Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Wieczór już przyszedł do Ciebie, zapukał w okno.
Popatrz, księżyc na niebie, i kwiatki od rosy mokną.
Otulone kołderką nocy, obsypane mgłą,
z suchej trawy zrobiły kocyk, śpią.

więc...

Zaśnij i Ty córeczko,bo zegar już śpi,
patrz, czas już usnął w łóżeczku,
więc zaśnij i Ty.
W marzeniach sennych się zatop,ja zamknę drzwi
noc niech opowie Ci za to sny....


Zamknij więc oczy Justynko, skończył się dzień,
jesteś już dużą dziewczynką, potrzebny Ci sen.
Dzień przyjdzie z pogodną minką, obudzi Cię,
do szkoły znów wstaniesz, uśmiechniesz się,

więc...

Zaśnij i Ty córeczko,bo zegar już śpi,
patrz, czas już usnął w łóżeczku,
więc zaśnij i Ty.
W marzeniach sennych się zatop,ja zamknę drzwi
noc niech opowie Ci za to sny....


Magiczne światło księżyca rozjaśnia Twą twarz,
przed Tobą wiele lat życia, bo od nas je masz.
Pozwól je więc przyozdobić w przepiękne dni,
niech opowiedzą Ci o nich sny...

więc...

Zaśnij i Ty córeczko,bo zegar już śpi,
patrz, czas już usnął w łóżeczku,
więc zaśnij i Ty.
W marzeniach sennych się zatop,ja zamknę drzwi,
noc niech opowie Ci swoje sny....

Oświęcim, 29 maja 2007 Roman Kręplewicz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Bardzo sympatyczny wiersz :)
A skoro adresatka ma kilka latek, rozumie się samo przez się, że zarówno treść jak i symbole użyte w wierszu nie powinny być skomplikowane. Nawet kiedy przeczyta go po latach, nie wydadzą się jej banalne. Tym bardziej.


"Zaśnij już..."

Przyszedł wieczór i pukał w okno,
potem księżyc, kwiaty mokre od rosy -
jakże mogłam spać tatusiu,
gdy mi świata nie było dosyć?

Stary zegar przeciągnął się, zastygł
w listkach drzew na tapecie, by dać mi czas...
- jakże mogłam zasnąć tatusiu,
gdy tak stałeś i stałeś w drzwiach?

Obudziłam się, a ciebie już nie ma,
księżyc w chmurach jak noża ostrze...
Jakże mogłam zasnąć, tatusiu -
przespać Ciebie, i jego w rosie!





Sokratexie, jak słusznie ktoś zauważył - wiersz powinien pozostać w szufladzie i być do wglądu dla adresatki, tu nie jego miejsce. Jeżeli przyjąć by ogólną zasadę, że wiersz piszesz pod percepcję innych, to byłaby to zasada absurdalna (biorąc pod uwagę ukazanie się tej - pod względem warsztatowym -szmiry, na forum dla tzw. zaawansowanych poetów).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Żartujesz sobie :) Na przykład to na dole napisał jeden z największych polskich poetów:


"Niechaj mnie Zośka o wiersze nie prosi,
Bo kiedy Zośka do ojczyzny wróci,
To każdy kwiatek powie wiersze Zosi,
Każda jej gwiazdka piosenkę zanuci.
Nim kwiat przekwitnie, nim
gwiazdeczka zleci,
Słuchaj, bo to są najlepsi poeci."


i z tego co wiem, wcale się tego nie wstydził. Czytałem kilka Twoich wierszy tutaj, ale przyznam, że już nawet nie pamiętam o czym były? Tymczasem ten cytowany
utkwił mi w pamięci od dzieciństwa. Czas - to jedyny sprawiedliwy sędzia w takich sprawach.

Dodam jeszcze, że ostatnio wiele ukazujących się tu wierszy nie nadaje się do działu dla zaawansowanych poetów. Dlaczego miałby skupić swoją niechęć z tego powodu akurat na
wierszu "Zaśnij"? Jak dla mnie ten wiersz jest przynajmniej wartościowy pod względem uczuciowym a jako taki przerasta niejeden napisany schematycznie wiersz poprawny pod względem warsztatowym, a tak naprawdę mówiący niewiele. Ot, przeczyta się,
pokiwa głowa i tyle. To jak partie szchów - te najwspanialsze, przekazywane z pokolenia na pokolenie kolejnym szachistom, nie są koniecznie majstersztykiem strategii. Są po prostu - piękne.

Pozdrawiam.


uważałbym z tak kategorycznymi sądami, jak ten, że czas to jedyny sprawiedliwy sędzie - radzę to przemyśleć
Twoja pamięć Sokratexie to już arbitrem żadnym być nie może
i nie wiem w jakim celu przytaczasz powszechnie znany wiersz Słowackiego sprzed dwustu lat - że niby podobny? - z resztą powód nie ma znaczenia. Pamiętasz Słowackiego od dzieciństwa, a moich czterech na krzyż zabaw w ciągu roku nie? Cos podobnego.. niewiarygodne..
Niestety porównywanie wrażliwości romantyzmu do ponowoczesnej, świadczy jedynie Sokratexie o tym, że nie masz pojęcia o czym mówisz. Może zaczniesz pisać podług poetyki Arystotelesa, albo listu do Pizonów? :D

Wiem, że lubisz dyskutować, ale dajmy spokój, naprawdę.
Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właściwie niewiele mam tu do powiedzenia, bo w pełni podpisuję się pod tym, co w tej dyskusji napisał Sokratex. Mamy do czynienia z wierszem dla dzieci, raczej z piosenką, z kołysanką dla córeczki, prostą, łatwą, uczuciową, pełną prawdziwej miłości. A poniżej - reakcja poetów: chór szczekających wujów! Ludzie, skąd w Was tyle agresji i krwiożerczości??? Skąd się tyle tego bierze ostatnio? Brakuje wojny czy co? Nadmiar testosteronu? Za gorąco?
Sokratexie, Twój wiersz-dopisek córeczki z przyszłości znów mnie wzruszył do łez. Tym bardziej, że wytworzyłeś nim przepastny kontrast - z jednej strony to, do czego kołysanka zainspirowała Ciebie i jakie struny w Tobie obudziła, a z drugiej to, do czego pobudziła innych tutaj "poetów".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Krzywak,a jak z rzepką było!
nie pamiętam dokładnie;
Babcia za rzepkę,za babcią dziadek i za i za-
ciągną i ciągną wyciągnąć,nie mogą.
Ile w tym wierszu jest powtórek
to znaczy,że wiersz,nie miał swojego uroku,
to fars Panie Krzywak,nie?-wiersz wymagał tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



P. Krzywak, więcej ufności! Jak upadł Rzym, jeśli nie przez barbarzyńców?
A jednak, proszę rozejrzeć się dookoła - nic złego się nie stało :)
Z poezją tak jak z kobietą - niby od tysięcy lat wiadomo co będzie dalej,
a jednak ciągnie nas do niej:


List Juranda do Komtura

Czy wspomnisz brata Radosława, z Litwy?
Ten, co to żeśmy tak z nim darli koty?
- gmin głupi brał to za czarcie modlitwy,
aż pchnął nas mieczem za grunwaldzkie płoty?

Wtenczas był wrócił Radosław skruszony,
a pluwszy na nas fałsz wdzierał na mordę:
Komtur - łotr wstrętny! Jurand - popieprzony!

- tak to przymilał nowych kumpli hordę.

Więc mu za żonę dali Rusię - pannę
z rodu pysznego i wdzięczną na pysku;
maniery miała z Francji nienaganne,
a mowę? - rzekłbyś - szum źródła w łożysku.

Bardzo się cieszył Radosław, że sprawy
obrót korzystny tak nagle przybrały:
więc zapowiedzi! więc huczne zabawy!
- zapomniał kumpli co w biedzie zostali.

Aż wreszcie przyszła ta noc, co jedyna:
już tuli żonkę, na łoże prowadzi,
gorsecik ściąga a miecz swój odpina
(tydzień zakazał! zaglądać czeladzi)

Nagle...

- A co to?!
- O co chodzi, panie?
- Byłaś ruszana! (wrzeszczy do niewiasty)
- Ach, nie... nie...
- Jak to: nie? Nooo... jak to?!
- A nie... to ród mój taki... szerokopiździasty!
- ??????????????????

No i się rozpił, i zmizerniał potem
(podobno do nas był wracać gotowy?
ale nareszcie pod jakiś zdechł płotem)

- tak Radosława ścięły białogłowy!

Zaś ja, Komturze, choć kulawo, słabo,
to nadal wlokę swe myśli przez drogi:
Lepiej przecierać knieje, niźli z babą
po innych ciągnąć nogi między nogi...




Właśnie przemyślałem sprawę i zweryfikowałem postawę - a nie wiem, czy dobrze czynię. Jednak nie mam serca walczyć akurat pod tym utworem, poczekam na inne okazje.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dlaczego? Porównałem w nim "babę" do poezji: i albo możemy przestać pisać,
albo musimy pogodzić się z tym, że w każdej chwili może nas zdradzić z kimkolwiek ;)

Pozdrawiam.

Nie napisałem, że zmieniłem zdanie, tylko złagodziłem postawę. Za to proszę mi powiedzieć, czy rosa pojawia się wieczorem, czy rano? Idąc za tym tekstem i np. śpiewając go mógłbym wprowadzić dziecko w błąd, które by pani w szkole powiedziało, że rosa pojawia się wieczorem. Co gorsza, dziecko mogłoby zwariować - bo jakże to, kwiatki mokre od rosy, a trawa sucha - to jakieś cuda nad cudami.
Ja oczywiście współczuje krytykom, którzy takich poważnych błędów nie dostrzegają i jeszcze wyzywają tych, co ośmielają się je wytknąć, aczkolwiek to świadczy, że nie do końca rozumieją to, co czytają i po co oceniają, wpisując głupoty. Ale jak to się mówi - agresja idzie w parze z niewiedzą. Zresztą oto przykład:
"A poniżej - reakcja poetów: chór szczekających wujów! "
To nie jest normalne. To jest wskaźnik niskiego poziomu adwokata.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



To nie jest wiersz dla dzieci, skoro muszę wyjaśniać nawet dorosłym o co chodzi z tą rosą ;)
Zacznę od trawy - nie wymieniłem trawy, tak jak tysięcy innych szczegółów takich jak klamki u drzwi, wilgotne parpety, czy liście drzew. Gdybym zamiast "kwiaty" napisał "trawy" - pewnie padłoby pytanie, czemu nic o kwiatach na których też powinna być rosa? ;)
A teraz o samej pełni i rosie - wiadomo nie od dziś, że podczas pełni rosa jest szczególnie
perlista - nabrzmiały księżyc niejako "wyciąga" wodę z ziemi. Proszę sobie przeczytać
np. tutaj:

[...]
Księżyc podczas pełni wznosi się najwyżej i świeci najsilniej. Stąd
wydawało się, że Księżyc lubi nie tylko nocny, ale i zimowy chłód. Jeżeli
skupić promienie Słońca (np. za pomocą wklęsłego zwierciadła), powstaje
ogień i można zapalić kawałek drewna. Jeżeli to samo zwierciadło wystawić w
nocy na światło Księżyca, pokryje się rosą. Dlatego wierzono, że Księżyc
zsyła rosę (dokładnie tak, jak Słońce ogień) - i uogólniano ten wniosek,
wierząc, że Księżyc w ogóle włada wodami. Mieszkańcy wybrzeży morskich
zauważyli też, że podczas nowiu i pełni fale przypływu są najwyższe, więc
znowu dostrzegano związek pomiędzy Księżycem a żywiołem wody.
[...]
http://www.taraka.pl/index.php?id=znazo_09.htm

Co do wieczoru - tak, rosa pojawia się także wieczorem, podobnie jak i wieczorne mgły.
Pani która to neguje powinna wylecieć ze szkoły za ogłupianie dzieci :)
Teraz proszę spojrzeć na chronologię tych zjawisk w wierszu:
"Przyszedł wieczór i pukał w okno, potem księżyc, kwiaty mokre od rosy."
Wszystko dzieje się naturalnie, tak jak w Przyrodzie. Poza tym - nigdzie nie pisze,
że dziewczynka rzeczywiście posłuchała tatusia i zasnęła od razu.
Raczej wspomina to wszystko po latach, kiedy już "ubyło" księżyca (ostry jak nóż - skojarzenie z sierpem
a zarazem odcięcie świata dziecięcego od świata dorosłych) i nie ma przy niej ojca.

Pozdrawiam.

Co do zjawiska "rosy" masz racje - rzeczywiście istnieje "wieczorna" rosa. I w sumie tyle, bo odbiłeś moje zarzuty, zostaje tylko ta sucha trawa w otoczeniu mokrych kwiatków.
Tyle - plus za rzeczowy kontrargument, z którym się zgadzam, na razie pasuje, poczekam na kolejny wiersz Autora, kiedy to warsztatu nie będzie się dało wytłumaczyć, że to dla dzieci.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Ależ to proste! Dziewczynka patrzy, być może nawet dotyka kwiatów na parapecie.
Trawa jest dalej, poza granicą widzialności - przecież jest noc i z pokoju nie widać,
że jest mokra. Na domiar złego nie ma aż taaaaaaaaaaaaaaak długiej ręki aby to sprawdzić dotykiem ;)
[quote]
Tyle - plus za rzeczowy kontrargument, z którym się zgadzam, na razie pasuje, poczekam na kolejny wiersz Autora, kiedy to warsztatu nie będzie się dało wytłumaczyć, że to dla dzieci.

To nie jest wiersz dla dzieci tylko wiersz o dziecku. Peel jest w nim (czy raczej była)
małą dziewczynką.

Zapomniałem dodać, że warto też zwrócić uwagę na tytuł w cudzysłowiu.
"Zaśnij już..." - chodzi o to, że tak kiedyś prosił swoją maleńką córeczkę jej tata,
bo tyle ciekawych rzeczy działo się dookoła! i i ta nie mogła usnąć.
W kontekście ostatniej strofy wymowa tytułu odwraca się - tak teraz myśli córka o zmarłym ojcu:

"Zaśnij już..." we mnie.


Pozdrawiam.

PS.
Skoro dla dzieci - ciekawe co w nim takiego dziecinnego widzisz? Powiedziałbym, że jest
raczej smutny.


Co dziecinnego widzę? Rymy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




Co dziecinnego widzę? Rymy.

Raptem 3 pary. Są takim samym środkiem wyrazu podkreślającym treść,
jak rytm udający cykanie zegara ("by dać mi czas...") w miejscu gdzie zegar zastyga.
Rozumiem, że brak rymów jest oznaką dorosłości? Proszę, wersja dla dorosłych,
ze zmianą szyku w wersach. I co z tego, niby sens wiersza przez to się zmnienił, czy jak?

"Zaśnij już..."

Przyszedł wieczór i pukał w okno,
potem księżyc, kwiaty mokre od rosy -
jakże mogłam spać tatusiu,
gdy mi nie było dosyć świata?

Stary zegar przeciągnął się, zastygł
w listkach drzew na tapecie, by dać mi czas...
- jakże mogłam zasnąć tatusiu,
gdy tak w drzwiach stałeś i stałeś?

Obudziłam się, a ciebie już nie ma,
księżyc w chmurach jak noża ostrze...
Jakże mogłam zasnąć, tatusiu -
przespać jego w rosie, i Ciebie!


Pozdrawiam.

No nie wystarczy - zostaje jeszcze ilość powtórzeń (i to bez refrenu):

Ciebie, Ty, Ty, ja, Ci, Ci, Cię, Twą , Tobą, Ci
śpią, sny, sen, sny.

ma wrażenie, że sobie ze mnie figle stroicie i wypuszczacie na manowce. Jeżeli to ma być dobry wiersz, to ja się nazywam Kazek. I tyle.

A to jest zupełnie inny tekst:

"Zaśnij już..."

Przyszedł wieczór i pukał w okno,
potem księżyc, kwiaty mokre od rosy -
jakże mogłam spać tatusiu,
gdy mi nie było dosyć świata?

Stary zegar przeciągnął się, zastygł
w listkach drzew na tapecie, by dać mi czas...
- jakże mogłam zasnąć tatusiu,
gdy tak w drzwiach stałeś i stałeś?

Obudziłam się, a ciebie już nie ma,
księżyc w chmurach jak noża ostrze...
Jakże mogłam zasnąć, tatusiu -
przespać jego w rosie, i Ciebie!

bo gdzie tutaj o śmierci Taty w oryginale?
Dopisujecie nowe treści na wyrost, panie ;)

Zresztą wszedłem na stronę reklamowaną przez Autora i kolejny kąsek:

"Odbudować chcę dla Ciebie
nasz dom z tamtych dni.
Przecież kocham Cię jak nie wiem.
Nie mówiłem Ci?"

Tyle w temacie. Żegnam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @aff U kręgowców - tak, jeszcze np. pierścienice mają taką niebieską/fioletową,  o ile mi się dobrze pamięta :))) Dziękuję bardzo :)   Deo  @Rafael Marius Piękne kwiatuszki macie :)  Dzięki i pozderki :))   Deo @iwonaroma Sorki :( Jakoś mi się do tej pory wiersze nie kleciły...  Ale miło mi bardzo i dziękuję :)))))))))))))   Deo 
    • Kiedyś gdy z zapamiętaniem surfując po internecie, Spędzałem całe godziny przed monitorem, Ujrzałem weń dumnego słowiańskiego wojewodę I skrzyżowały się zaraz spojrzenia nasze,   Dumny słowiański wojewoda, Rozsiadł się we wnętrzu mego monitora, Niczym niegdyś legendarny król Popiel, Zasiadł na swym zbudowanym z gigabajtów tronie…   Spojrzawszy na mnie z mego monitora, Ganić począł mego ukochanego powieściopisarza, Znaczące czyniąc Mu zarzuty, Rzekomej tyczące Jegoż niewiedzy,   Że uzbroił wczesnośredniowiecznych Słowian w młoty kamienne, A nie znane archeologom żelazne miecze, Niezawodne, niełamliwe, ostre i straszne, Niedorzecznymi bzdurami zapisując kolejną powieści kartę,   Że wsadził im w ręce drewniane kije, A nie śmiercionośne pioruny skrzące, Darem od gromowładnego Peruna będące, By wypalili nimi w ziemi Słowiańszczyzny granice,   Że nie odmalował w powieści słowiańskich wojów, Wiernym wizerunkom odkrytym w wnętrzach ich grobów, W trudzie i znoju polskich archeologów, Przeczących tychże niegdysiejszemu wyobrażeniu…   Zrazu zdezorientowany tymi zarzutami, Ku głębinom pamięci sięgnąłem wspomnieniami, Gdy po raz pierwszy w wieku dziecięcym, Dotknąłem nieśmiało niezwykłej tej księgi,   Kiedy to na starym strychu, Pełnym niezwykłych zapomnianych skarbów, W niewielkim domku mojej babci, Dotknąłem po raz pierwszy Starej Baśni…   A dumny wojewoda pogardliwie spoglądając z monitora, Ganił wciąż mojego ukochanego powieściopisarza, Iż piękni bohaterowie z kart Jego powieści, Śmią nie być posłuszni archeologa opinii,   Że ich nakreślone piórem powieściopisarza charaktery, Śmią nie hołdować współczesnych historyków wiedzy, Że nie wpasowują się w archeologów opinie, Wyobraźni pisarza pozostając jedynie posłuszne,   Że enigmatycznych tajemnic datowania radiowęglowego, Nie przewidział swym rozumem literata wrażliwego, Że śmiał nie przewidzieć w snach swoich, Najnowszych dociekań współczesnej archeologii,   Że najstarszej wzmiance o Słowianach, Zawierzył bez podejrzliwości wytrawnego badacza, Obnażając prostodusznego literata łatwowierną naturę, Niedorzeczną czyniąc zarazem powieści swej fabułę…   Mimowolnie oddałem się z dzieciństwa wspomnieniom, O niezwykłych chwilach spędzonych z starą tą księgą, Przypadkiem niegdyś na strychu znalezioną, W głębi mego serca rzewnymi wspomnieniami zapisaną,   I nieraz nieproszone pukają do mego serca, Tamte szczególne z dzieciństwa wspomnienia, Gdy z wypiekami na twarzy, Przewracałem wciąż kolejne Starej Baśni karty…   A usta zuchwałego wojewody, W coraz to mocniejsze uderzały tony, Coraz donioślejsze czyniąc zarzuty, Arcymistrzowi polskiej powieści,   Że tyle dobrego co i złego, Uczynił pociągnięciami pióra swego, Iż fałszywy obraz pradziejów, Nakreślił w wyobraźni swych czytelników,   Że poczynił On rażące błędy, Na kartach dziewiętnastowiecznej powieści, Odmalowując czytelnikom swą wizję Słowiańszczyzny, Tak różną od rezultatów odkryć archeologicznych,   Że uczynił On zbyt przyziemnymi, Dumnych synów rozległej Słowiańszczyzny, Od wyobrażeń panslawistów tak innymi, Od koncepcji mediewistów tak bardzo się różniącymi…   Cichutki szept koło serca, Rozkazał mi stanąć w obronie ukochanego powieściopisarza, Którego niezliczone piękne powieści, Kształtowały od dzieciństwa etapy mej wrażliwości,   Którego ponadczasowe mądre książki, W dorosłe życie mnie wprowadziły, A przez dorosłego życia ciernie i trudności, Swą niewidzialną mądrością za rękę przeprowadziły,   Przeto posłuszny podszeptom serca, Wbiłem swój gniewny wzrok w czeluście monitora, Niczym lśniący miecz ciśnięty w głębiny jeziora, By wyzwać strzegącego go wodnego demona…   I dumnego wojewodę zaraz wzrokiem przeszywam, Gestem tym chrobremu wojowi wyzwanie rzucam, A gniewne myśli ubieram w proste słowa… - Nie wyśmiewaj mojego ukochanego powieściopisarza!   – Wiersz zainspirowany powieścią „Stara baśń” autorstwa J.I. Kraszewskiego.   ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Wiersz ten planuję w przyszłości włączyć do powstającego właśnie zbioru kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa opatrzonych wspólnym tytułem „Oddychając Kraszewskim…".    W zamierzeniu moim ma to być zbiór kilkudziesięciu wierszy zainspirowanych twórczością Józefa Ignacego Kraszewskiego i będących zarazem hołdem dla tego arcywybitnego polskiego pisarza. Spoiwem łączącym wszystkie te moje wiersze będzie chęć oddania hołdu szeroko rozumianej twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego będącej fenomenem w skali całego świata... Każdy z wchodzących w skład niniejszego zbioru moich barwnych wierszy będzie hołdem dla jakiejś powieści, opowiadania lub poematu autorstwa tego wielkiego Mistrza polskiej literatury.    Od czasu przeczytania przed kilkoma laty z wypiekami na twarzy Starej Baśni, to właśnie J.I. Kraszewski pozostaje jednym z moich ukochanych pisarzy, a każda przeczytana przeze mnie kolejna powieść Jego autorstwa zachwyca mnie jeszcze bardziej… Dlatego też pomysł stworzenia zbioru wierszy dedykowanego pamięci tego jakże wybitnego pisarza zrodził się we mnie z potrzeby serca, by w ten sposób wyrazić mój szacunek i uznanie dla tego jednego z najwybitniejszych Polaków w dziejach naszej Ojczyzny i dla Jego wieloletniej działalności pisarskiej i wydawniczej… Niestety nie mogę ze swojej strony obiecać że uda mi się rzeczony zbiór kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa szybko ukończyć, ani też nie mogę obiecać że uda mi się kiedykolwiek wydać go drukiem...
    • @Andrzej_Wojnowski       Nie na darmo jesteśmy Polakami! Lecz by po kolejnej nieprzespanej nocy, Gdy snem zamglone rozewrą się powieki, Rzucać się śmiało w wir codzienności.   I nie straszny nam podły świat Z wrogiem zawsze gotowiśmy w szranki stawać W obronie odwiecznych wartości śmiało oręża dobywać, Jak i przed wiekami kwiat polskiego rycerstwa…      
    • Mój bóg zapuścił długie włosy, Pije wódkę tam, gdzie są wyrzutkowie. Uśmiecha się, gdy gardzi się nim, bóg chaosu, nie królewskim syn.   Mieszka w squacie, co się rozpada, W świecie dymu, gdzie myśl odpada. Śmieje się z życia absurdalnej gry, Buntownik w chaosie, co stworzyliśmy my.   Bez złotych tronów, bez wielkiej wiary, Wspólny oddech to jego ofiary. Bóg szarości codziennych dni, Bez światła nieba, co w blasku lśni.   Ten mój bóg, tak daleki od prawdy, Istnieje w cieniach, w melancholii jawny. Lustro życia, które widzimy, bóg surowej rzeczywistości, w której żyjemy.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...