Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Szczyny na buty


VanMoro

Rekomendowane odpowiedzi

Wspaniały poranek niedzielny słońce prosto w oczy , chciałem zasłonić żaluzje ale raz się żyje dawno nic mi w oczy nie świeciło . Plan był prosty śniadanko, prysznic w samochód i do zoo z moim małym chrześniakiem marcelkiem. Ale jak to bywa z prostymi planami szybko staja sie nadzwyczaj skąplikowane, 12.00 a Marcel jeszcze nie gotowy więc wypad do zoo odwołany. Wersja uproszczona spacer nad rzekę i po drodze rozkosze podniebienia czyli lody, gofry i inne niezbyt zdrowe rzeczy do wyboru. Po wielkich szykowaniach przez mamusię wreszcie wychodzimy, młody cały czas trzyma mnie za rękę, bardzo miłe i nieznane mi uczucie. Nie mam żadnych mi znanych dzieci wiec tego uczucia nie znam, gadamy sobie o pierdołkach jak to z 3,5 latkiem, jak na ten wiek strasznie jest wyszczekany. Pierwsza niespodzianka bo zawsze są niespodzianki wujek siku, boże co robić środek miasta wchodzę do jakiegoś lokalu pytam się o toaletę i jest ale zepsuta. Został mi tylko jedno, złapałem go za rękę zaciągnąłem za drzewko i rozbieram, jak ktoś mnie zobaczy to aresztuje za molestowanie. Nikt mi nie powiedział że dzieci sikają gdzie popadnie Marcel to samo leje wszędzie po butach, drzewie, chodniku, spodniach i oczywiście po mnie. Wszystkie chusteczki higieniczne poszły na doprowadzenie nas do stanu używalności.
- gofrów nie lubię
- dlaczego? pytam się grzecznie
- bo nie jadłem
Myślenie małego dziecka nie jadł to nie lubi.
- może rurkę z kremem? proponuję
- dobrze ale i Coca-cola duża, śmieje się mały szczeniak
Nie wiem czy potraktować to jako wyłudzenie czy po prostu chce mu sie pić, ostatecznie dostaje to co chce. Po 30 minutach już bez problemów docieramy na rzekę, tam masakra chyba całe bydełko z miasta przyszło na spacer, ale gdzie mieli by iść w tym mieście. Jedyne wyjście ucieczka od tłumów na plaże, popisuje się puszczając kaczki kamieniami on tak nie potrafi ale jest zafascynowany. Wszyscy znajomi myślą że to moje dziecko aby wyprowadzić ich z błędu plujemy sobie stojąc na moście, tak nie robi ojciec z synem :). Oczywiście na widok placu zabaw Marcel szleje włazi gdzie popadnie biega popycha inne dzieci, nic nie robie dopóki nie bierze kija i zaczyna sie skradać do jakiejś matki z 3 letnim dzieckiem. Wołam go na cole i tłumaczę że zabójstwo w tak tłocznym miejscu nie jest dobrym pomysłem, nie wiem czy zrozumiał ale siedzi grzecznie i pije cole z puszki, a właśnie nigdy nie kupuj napojów w puszce większość ląduje na dziecku ale coś chyba tam zdołał się napić. W drodze powrotnej odzywa sie jego niezniszczalny pęcherz znowu siku i znowu cała procedura, tym razem poszło mi sprawniej i nie olał mnie jak wcześniej. Jeszcze tylko dwa batoniki i cukierek i kierujemy się w stronę domu, modlę się w myślach o to żeby nie zachciało mu się więcej niż siku, chyba bym się popłakał i nie mam więcej chusteczek. Do domu targa trofea z wyprawy dwa kije, kamień i kwiatka dla mamy, chciał zabrać jeszcze zdechłego ptaka ale wybiłem mu to z głowy. Przed domem umawiamy sie na następna wyprawę tym razem do kina na film 3D, całkiem niezła była ta wycieczka przynajmniej wiem ja sie zaopatrzyć na następną. Wsiadam w samochód 2 godzinki i witaj domku „przechodni” może za jakieś 100 lat i ja będę miał takiego małego szczeniaczka jak Marcel, na razie pozostaje mi tylko zadowolić się synkiem mojego brata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...