Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Największy grzech - zaniechanie


Rekomendowane odpowiedzi

Największy grzech - zaniechanie

Dopiero teraz po blisko 30 latach wiem z całą pewnością, że wystarczyło mieć siłę, nie zaniechać kilku spraw, osób, uczuć. Wystarczyło nie zaniechać zwłaszcza jednego, właśnie uczucia tak bardzo ważnego.
Rozpatrując sprawę na chłodno, bez zbędnych emocji, moje życie mogło być pewnie nie idealne, ale na pewno radosne, piękne, z poczuciem spełnienia. A może nawet było by spełnione, właśnie wspaniałe. Popełniając podstawowy grzech, pozbawiłem się tego co najważniejsze, aby nadać mojemu istnieniu pełnię sensu. Tracąc tę rzecz, właściwie bez walki, zmieniłem się nawet nie zdając sobie z tego sprawy.
Od tamtego czasu, zbyt często brakowało mi wytrwałości, siły, brakło wyczucia tego co ważne a co najważniejsze, brakowało planu, stania przy swoim z zaciętością, celu. Zbyt często sprawy ważne, wydawały mi się banalne, mało istotne. Los to w gwiazdach zapisany, czy jakaś siła kłody rzucająca pod nogi? Czy jednak brak zdecydowania?
Na pewno nie jestem do końca spełniony. Jest to smutne i znowu odbierające pewność siebie, siłę.
Raz tylko miałem to czego bardzo pragnąłem. Cierpliwie, z pokorą ale i pewnością siebie, dążyłem do celu nim go osiągnąłem, wymarzoną nagrodę. Wtedy była moc, cel na przyszłość, poczucie wartości. Wiedziałem co muszę robić, a co powinienem. Raz tylko tak było, dawno już jak we mgle opadającej na piękną, powolną rzekę. Nieubłagany czas zaciera obrazy wspomnień, powoli ale skutecznie, jednak głębia i moc tamtego uczucia w moich wspomnieniach jest nadal ogromna. Wiem, że gdybym stanął teraz przed Nią, czuł bym to samo co kiedyś, dawno temu. Nie wiem czy dał bym radę to ukryć, nie wiem czy dał bym radę ukryć wzruszenie.
Nawet w obecnym czasie, mimo że to przeszłość nie do odwrócenia, Ona daje mi chęć życia. Bo mam nadzieję, że spotkam Ją, poznam Jej dzieci, poznam Ją obecną, może będę nawet miał odwagę poznać Jej męża. Mam nadzieję, że razem z Nią będę się mógł cieszyć Jej szczęściem, powodzeniem, Jej spełnieniem się mimo, że wszystko to nie jest z moim udziałem. To takie moje marzenia, nawet nieśmiałe dążenia, które sprawiają chęć do działania, do osiągnięcia jeszcze czegoś w tym spieprzonym przeze mnie bycie. Wierzę w to, że mogę sporo poprawić.
Jest to jakiś przedziwny, autentyczny fenomen, siła czyniąca człowieka lepszym, sprawniejszym a co najdziwniejsze sprawia, że weselej i z optymizmem patrzę na świat. Dzieje się tak ze mną mimo, że Ona jest już nie osiągalna, na zawsze. Czy tak bardzo pragnę Jej szczęścia? Czy jednak pogodziłem się definitywnie z rzeczywistością? Tego w swoim sumieniu nie rozstrzygnę jeszcze długo.
Może kiedyś, ponownie zdarzy mi się tak potężne uczucie, tak samo, równie odwzajemnione jak w tedy, które daje energię, czyni człowieka idealnym, prawie świętym? Czy kiedyś tam, będę jeszcze tak bardzo szczęśliwy jak przed laty z Nią?
Czasem, wydaje mi się że to jakaś obsesja, która co jakiś czas powraca z ogromną mocą przez ostatnie 30 lat, we wspomnieniach a często i w snach, nawet bez mojej woli.
Czyżby to był jakiś omen, znak, który podpowiada że wszystko, no… prawie wszystko jest jeszcze możliwe…?
Zawsze, mocno stałem na ziemi i nie sądzę aby tak mogło być. Jednak żal ogromny, pozostanie we mnie do końca moich dni, tego jestem pewien.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...
  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Ewelina Bardzo często chcę, żeby nasza rzeczywistość była choć trochę taka, jak ta z wierszy. Wiem, że bywa tak, iż wiersze nie kończą się dobrze. Rozumiem, ale to świat marzeń, emocji, które można garściami czerpać i uczyć się ich.    Napiszę teraz o prozie, ale min. dlatego tak uwielbiam Cierpienia młodego Wertera. Cała ta książka to jedna wielka emocja.
    • Orientacyjna analiza faktów: w Polsce żyje około cztery miliony osób z wrodzoną niepełnosprawnością - nie są oni zdolni do samodzielnej egzystencji i nie wspominając już o jakiejkolwiek pracy zawodowej, utrzymanie jednej osoby z wrodzoną niepełnosprawnością kosztuje od trzech tysięcy polskich złotych do sześciu tysięcy polskich złotych - nie płacą oni żadnych podatków, natomiast: więźniów w Polsce jest około sto tysięcy, utrzymanie jednego więźnia kosztuje od trzech tysięcy polskich złotych do pięciu tysięcy polskich złotych - nie płacą oni żadnych podatków, dodam jeszcze: bezdomnych i bezrobotnych - też są na utrzymaniu podatników, teraz: proszę mnie przekonać - używając merytorycznych argumentów - po co mam iść do pracy? Oczywiście: jestem osobą niesłyszącą, posiadam nabytą niepełnosprawność o stopniu umiarkowanym i żyję z dożywotniego odszkodowania za utratę słuchu z winy państwowego szpitala (tysiąc sześćset polskich złotych), prawdopodobnie przez źle użytą narkozę, jednocześnie: jestem byłym pracownikiem Zakładu Pracy Chronionej, Archiwum Akt Nowych i Narodowego Klubu Libertyńskiego, jasne: cały czas płacę podatki, na przykład: płacąc za prąd - tam są różne podatki, nomen omen: zamiast siedemdziesiąt pięć polskich złotych - będę płacił sto polskich złotych za prąd - wzrost, płacę również składki zdrowotne za pośrednictwem Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, więc? Otóż to: nie jestem na utrzymaniu podatników - nie korzystam z jakiejkolwiek pomocy ze strony Opieki Pomocy Społecznej, przypominam: w Czarnej Teczce mam dokumenty i wynika z nich, iż jako pracownik zawodowy - zapłaciłem blisko czterdzieści tysięcy polskich złotych Urzędowi Skarbowemu (przy okazji: mam jeszcze trzydzieści pięć tysięcy polskich złotych emerytury w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych), tak: niedługo złożę wniosek o dodatek mieszkaniowy i bon energetyczny - w rzeczywistości to są moje pieniądze i nie zmienię zdania w sprawie ustroju: jestem za narodową republiką - ograniczają demokracją, ci, którzy będą chcieli głosować w republice - będą musieli pokazać następujące dokumenty Komisji Wyborczej, oto one:   - dowód osobisty, - świadectwo pracy lub umowa o pracę, - zaświadczenie o stałym miejscu zamieszkania, - zaświadczenie o niekaralności, - badania psychologiczne,   jeśli chodzi o mnie: nie wiem na kogo będę głosował w wyborach prezydenckich, chyba raczej na Mateusza Morawieckiemu, otóż to: Rafał Trzaskowski non stop popełnia błędy strategiczne, dobrze, iż likwiduje sekty monoteistyczne (judaizm, chrześcijaństwo i islam) w urzędach publicznych - nie łamie Konstytucji Trzeciej Rzeczypospolitej Polskiej, niestety, chce wprowadzić do urzędów ludzi niedorozwiniętych intelektualnie - chorych psychicznie, ojej: "osoby w kryzysie psychicznym" i osoby w kryzysie bezdomności" - de facto: obniża poziom funkcjonowania urzędów, dam teraz przykład mojej osoby: kiedy chodziłem do Liceum Zawodowego dla Głuchych na Łuckiej w Warszawie - mimowolnie obniżyłem poziom intelektualny i pogorszyłem mowę - musiałem używać języka migowego, proszę teraz pomyśleć - jak będą wyglądały osoby pracujące z ludźmi "w kryzysie psychicznym" i "w kryzysie bezdomności" - jak? I z tych ludzi ma powstać Służba Cywilna i Obrona Cywilna?    Łukasz Jasiński 
    • @MIROSŁAW C.   I przetrwają tylko najsilniejsi, dałem tutaj komentarz odautorski - tak będzie w praktyce to wyglądało, otóż to: na pierwszy ogień pójdą pasożyci.   Łukasz Jasiński
    • @Łukasz Jasiński Oj weźmie się natura za nas, oj weźmie!!!
    • @Leszczym Tak jakoś...  "Każdy, kto czyta, staje się dziwakiem. Czytanie daje wiedzę, a ponieważ wokół dominuje raczej ignorancja, wiedza oznacza dziwactwo." 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...