Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

marcowe popołudnie


Rekomendowane odpowiedzi

Czwartkowego popołudnia, jednego z dni marca, bledniejące słońce zdawało się oświetlać to miejsce należące do terenu szkoły jedynie po to, aby ukazać kłeby dymu całą swą masą wydzierające się z gardła cienia, ostrych zarysów postaci, dumnej i pieknej, rozczepiając się na dwie różne części, surowo gnając wskroś wiosennego powietrza by zatruć jego świeży zapach. Odmęty dymnej mgły zdawały się jakby przyćmiewać przygasające co i raz lekkie promienie słońca, wtapiając w odchłań cienia rysy kobiety. Jednakże nie były w stanie przyćmić jej blaku, zdobytego w sławy opini pod wływem jej usilnej agitacji wszystkich prawie entuzjastów, z wyjątkiem nielicznych konserwatystów, do oddania się nieskalanemu dodatnią opinią w gruzach zaszczytnych haseł "palenie powoduje raka i choroby serca" wprawiającego ją w trudną do określenia przeciętnemu przeciwnikowi tegoż oto nałogu ulgę. Z finezją przydeptała dymiącego jeszcze kiepa i z miną urażonej arystokratki, natchniona duchem estetyki, zaczęła wygłaszać dziwne prośby i okrutne apelacje do ciemnej masy męskiej części społeczności szkolnej, stojącej tuż przy samym wejściu do budynku szkoły, o usuniecie się sprzed jej oblicza, pozwalając na dosyć szybkie i swobodne wejście do środka, lub chociaż utrzymywanie dostatecznej higieny, co by nie musiała wykrzywiać przebitych srebrnym kolczykiem pełnych ust w geście zniesmaczenia i obrzydzenia. Po wyrecytowaniu swej kwestii tanecznym ruchem, pachnącą wciąż jej małej tajemnicy nałogiem dłonią pociągnęła za starą, mosiężną klamkę szkolnych wrót, po czym ogarnięta uczuciem miłosierdzia do bliźniego poczuła się haniebnie głupio z powodu jej wypowiedzi i przeczesując dłonią kruczo czarne włosy i splatając ją później z drugą na padole łona swego w geście skruchy i pokory, spoglądając spod spuszczonego w efekcie czoła na zdziwione, niemalże głupie kształty min wymalowanych na twarzach chłopców, ba, mężczyzn, targnęła się na serca litość.
-przepraszam-pisnęła głosem małego dziecka-nie to, że śmierdzicie, ja poprostu tak bez namysłu rzuciałam w wasze piękne bynajmniej twarze, infantylne oskarżenia, targana pośpiechem i lekkim zirytowaniem z powodu chęci szybkiego założenia odzieży wierzchniej i obuwia mego, co by się potem nie pierdolić ze schodzeniem w czeluści szatni z plebsem szkolnym tym całym. - po czym teatralnym krokiem oddaliła się w kierunku swego celu. To był jedyny dzień w którym kobieta poczuła litość i skruchę. Tak naprawde jest zimną suką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...