Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Dwa tysiące piędziesiąt cztery.


Rekomendowane odpowiedzi

Posiedział trochę popatrzył dookoła, a że nic się nie zmieniało wstał, wyszedł i trzasnął drzwiami. Drzwi hukiem oznajmiły swoją dezaprobatę w stosunku do zaistniałej niemocy oddania delikwentowi. Delikwent ogólnie nie przejęty ruszył odważnie przed siebie w kierunku kuchni. Kuchnia zawierała w sobie masę ogromnie ważnych strategicznie przedmiotów takich jak lodówka na przykład, która według niego była największym ludzkim odkryciem,ale trzeba tu zaznaczyć, że w stosunku do nanotechnologii i genetyki był niezwykłym ignorantem. Równie ważnym obiektem był stół. Zwykły drewniany, cztery nogi, wiało od progu zwykłością i obrzydliwą prostotą, lecz bohater nasz w pewym okresie swojego dojrzewania ( które de facto miał już za sobą ) odkrył, że w lewym górnym rogu, od strony nie użytkowej stołu, dykta przejawiała właściwości odginające, po takowym odgięciu łatwo można było umieścić 3 papierosy marki różnej. Palić nie palił, ale czasem lubił poczuć dym w płucach. Głównym popołudniowym zajęciem bohatera było myślenie. Siadał w pewnym momencie i pozostawał nieruchomo przez godzinę czasem półtorej, w głowie myśli rodziły mu się róznej maści, czasem dokonywał aborcji gdy mu się jakaś nie podobała, ale i tak przeważnie po skończeniu myślenia zapominał pamiętać o czym myślał i tak właśnie lubił swój czas często marnować. Wieczorami natomiast lubił wdychać wielkomiejskie powietrze, które o tej porze dnia było najwyższej jakości, a skład chemiczny lubił zaskakiwać swą różnorodnością. Spać kładł się równo o 22 z braku chęci i sił do dalszej egzystencji po tej godzinie. Nie było jakimś wielkim fanem marzeń sennych, ale oczywiście takowe miewał czasem, zaskakiwały go nieraz, ale i przerażały często, Bogu dzięki połowy z nich nie zapamiętywał, co było prawdopodobnie jakimś typem systemu obronnego matki natury, która kasowała jedynie sny z zapędami dyktatorskimi. Warto wiedzieć, że był wielkim fanem autorytaryzmu, demokracji nie trawił, bo z założenia była głupim pomysłem. Jak widać nasz bohater był zwykłym statecznym obywatelem Ziemi i pewnie by takim pozostał gdyby Ziemia dalej istaniała, no ale niestety jak to mówią wszystko co dobre szybko się kończy. Kilka mld lat to może nie jest tempo zastraszające, ale przysłowia mądrością narodu więc chyba wiedzą lepiej. Geneza końca świata to jedna z najtrywialniejszych historii jakie zapewne było wam dane usłyszeć, bo opowieści o tym jak paru kurdupli rządzić światem chciało przewijały się przez całą historię świata, no ale w końcu jeden z drugim postanowili nie rzucać słów na wiatr, co lepsze poszli dalej i rzucali bombami nie słowami i nie na wiatr a z wiatrem konkretyzując. Ile huku przy tym było to długo opowiadać, ale jak się skończyło wszyscy wiemy, gdy kurz opadł, naszej pięknej planety już nie było, wojny nikt nie wygrał, a szkoda bo było by kogo wpisać do galerii sław historii, a tak to nawet nie ma komu zwycięstwa pogratulować...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...