Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

.

Ah, ci mędy błendy... - wzdychała Malwina
podczas rzadkich jak woda w kolanie przerwach od zajęć,
których zupełnie nie rozumiała. A były to najpierw zajęcia
łazienki na kilka godzin przed dyskoteką, potem zajęcia
miejsca dla matek z dzieckiem w tramwaju, wreszcie,
już na starość, ni stąd ni zowąd zajęcia warga u wnusia.
No to jeszcze kropka na koniec.


Była sobie kropka na końcu. Nic właściwie takiego nie kończyła
co bardzo ją smuciło. Gdyby tylko ktoś zechciał coś tu
kiedyś dopisać
- marzyła niekiedy, ale zaraz trzeźwiała
z przerażenia i szeptała do ostatniego wyrazu: No tak,
ale wtedy i ty i ja nie bylibyśmy ostatni
i nigdy byśmy się nie poznali i nie pokochali.

Można powiedzieć, że kropka na końcu była w tak wielkiej kropce,
że nawet muchy zostawiały po sobie mniejsze
na społemowskich obrusach.
Poza tym, jak widać, lubiła nadużywać "i". Nie "a", dajmy na to
a to a tamto albo a ja jej tak a ona mi na to tak - tylko
właśnie "i". Kropka na końcu, choć po niej nic więcej nie było
napisane, dawała więcej do myślenia niż to co napisano przed nią:
była jak śmierć.

  • Odpowiedzi 56
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


właśnie o to chodzi, żeby przeczytać potem od tyłu. po kropce (symbolizującej jak się okazuje śmierć) nic nie ma. szkoda, że nie ma, że tylko tyle było, ale nie ma.
i wtedy zaczyna się ponowne czytanie (sama to zauważyłaś) tego co przed nią, jak wspominanie.
czyli: kropka kończy coś, ale też zaczyna. tak mniej więcej.
dziękuję
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


co za diabelski pocałunek! aż mi smoła z lewego (od serca?) ucha pociekła.
co do tekstu - nie mogę pisać ciągle jednako, bo sam bym się zanudził bo
zwłaszcza do luksusów człowiek przyzwyczaja się szybko.
trzeba czasem inaczej, wyjrzeć przez inne okno, nawet z poddasza na ten sam ogród.
dziękuję jeszcze raz i idę obierać żaby na nowy rok.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


o to chodzi. nie ma, bo to wiersz o życiu "Malwiny". jakby jej nigdy nie było i nic już do tego nie da się niestety dopisać. ja to -wyrażam i jak widać po komentarzu - trafnie.
dziękuję
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


o to chodzi. nie ma, bo to wiersz o życiu "Malwiny". jakby jej nigdy nie było i nic już do tego nie da się niestety dopisać. ja to -wyrażam i jak widać po komentarzu - trafnie.
dziękuję
wyrażam - znaczy się: prozę (zwykłego) życia, które chciał nie chciał - nie było poezją
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


tak, kropka jest tu (i nie tylko) najważniejsza. to wiersz o niej, a skoro
na końcu wyraźnie jest mowa, że jest śmiercią, więc nawet powiedzenie:
wszyscy "jesteśmy w kropce" (śmierci) nabiera nowego znaczenia.
dziękuję
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


a czym jest "moja matka jadalna" Wojaczka, "masyw milczącej wiedzy" Wojtyły,
"świdry oczu" Ważyka, "palców złamany trójkąt" Herberta?
a poezji można poszukać, w końcu liczę na inteligentengo Czytelnika, dlatego
nie napisałem tego prozą (co i jak), ani nie wierszem:

Dopiero

kropka na końcu
daje do myślenia
więcej niż wszystko
co napisano przed nią

- jest jak śmierć.



i co, może nie byłby trafny? w czym gorszy od Różewicza? ale nie chodzi (tylko) o to:

.
Opublikowano

„moja matka jadalna” jest jak Matka przenajświętsza jasnogórska boleściwa

„masyw milczącej wiedzy”, jest masywem milczącej wiedzy.

„palców złamany trójkąt”, jest zlamanym trojkatem palców.

A „zajęcia warga u wnusia”?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


o tym mówi właśnie ten tekst. proszę spróbowac odpowiedzieć sobie samemu.
jeśli zaś chodzi o "zajęcia" podpowiem ,że powtarza się przez całe życie Peelki,
w miare upływu lat nabierajc coraz bardziej fałszywego znaczenia.
a co, nie zgodzi się Pan, że tak jest również z naszym życiem?
że w miarę lat człowiek coraz bardziej zaczyna wątpić w to, że cokolwiek znaczył?
tylko "zajęcia" (to co robił i robi) nie odmieniają się przez lata ale brzmią (przez to?) coraz śmieszniej
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


o tym mówi właśnie ten tekst. proszę spróbowac odpowiedzieć sobie samemu.
jeśli zaś chodzi o "zajęcia" podpowiem ,że powtarza się przez całe życie Peelki,
w miare upływu lat nabierajc coraz bardziej fałszywego znaczenia.
a co, nie zgodzi się Pan, że tak jest również z naszym życiem?
że w miarę lat człowiek coraz bardziej zaczyna wątpić w to, że cokolwiek znaczył?
tylko "zajęcia" (to co robił i robi) nie odmieniają się przez lata ale brzmią (przez to?) coraz śmieszniej
Czym wiec bylyby odmienne „zajęcia warga u wnusia”?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


właśnie wytłumaczyłem. to nie jest metafora dwu, trzy wyrazowa, których dowolną ilość można obecnie wygenerować za pomocą komputera. nazwijmy ją: metaforą czasową, wyrażająca stałą
czyjegoś życia, coraz śmieszniej brzmiącą w miarę upływu lat. Pan nie ma porównania, więc się nie dziwię, że to trudne w pierwszej chwili do zrozumienia
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"palców złamany trójkąt" - nie jest "złamanym trójkątem palców" skoro nim był wcześniej
to samo: co to jest masyw wiedzy? na dodatek milczący? w takim razie, pewnie widział Pan masyw gadający? bzdura na zdrowy rozum i trzeba tej samej dobrej chęci, której Panu zabrakło przy
zrozumieniu znaczenia "zajęcia" naszego życia przez czynności.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


"palców złamany trójkąt" - nie jest "złamanym trójkątem palców" skoro nim był wcześniej
to samo: co to jest masyw wiedzy? na dodatek milczący? w takim razie, pewnie widział Pan masyw gadający? bzdura na zdrowy rozum i trzeba tej samej dobrej chęci, której Panu zabrakło przy
zrozumieniu znaczenia "zajęcia" naszego życia przez czynności.
Panie inteligentny. Przytoczone przez pana wyrażenia trzymają sie gramatyki. Pana
„zajęcia warga u wnusia”- nie. Dlatego pytam chocby o sens "zajęcia warga".
masyw-> coś, co przysypuje
wiedza-> świadomosć
milczący-> terapia szokowa.

....

wiec jak porozmawiamy, czy nie?
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


nie słyszał Pan o "zajęczej wardze"?

Zajęcza warga - wada rozwojowa górnej wargi człowieka, powstała na skutek niezrośnięcia się u płodu jednego lub dwu bocznych płatów górnej wargi z płatem środkowym; rozszczep wargi, rozszczepienie wargi -
Słownik PWN

„zajęcia" napisana rażąco niezgrabnie, ma zarazem wyrażać rozdwojenie, rozszczepienie.
a co, może ładnie brzmi? słyszał Pan, jak taki człowiek mówi? nie powie: zajęcza
tylko niewyraźnie: zajęcia
ładnie to wszystko oddałem jednym słowem, prawda?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Galopujący zapach pomarańczy, smaga rezolutną Cytrynkę, aż żółtą chropowatą skórkę rozjaśnia kwaśny uśmiech. Co prawda nie lubi gdy ktoś ją - ni z gruszki ni z pietruszki - doznaniami tłucze, jednak w tej intensywnej sytuacji, turla eliptyczną, podnieconą krągłość, w kuszącym kierunku.     Krzywy Banan spogląda z boku, prostując krzywiznę po łukowatej zazdrości. To jurna krzywizna, z tej samej kiści, co inni jemu podobni. Ma już kilka inwazji na sumieniu i wyciśniętych soków. Dobrze pamięta czasy młodości, kiedy to całymi hordami, polowali w rajkach na Truskawki. One to urwane z krzaczków, wnerwionymi szypułkami rzucały w napastników, ale po jakimś czasie, zaczęły z coraz większą chęcią, czerwienić zewnętrzną połać, czerwonego miąższu.     Mimo że słońce prażyło niemiłochłodem, czuły wewnątrz przyjemną wilgoć, gdyż banany turlały je między sobą, pomiędzy szpalerem powabnych żółtocieni. Niestety, przylazły skądś małpy i tylko jeden wspomniany banan, zachował życie, albowiem wyglądał i nadal wygląda, niczym złowieszczy uśmiech czarnoziemu, o pożółkłych zębach.    Zielony Groszek nie reaguje na te kolorowe przepychanki, zwierzęco roślinne. Tuli w podłużnych objęciach rozkoszne kuleczki, leżące jedna na drugiej, pod prześwitującą zielonowoalką.     Młoda jurna pyra, z innym młodym ziemniakiem i pobudzonym kartoflem, widzą z daleka, kołującą kwaśność Cytrynki. Aż im łęty stają od tego widoku, a biedne stonki spadają na ziemię i marudzą jak potłuczone. Mają w pasiastych dupkach, tego typu ekscesy, lecz cierpieć muszą. Bulwonapaleńcy kulają siebie w stronę ponętnej Żółtokształtówki, lecz Pomarańczak staje im na drodze, z groźnie zwisającą skórką na odwłoku. Chcą go uwięzić w swoich łętach, lecz stary Dyń na Bani służy odsieczą i plany gwałtownie rozsiewa wiatr.     Młody Pomidor, co dopiero z ziemi wyjrzał, a już mu w główce smukła Szparagówa. Marzy o tej rozkosznej chwili, kiedy to macać go będzie, a później wniknie w czeluść miąższodoznań. Niestety, ktoś go bierze do ręki, odrywa z gałązki marzeń, kroi w plasterki i obkłada nim skibkę, zjada i jedyny pozytyw z tego taki, że trochę nawozu, w rajce przybywa, bo akurat do wychodka nie zdążył.     Tymczasem w sadzie, Młode Jabłuszko rozmyśla tęsknotami. Urwało szypułkę z gałęzi, na której było podwieszone i pragnie zaznać miłości. No cóż. Póki co, słodką dziurkę zamieszkuję jeno robaczek. Pociesza ją Śliwka. Taka robaczywa, że jej już nic podłamie. A jabłuszko nadal słyszy bzykające pszczoły.     Ćwikłowy Stary Dziad, przymila korzeń do smukłej Pietruszkowej, czochrając powabną nać, aż po rozłożyste rozwichrzenie, co wytwarza w nim popędliwe ćwikłopędy. Lecz Piteruszkowa nie zwraca na niego żadnej uwagi, rozmyślając o Gruszkoskoczu, co przemiłym klapsem i ogonkiem, umili jej czas, z niejednym echem w sadzie.    Cytrynka wreszcie dochodzi do Pomarańczaka. Po grze wstępnej: ocieraniu i muskaniu, nie mają skórek na sobie. Przeznaczenie wrzuca ich do miksera i naciska różowy guzik. Po chwili słychać lepkie odgłosy, wirującej miłości, a następnie wlewania i przełykania.    W tym samym czasie, białą kapustę, depce czerwony głąb, skrzydłami bielika w kształcie orła, trzymającego korzeń marchwi, jako zwiniętą szturmówkę. Owa wspólnota warzywna, jako jedyna, uprawia seks patriotyczny.
    • @Czarne Słońce To wiersz o trudach pokonywania życia, wpisany w kontekst teodycei, ale i tęsknoty za ulgą. Hymn o nadziei bez jej nazwania, bo każdy ma swoją własną i osobistą, choć obcą często. Pozdrawiam.
    • Tak łatwo od Ciebie odejść, szukając fatamorgany, a Ty pozwalasz jej dotknąć i nad przepaścią przystanąć. Czuwasz tuż obok, gdy nocą, pytanie zaczyna mamić, czy jesteś jeszcze potrzebny? a może sami zdołamy? Głupio trwonimy odpowiedź, więc znowu wracamy chyłkiem. Dobrze, że czekasz cierpliwie. Koło rozpaczy - jak zwykle.
    • Ej u satyra podła Kaja kał do pary tasuje!
    • Mały baniak u Kai nabyłam   Ale cały baniak Kai nabyła Cela!   No, Kai nabył zły baniak on
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...