Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

na drzew w sadzie szyje
wicher zarzuca swe uściski mordercze
szumnie otwiera szydercze czasu wrota wierny jesieni odźwierny
z cicha-sza ozdobnik urody hałasu
swobody obrońca
z uwięzi gałęzi tłumnie liście zdziera ich upadku ster
października pieszczocie niby przewodnik zagładzie przewodzi
wyobraźnię wyraźnie drażni i urzeka
gniazdko ulotności wije
blizny golizny przekłada na zachwytu język
błyski plich skojarzeń z majak niebytu wyradza
w mig do marzeń rozwaźni wnika
w spadku
z męczarni wdziękiem
do wiersza spiżarni wodzi szarpaninę z przemijania lękiem
słowa z plew zieleni młóci
pod wieczór
nuci mi nasz utwór-sprzeciwu-dziecinę
do dalszego wiania od nowa gotowy
niechby znów jako przyczyna namowy stwórczego oddechu
w odpowiedzi
tylko aż omłotu podziwu ze słów wysławni
czeka
jak
może Ty Boże
syna z grzechu marnotrawni
przy Ojca Miłości Tęsknocie pośpiechu powrotu spowiedzi

Opublikowano

klaudia17 - Dzięki za odwiedziny i mini (a przy tym łaskawy) komentarz ... skróciłem ten "utworek" z kiedyś o wiele dłuższego, dlatego dosyć gęsto upakowałem tu różne sprawy ... ja rzeczywiście jestem "naturszczyk" i to w podwójnym sensie:
- w pierwszym: że piszę, ale nie umiałbym nazwać, jakich używam do tego środków wyrazu - szkołę dosyć dawno skończyłem, a dodatkowo chcę być jak najmniej teoretyczny ... dlatego bez żadnych podtekstów - dziękuję za podpowiedź w tym "temacie" (jak Ci się coś jeszcze narzuci, to bardzo proszę) ... i
- w drugim: że sam opis jakiegoś faktu przyrodniczego (?) traktuję jako punkt wyjścia do wyprowadzenia jakiejś głębszej (?) refleksji ... i tutaj też starałem się w końcówce coś zaproponować ... co o tym sądzisz ?

PS widzę, że jesteś "Nowa" - ja też od niedawna ... życzę powodzenia ! ... zobaczę na "coś" Twojego - jednak ja piszę, co czuję ... i wszystkich proszę, by się tym zbytnio nie przejmowali ...

Pozdrawiam "nadziejnie"

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...