Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Jonasz-sztama z Pinokiem


Rekomendowane odpowiedzi

Nazywam się Jonasz. Pomyślałem sobie, że nadszedł w końcu czas, by świat usłyszał prawdę o mnie. Uważam, że to żenujące jak ludzie przekręcają moją historię. Obraz "Jonasz w brzuchu wieloryba" jest po prostu śmieszny. Wyglšdam tam jak własny dziadek! A przecież moje życie nie toczyło się jak sielski piknik z Bogiem. Wręcz przeciwnie, uciekałem od niego przy każdej okazji.
Wszystko zaczęło się parę lat temu w Rio de Janeiro. Byłem właśnie na wieczorze kawalerskim mojego dobrego przyjaciela-Hioba. Koledzy zwykle mówili, że jestem lekkoduchem i zabijaką, ale taka opinia bardzo mi się opłacała, bo nikt ze mną nie zadzierał. Jednak naiwny, poczciwy Hiob musiał zaprosić tego nadętego Salomona, który, co wiadomo już nie od dziś, cierpiał na wyraźną manię wyższości i kazał się do siebie zwracać "królu". Co więcej miał w zanadrzu miliony "genialnych" recept na nudę. Kiedyś na przykład chciał sprawdzić, czy niemowlę ma coś wspólnego z dżdżownicą, która przecięta na pół funkcjonuje dalej już jako dwie dżdżownice. Właśnie sięgał siekierę, gdy przerażona matka chwyciła dziecko i uciekła. Biblia oczywiście przerobiła całą historię na swoją modłę i Salomon dorobił się całkiem niezłej reputacji. W rzeczywistości niezły z niego błazen, do tego nie grzeszy inteligencją. Gdy po kilku występach przeuroczych artystek i kilkunastu toastach nazwał mnie niezbyt wyszukanymi określeniami, nie mogłem pozwolić, by uszło mu to płazem. Przyznaję, że sam również użyłem kilku wspomagaczy, więc w związku ze spowolnionym refleksem moja głowa zapoznała się bliżej z krzesłem, ale w ostatecznym rozrachunku wygrałem bitwę o mój honor i wyrzuciłem zarozumialca z lokalu. Po kilku hymnach na moją cześć wróciłem do stołu, by zająć się wyborną golonką i wtedy stało się to po raz pierwszy.
-Jam jest Ten, który jest- powiedział z ogromną powagą widelec.
-Hę?- Odparłem rozpaczliwie próbując zrozumieć sytuację.
-Przybyłem, byś głosił Moje słowo- zagrzmiał groźnie błyskając zębami.
-Za dużo wypiłem- co było jak najbardziej prawdą. Przypuszczałem też, że całkiem spore zasługi w tej wizji miało wcześniejsze spotkanie mojej głowy z krzesłem.
-Porzuć swój majątek i ziemię, narazisz się na szyderstwa, ale będziesz głosił prawdę w imię Moje- widelec preorował w najlepsze.
-Posłuchaj, miałem ciężki dzień. Na dodatek ten natręt Salomon chyba mi coś uszkodził, więc nasuwa się wniosek, że jesteś tylko złudzeniem.
-Jestem jedynym, głoś w imię Moje, albowiem nie uciekniesz przede mną- widelec okazał się nieustępliwy. Tego było dla mnie za wiele. Łamiąc wszelkie zasady dobrego wychowania zaczšłem jeść rękami.
Niestety to był dopiero początek. Hiob, widząc moją konwersację ze sztućcami, zdecydowanym ruchem odłożył kieliszek z winem i oddalił się mamrocąc coś pod nosem. Jako praworządny obywatel nie mogłem dopuścić, by zmarnowało się przednie wino więc sięgnąłem po kieliszek. Jednakże kieliszek okazał się chyba dalekim krewnym widelca, bo zawołał:
-Jonaszu! Nie uciekaj przede Mną!
-Och, daj spokój, rzekłem znudzony, wychylając jego zawartość.
-Porzuć swój majątek i głoś w imię Moje!
-Zdajesz sobie sprawę, że robisz się monotematyczny?
-Nie kpij, bo wybrałem właśnie ciebie!- Kieliszek nie ukrywał już irytacji.
Doszedłem do wniosku, że dalsza rozmowa nie ma najmniejszego sensu i wrzuciłem kieliszek pod stół. Nieszczęsny Hiob ze swoją delikatną psychiką postanowił przenieść całą imprezę na plażę. Gdy wszyscy idąc, pełznąć, tudzież turlając się dotarli na docelowe miejsce dalszej zabawy, alkohol zdążył już nieco wyparować z naszych organizmów i zrobiło nam się zimno. By się ogrzać i stworzyć odpowiedni klimat znaleźliśmy jakieś krzaczory i postanowiliśmy je podpalić. Znaleźć krzaki na plaży, to rzecz co najmniej niecodzienna, jednak w stanie tak potężnego upojenia alkoholowego, w jakim się znajdowaliśmy, nie zdziwiłby nas nawet widok słonia w baletkach. Dysponowaliśmy tylko jedną zapałką, jednak byli wśród nas harcerze i w niedługim czasie ognisko zapłonęło. Co więcej, nie tylko zapłonęło, ale i przemówiło:
-Jonaszu! Tak jak niegdyś Abrahamowi, tak dziś się tobie ukazuję!
-Abraham? No tak, pamiętam tego starego schizofrenika-machnąłem lekceważące dłonią.
-Nie bluźnij, Jonaszu!- ryknęło ognisko strzelając w górę snopem iskier.
Hiob, jako że nigdy nie grzeszył odwagą, postanowił ewakuować ekipę na Arkę Noego, która była zacumowana nieopodal. Noe to nasz dobry kolega, niestety, nie uczestniczył w zabawie, ponieważ uparł się, że niedługo nastąpi ocieplenie klimatu, lodowce stopnieją i cała ziemia zostanie zalana. Dlatego postanowił wybudować Arkę, że niby on jeden ocaleje. Facet jest uparty jak osioł i już od dwóch lat klei tę swoją łódeczkę. Widać, miał szósty zmysł, bo na ewakuację przed rozwścieczonym ogniskiem była jak znalazł. Całą zgrają wdrapaliśmy się na tę, pożal się Boże, Arkę, przemianowaliśmy ją z Arki Noego na "PartyClub" i wypłynęliśmy w morze. Jednak chyba nas się za dużo wcisnęło na tę łupinkę, bo jakieś dwa kilometry od brzegu zaczęliśmy nabierać wody. Hiob wpadł na pomysł, żeby jednego z nas wyrzucić za burtę, jednak wszyscy okazali się prawdziwymi egoistami i nie było ochotników. Jako cywilizowani ludzie postanowiliśmy rozstrzygnąć spór w kulturalny sposób, a że nigdy nie miałem szczęścia w kartach, wylądowałem za burtą. Zgodnie z zasadą "biednemu zawsze wiatr w oczy kole" chwilę później rozpętała się burza. Jeszcze jako beztroski dziesięciolatek, zamiast iść z Hiobem na basem, wolałem zostać w domu z pudłem lodów, co zaowocowało pokaźną warstwą tłuszczu oraz tym, że pływak ze mnie marny. W związku z powyższym, nie był dla mnie zaskoczeniem fakt, że zostałem podtopiony przez pierwszą nadpływającą falę. Gdy się ocknąłem, pomyślałem, że chyba trafiłem do piekła. Miejsce, w którym się znalazłem przypominało ogromną, cuchnącą jaskinię. Wyobraźcie sobie zapach starych skarpetek, zgniłych jaj i mokrego psa. Czujecie? Nagle ujrzałem migocące w oddali światełko. Znacie tę historię "idź w stronę światła"? Każdy ją zna. Więc zachowałem się jak typowy nieboszczyk i udałem się w tamtą stronę. Niestety, nie było mi dane ujrzeć anielskich chórów i Pół Elizejskich. Zamiast tego ujrzałem drobnego staruszka z orlim nosem, w dziwacznym spodniach na szelkach i pogiętych okularach na nosie. Siedział na drewnianym stołku i kiwając się w przód i w tył zawodził "Pinokio! Pinokio!". Postanowiłem dowiedzieć się od dziwaka, którędy do raju więc spytałem:
-Kim pan jesteś i co to za cuchnąca dziura?!
-Jestem Dżeppetto, obecnie znajdujemy się w brzuchu wieloryba, bystrzaku.
-Co?! Zioom, ale odlot! jednak staruszek chyba się czymś odurzył, bo powrócił do swego zajęcia znów nawołując "Pinokio!".
Miałem dużo czasu na rozmyślania. Spędziłem w tym ohydnym miejscu ponad 2 miesiące! Strasznie się wynudziłem. Od czasu do czasu ciskałem w staruszka puszkami po konserwach, czasem zrzucałem go z krzesełka, a raz nawet chciałem go ogolić na zapałkę, ale zrobiło mi się żal człowieka. Ten Pinokio to musiał być kawał drania. 67 dnia tej niewoli On znów przyszedł do mnie. Okazał się pierwszorzędnym manipulatorem i powiedział, że ten cuchnący wieloryb wypluje mnie dopiero wtedy, gdy przestanę uciekać przed przeznaczeniem. Co miałem robić? Zostałem prorokiem."
Nagrano dnia 27.06.2006 roku w Szpitalu Psychiatrycznym w Dublinie.
Ad.1 Idąc za wskazówkami "Jonasza" udało nam się rozbić sektę o nazwie "Prorocy Starego Testamentu". Wszyscy jej członkowie cierpieli na bardzo rozległy zespół psychoz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Żartujesz to jest genialne przecież! Fajnie się czyta i śmiechu po pachy. Groteskowy humor. [quote] nazwał mnie niezbyt wyszukanymi określeniami
można kogoś nazwac określeniem???? to tak jakby oczywiste i masło maślane troszkę jak fakty autentyczne...
pozdrawiam Jimmy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czad!:D
bardzo się podobuje mnie to:D
napisac możnaby w sumie troszkę lepiej, choć nic konkretnego nie przychodzi mi teraz do głowy. ale historia geni(t)alna! tylko ten 'zioom' i 'ale odlot' mi nie pasują w zestawieniu z językiem, jakim wczesniej wyraża się Jonas:D. ale ogólnie git:D
pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Domysły Monika   Tak przy okazji: odebrałbym prawa kobietom - nadużywają własną wolność i to właśnie przeciwko mężczyznom - różne oskarżenia padają wobec mnie: iż jestem zboczeńcem, chodzę po ulicy i zaczepiam ludzi, a najgorsze jest to - kwiaty, kwiaty i kwiaty - to wy szukacie słabego punktu, aby dobić i wykorzystać mężczyznę.   Łukasz Jasiński 
    • @Domysły Monika   Nie, moja droga Moniko, poezja jest bardzo trudna, otóż to: poezja to mało słów i dużo myśli, proza: dużo słów i mało myśli, dlatego niektórzy chcą, abym pisał, pisał i pisał - bez sensu, zresztą: samo pisanie bez sensu jest grafomanią.   Łukasz Jasiński 
    • Ja jestem z początku grudnia :) może to jeszcze przedgrudzie. Oddałeś ten klimat. Wiecznej nie dokończonej albo nawet nie zacz3tej rozmowy, bo kurczy się dzień i jak nigdy, wtedy słupy stoją dostatecznie blisko owinięte w dziurawy jak sié okazuje sweter :)
    • Ja już płaczę. Bardzo wiele wierszy, które czytasz, są z udziałem Ala. Tak czuję, ale obym się myliła.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Dziękuję.   Jako dziecko cz3sto tak sobie pisałam do siebie. Teraz jest inaczej, każdy może się odnieść, sam wiesz. Może to taka symboliczna pani, bo trochę ich się uzbierało :)  To takie dziś były pierwsze łzy, bo bał się iść do szkoły. I tak możnaby powiedzieć , dopiero dzisiaj. Mój chłopak nie dosłyszy.   Dziękuję za wizytę :)             Nie wyszło mi to jednak do dziecka :) Może właśnie nie nienawiść, cz3sto wiele bierzemy zbyt bardzo do siebie. Dziękuję:) Dziękuję :) Proszę nie dręczyć mojego gościa pod tekstem :) Komentarz to coś znacznie więcej niż nawet pierwsze miejsce w rankingu, tak wg mnie :) Ale świat się chyba zmienia i pod tym wzgl3dem ;)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...