gdzie dusza opuściła ciało  Gdzie myśli nigdy nie wyszły  Przez zaciśnięte w bólu zęby    Podobał mi się ten rok  Nie chcę cię, wypuść mnie ze szponów Wpuść mnie, rozerwę cię na strzępy Daj mi się, przestań w końcu cierpieć Pragnę cię, stańmy się jednością    Stoję przed lustrem, to nie ja  Nie poznaję tych krzywych z rozpaczy oczu Tego wysuszonego zdechłego spojrzenia Tego pełnego syfu niby półuśmiechu  Tej duszy wołającej o pomoc    Stoję przed lustrem, widzę siebie Poznaję te stare, zmęczone oczy To stęsknione uczuć odbicie źrenic Tę duszę pokrytą ścierwem blizn Podobał mi się ten rok. 
    • @Christine Widzę, że się uniosłaś. To dobrze. Gniew dobrych ludzi potrafi zmienić bieg historii.  Jednakowoż, nadal podkreślam, że to nie oskarżenie tylko przyjacielska rada dla ludzi, którzy niespecjalnie dobrze piszą i chociaż przez chwilę chcieliby się ogrzać w cieple pozytywnych komentarzy. Niech wiedza o możliwościach gpt zagości tu na stałe. Wyrównajmy szanse dla mniej zorientowanych technologicznie żeby też zaznali chwały.  Wierzę, że kiedyś zrozumiesz, że to, co się tu dzieje, jest projektem na wskroś humanistycznym. Ale jeszcze nie dzisiaj, nie jutro, nie pojutrze i nie popojutrze (licence: Raz Dwa Trzy, chyba).
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...