Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

---Z młodzieńczych objęć namiętności---


Lilianna Szymochnik

Rekomendowane odpowiedzi

Młodość, co przebojem pragnie, ten świat sobie zdobyć,
jaka jest jeszcze głupia i naiwna, z objęć namiętności.
Zdolna w ogień skoczyć dla diabelskiej radej piękności,
tej, którą pożąda, niby kocha, albo jedynie woli posiąść.

Czy to jest miłość, czy kochanie trudno jest powiedzieć,
sercem, nie potrafią się kierować - ono samo nimi rządzi.
Ona nikogo, nie słucha, jest jak - wolny mustang prerii,
trudno jest ją złapać, a co dopiero ujarzmić, czym oswoić.

Jakże bezmyślna w swej swawoli, sama sobie szkodzi.
jest ślepa, głucha nigdy, nie widzi prawdy, by ją poznać.
W miłości, taka jeszcze niedojrzała, w te wzloty i upadki.

Rażąco nieposłuszna ulega swoim słabością w tą czułość.
Brak jej szlachetności, poświecenia w ten umiar zmysłami
baczy swojej fascynacji, a w nią zapatrzona gubi czujność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.





Wolna jest młodość! Młodość swawolna,
nie dekadencka, deszczem zgorzkniała,
a pełna głosów ptasich i słońca,
co je porywa z sobą od rana:
w gniazdach tymczasem wiatr suszy skrzydła
po nocnym deszczu - spragniony lotu
ptaszek za ptaszkiem głos w niebo wzbija,
sam w niebo jeszcze wzbić się nie gotów.
Pięknie jest, kiedy słońce w błękicie
świeci dla ciebie i ptakom równo!
Jakby chwaliło radość i życie,
nim same ruszy w wędrówkę żmudną.
I ty, młodość swą śpiewaj, jak słońce -
jasno, choć spłonie wnet o zachodzie.


Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stracone zachody miłości


We wszystkim zawsze musi być, ten pierwszy raz
czasami lepiej czekać, lub nadzieję wszelką stracić.
Nie jestem rzeczą, którą, można, tak brać i porzucić
nikt, nie będzie z uczuć moich i z serca mojego igrać.

Abym później miał żałować i przyczyny źródła szukać.
z dobrych uczynków, nie potrzeba się usprawiedliwiać.
W prawdzie potrzeba umieć dobrze w życiu to wybierać.
Ale jak długo będę mieć, tą cierpliwość - czego czekać?

Jak długo zwlekać!Nie urodziłem się wczoraj, ani dziś.
gdzie mam swojej połowy wyglądać, gdzie jej szukać?
Uczucie, może się odmienić odejść, od tak w siną dal.

Zagubiona miłość wciąż błądzi, kiedy odnajdę jej ślad,
Lepsza samotność niż udręka, może jedynie rozkochać
jakie diabły malują anioły w obrazy z natury Boży świat.



Ave!J.S

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


właśnie: pierdu, pierdu... nawet powtarzasz się: "Zagubiona miłość wciąż błądzi"
wiesz w ogóle, co to jest pierwsza miłość?



Gwiazdy szczęśliwe? - liczę je od dawna.
Odkąd dostrzegłem pierwszą przy kołysce:
to w oczach Matki rodziła się każda,
gdy uśmiechała się do mnie świetliście.

I miało Niebo ich - skończoną ilość,
choć nienazwaną, nie - uświadomioną:
płonęły wszystkie w konstelacji Miłość,
w małym kosmosie z Głową pochyloną.
Aż kiedyś jedna spadła poza Nami
i narodziły się z niej Gwiazdozbiory -
i wyszły Nocą poza cztery ściany
i coraz więcej ich od tamtej pory.
A z tego Nieba dla mnie tyle dane,
ile pamiętam te - Zapominane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to by dopiero, była wielka heca!
Jak by się Szekspir kłócił z Lilianną.
Wówczas korona, by mu spadła z głowy
zapomniał by rymów - nawet swojej mowy.
Ciekawe, kto kogo?By zwiódł na manowce
życie to, nie teatr, czy sztuczki cyrkowe.
Cóż tam jego Julia - zmarzła na balkonie
dostała suchoty zmarła, przez to stanie.
A Romeo kochany ciągle chodził niewyspany.
Bo jego kochana odeszła ze świata, od stania
Czekał na cud z nieba - pozostał strych i pętla.
Teraz ów sławny balkon stoi ciągle pusty
jakiś ptaszek treluje w tępej głuchej ciszy.
I opowiada niestworzone historie o balkonie;
o parze kochanków o tym sztylecie i truciźnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

'A to by dopiero, była wielka heca, jak by się Szekspir kłócił z Lilianną. Wówczas korona by mu spadła z głowy, zapomniał by rymów - nawet swojej mowy. Ciekawe kto kogo by zwiódł na manowce? Życie to, nie teatr, czy sztuczki cyrkowe, cóż tam jego Julia - zmarzła na balkonie
dostała suchoty zmarła, przez to stanie. A Romeo kochany ciągle chodził niewyspany bo jego kochana odeszła ze świata, od stania. Czekał na cud z nieba - pozostał strych i pętla. Teraz ów sławny balkon stoi ciągle pusty, jakiś ptaszek treluje w tępej głuchej ciszy i opowiada niestworzone historie o balkonie: o parze kochanków o tym sztylecie i truciźnie."

proza, jak wszystko co napisałeś. widziałem u prozaików lepsze i bardziej odkrywcze kawałki poezji i to wcale nie silące się na sonety poprzez niechlujny i świadczący o małej wyobraźni poetyckiej podział na wersy. bazujesz na tym, że zajrzą tu czasem idioci, czy jak? i czemu ciągle powołujesz się na Szekspira, który często naśmiewał się z "kuśki" która kieruje Twoimi słowami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach



proza, jak wszystko co napisałeś.
widziałem u prozaików lepsze
i bardziej odkrywcze kawałki
poezji wcale nie silące się

na sonety poprzez niechlujny
i świadczący o małej wyobraźni
poetyckiej podział na wersy.
bazujesz na tym

że zajrzą tu czasem idioci
czy jak?
czemu ciągle

powołujesz się na Szekspira
który często naśmiewał się z "kuśki"
która kieruje Twoimi słowami?


sonet
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nim słońce rozjaśnia mrok 

      Słychać ruch na skraju lasu.

      Podąża za krokiem krok, 

      Pradawny zaklinacz czasu.

      Chce uwiecznić piękne chwile,

      które wspomni kiedyś w grobie. 

      Jest malarzem - po to żyje,

      by zostawić coś po sobie. 

       

      Tutaj wielki kasztanowiec 

      Rozkłada w niebie ramiona.

      Kasztanku artyście powiedz,

      czy Twe dziecię ujrzeć zdoła?

      Ono w cieplutkim okryciu

      przetrwało wiosenne mrozy.

      Zaraz da początek życiu,

      lotem piórka wśród przestworzy.

       

      Lecz nim trafi nań spojrzenie,

      po cichu uschnie korzonek. 

      Śmiertelnie spadnie na ziemię

      bezsilny drzewa potomek.

      Zostanie tylko po nim ślad, 

      część zielonego kapturka. 

      Będzie on niesionym przez wiatr

      znakiem, że nie ma już jutra…

       

      I tak wygląda koniec tego,

      co się nigdy nie zaczęło.

      Ktoś wymarzył sobie dzieło,

      naszykował barwne plamy, 

      a to tak spadają kasztany.

      @Kordi

      Dzień dobry. Dopiero rozpoczynam swoją przygodę z pisaniem wierszy. Chciałbym jednak w tym kierunku (amatorsko) rozwijać się. Dlatego mam do Państwa pytanie, jakie aspekty w moich utworach mogę poprawić? (na przykładzie tego utworu). Co można w nim jeszcze dopracować, żeby był lepszy? Każda wiadomość zwrotna będzie dla mnie cenna. 

      @Kordi Może jeszcze dodam, że w zamyśle wiersz miał mieć jedno główne przenośne znaczenie - życie (jakże inne od oczekiwań) osób młodych. Ale chciałem go napisać w ten sposób żeby nie sugerował nikomu głównego tematu, żeby każdy mógł zinterpretować wiersz po swojemu (np jako wiersz o przemijaniu, o niespełnionych marzeniach czy o poezji). Mam jednak wrażenie że trochę to się nie udało i że wiersz nie jest domknięty 

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach

  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Bożena De-Tre Tylko ten ostatni wers. I nic nadto.
    • Dla ciebie - policzek mój  płatkiem róży jesieni chłodnej za to pogodnej    Dla ciebie - z wróblej czeredy jaskółeczka - dymówka ta ptasia arystokratka   która ci kiedyś słońce zasłoniła   Dla ciebie - - dla ciebie - - -  wiośniana wiosna i maj wiosenną canzoną piejący patefon
    • Nim słońce rozjaśnia mrok  Słychać ruch na skraju lasu. Podąża za krokiem krok,  Pradawny zaklinacz czasu. Chce uwiecznić piękne chwile, które wspomni kiedyś w grobie.  Jest malarzem - po to żyje, by zostawić coś po sobie.    Tutaj wielki kasztanowiec  Rozkłada w niebie ramiona. Kasztanku artyście powiedz, czy Twe dziecię ujrzeć zdoła? Ono w cieplutkim okryciu przetrwało wiosenne mrozy. Zaraz da początek życiu, lotem piórka wśród przestworzy.   Lecz nim trafi nań spojrzenie, po cichu uschnie korzonek.  Śmiertelnie spadnie na ziemię bezsilny drzewa potomek. Zostanie tylko po nim ślad,  część zielonego kapturka.  Będzie on niesionym przez wiatr znakiem, że nie ma już jutra…   I tak wygląda koniec tego, co się nigdy nie zaczęło. Ktoś wymarzył sobie dzieło, naszykował barwne plamy,  a to tak spadają kasztany. @Kordi Dzień dobry. Dopiero rozpoczynam swoją przygodę z pisaniem wierszy. Chciałbym jednak w tym kierunku (amatorsko) rozwijać się. Dlatego mam do Państwa pytanie, jakie aspekty w moich utworach mogę poprawić? (na przykładzie tego utworu). Co można w nim jeszcze dopracować, żeby był lepszy? Każda wiadomość zwrotna będzie dla mnie cenna.  @Kordi Może jeszcze dodam, że w zamyśle wiersz miał mieć jedno główne przenośne znaczenie - życie (jakże inne od oczekiwań) osób młodych. Ale chciałem go napisać w ten sposób żeby nie sugerował nikomu głównego tematu, żeby każdy mógł zinterpretować wiersz po swojemu (np jako wiersz o przemijaniu, o niespełnionych marzeniach czy o poezji). Mam jednak wrażenie że trochę to się nie udało i że wiersz nie jest domknięty 
    • List do człowieka.   I nawet kiedy milczysz i robisz to nazbyt skromnie, wiem co czujesz, co myślisz i daleko Ci do mnie. I oddaliłeś się już.   Chciałbym tak po prostu wiedzieć, czy mój świat Twoim jest wciąż. I zrobić z tym nic nie mogę. Dzieli nas boska dłoń, Ty milczysz wciąż.   Jesteśmy z jednej gliny - to przyznam i Ty wiesz. Życiowe koleiny wytarły prawdy treść. I uśmiech swój zgubiłeś. Za dużo wokół zła. Już nie umiesz byś miły. Nie chcesz. Mówisz - nie warto tak, nie wartościując. Wsłuchujesz się w marzenia, a przecież nie ma ich już. Szukasz własnego cienia i wciąż nie czujesz nic.   Zbyt wiele smutku obok. Granice zniszczył czas. Zamykasz się na ludzi. Nie lubisz wtedy nas. I milczysz.   Tylko ten kot ci wierny, choć mówią, że swoimi ścieżkami chadza wciąż. On siedzi przy twej nodze i patrzy bez refleksji. Skąd taki człowiek się wziął…miau
    • @iwonaroma Kto niby pisze wiersze na siłę? Przecież z tego tylko wychodzą gnioty.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...