Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Rozmyślanie

Wprowadzenie. Małe mieszkanie – pokój i kuchnia. Na środku pokoju stoi stara, rozwalająca się ława i krzesło, naprzeciw niego znajduje się telewizor umieszczony na niewielkim stoliku.

Był ciepły i pogodny dzień Roku Pańskiego 2001. Za oknami panował chaos związany z wyższą niż zwykle o tej porze temperaturą – Artur nienawidził takiego stanu rzeczy, dlatego też siedział w domu. Żar słońca prawie topił zbolałe szyby, na których odznaczał się duży, jeszcze nie zdjęty od nowości napis: AluPlast. W mieszkaniu panowała niemal grobowa cisza. Rodzice Artura pojechali do dziadków na jakąś wewnętrzną imprezę, gdzie jak zwykle byłoby wiele zbędnej gadaniny, której on nie cierpiał. Podszedł do odbiornika radiowego i nacisnął duży, siwy guzik, pod którym widniał magiczny napis: POWER. Zabrzmiał hejnał z Wierzy Mariackiej w Krakowie, co zwiastowało nadejście południa. Zdenerwowany, jakby tym faktem, wyłączył tę grającą szafę. Czuł się, jak przed nadejściem Sądu Ostatecznego. Nie wiedział, co ze sobą zrobić. Po paru minutach majestatycznego drapania się wskazującym palcem prawem dłoni po obolałej głowie, niczym w knajpie przysiadł do pamiętającego jeszcze czasy radzieckie stołu. Położył na nim ręce ukazując tym samym swą bezradność względem losu. Zaczął stukać koniuszkami długich palców o blat mebla. W jednej chwili chwycił pilot od telewizora, chyba tylko po to, żeby się czymś zająć i jednym kliknięciem otworzył inną przestrzeń czasową, inny świat. Głos lektora zaczął dobiegać do jego i tak już bardzo pokaleczonych uszu. Na ekranie malowała się przepiękna panorama piaszczystej pustyni i płynącej tam drugiej, co do wielkości rzeki naszego globu – Nilu. Czubki wspaniałych piramid prawie dotykały bezchmurnego nieba. Wyglądały, niczym mnóstwo biblijnych wieży Babel. Ich gigantyzm wywarł na nim piorunujące wrażenie. Nie wytrzymał jednak długo przy lekturze Egiptu i przełączył na kolejny kanał. Tutaj również coś niezwykłego: otóż na ogromny wieżowiec leciał żelazny, ale nie poruszający skrzydłami ptak. Jego oczom ukazał się przerażający widok ruin wieżowców o nazwie World Trade Centre. „Cywilizacja upadła” – powiedział sam do siebie, po czym ekran ponownie zamienił się w czarną, płaską, szklaną, nic nie mówiącą powierzchnię. Myśli chłopaka biły się z nudnym dniem. Wstał i doszedł do okna, za którym bawiła się mała zgraja czystych, jeszcze nic nie przeczuwających istot. „To już trzeci dzień! Muszę dać radę” – powiedział, po czym usiadł na jakimś rozwalającym się krześle. Głowę zwiesił na pierś i podparł ją kończynami górnymi, których końce z kolei ułożył na kolanach. Wszystkie palce spięły się w jedną całość i powędrowały na kark, oplatając go niczym sieć rybacka, która więzi przerażone ryby. Resztki mózgu zaczęły pracować. Myślał o wszystkim tylko nie o najgorszym, które jednak nieuchronnie się zbliżało, aż w końcu wzięło nade nim górę. Szybkim oraz zdecydowanym ruchem wstał i ubrał buty. Niezgrabnymi, trochę spazmatycznymi krokami wyszedł z domu tocząc swe ciało, a raczej to, co z niego zostało w stronę przeznaczenia. W jednej chwili zapomniał o wszystkim. Istnienie nagle przestało go przerażać. Droga do punktu docelowego nie dłużyła się. Czuł się, jak statek, który po długiej, burzliwej podróży, ku zadowoleniu wszystkich znajdujących się na pokładzie, dobijał do upragnionego portu. Jego łajba była jednak tylko jednoosobowa.
I wszedł…..

Opublikowano

Aha. Zdziwiło mnie zakończenie. Ale to za chwilę.
Po pierwsze:
"Żar słońca prawie topił z b o l a ł e szyby" - nie wiem czy to trafna metafora, ciężko ją wyczuć
"wyłączył tę grającą szafę" - może zbędne byłoby to "tę"
"Wszystkie palce spięły się w jedną całość i powędrowały na kark" - nieszczęsne określenie. Znajomość anatomii człowieka wskazuje na fakt, że nie mamy wyłącznie palców u rąk. No cóż, pewnie się czepiam, ale jestem wredny i małostkowy.
Teraz koncepcja. Szczerze mówiąc nie rozumiem jej, nie wiem o co ci chodzło. Dziwi mnie pierwszy człon. Pokazuje człowieka znudzonego, bez pomysłu na spędzenie czasu. Jest bez jakiejkolwiek głębi. Po czym następuje metaforyka statku, przeznaczenia, co trąci jakąś metafizyką życia. te dwie sytuacje nie pasują do siebie. Środki językowe są źle dobrane. Dlaczego pod koniec zmieniasz język potoczny na inny?
Mimo to łatwo przeczytać tą miniaturkę, jest napisana przystępnie i z łatwością. Uważaj na określenia

Opublikowano

to pierwsza scena wiem ze pare rzeczy jest do poprawki. a język potoczny to zamiar, którego będę się trzymał bo potrzebny mi on, aby przedstawić zwykła postać szarego,uciekającego później w alkoholizm człowieka. to dopiero 1 rozpoczynająca scena....dziękuję za krytykę, napewno się zastanowię.pozdrawiam

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

czekamy więc na dalszą część, zobaczymy jak dalej będzie wyglądać narracja. a jeśli chodzi o ukazanie szarości i zwyczajności, to poprzez opisanie nieciekawej rzeczywistości, jego problemów, przeszłości albo otoczenia można ładny efekt uzyskać. i nie musi to być językiem koniecznie potocznym. po prostu - nakreślić osobę, ale nie tragizować jej. tyle - pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekamy na dalszą część.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tylko co ma do tego AI? AI będzie tak funkcjonować, jak ją zaprogramują ludzie, a ci oczywiście zrobią to zgodnie z jakimiś wzorcami. Pytanie - jacy to będą ludzie i w jaki sposób wychowani. A to, że koncepcje wychowawcze się zmieniają, nie ulega wątpliwości, odkąd potrzeby jednostki zostały postawione ponad potrzeby wspólnotowe. Sztuczna inteligencja nie stoi jednak w kontrze do czegokolwiek, odzwierciedla tylko bieżący stan rzeczy. Oparta (głównie) o modele językowe, operuje jedynie na systemie kodów i znaczeń. To my ją 'wychowujemy', jeśli można to tak nazwać,  ucząc pewnej struktury, odzwierciedlającej mniej więcej naszą logiczną percepcję, nasz aparat pojęciowy. AI nie rozumie rzeczywistości jako czegoś ciągłego, zmieniającego się pozostającego w ruchu, ewoluującego zrelatywizowanego, tylko jako zbiór stałych elementów, które zostały wprowadzone do bazy danych i w ich obrębie się porusza. A elementy te już wprowadza człowiek, który może być dobry lub zły, głupi lub mądry, mieć rozwiniętą wyobraźnię lub nie, rozległą lub wąską wiedzę.... No i trzeba jeszcze dodać, że AI jest - na razie - tworzona do realizowania określonych zadań, co pokazuje, że człowiek jednak chce pozostać wolny i zrzucić na nią to, czego wykonywanie go ogranicza. Odszedłem trochę od tematu, a zmierzałem do tego, że AI będzie w stanie 'widzieć' różnice', o których piszesz, jeśli tego zostanie nauczona.  Chyba, że chcesz powiedzieć, że sam czujesz się trochę taką sztuczną inteligencją, bezdusznie programowaną do pełnienia określonych funkcji  narzuconych przez zewnętrzny, techniczny plan, a nie dzieckiem wychowywanym do samodzielnej realizacji siebie, w zgodzie z tym, czego AI jeszcze nie posiada (wolna wola, samoświadomość).
    • Na pierwszy rzut oka ma to być coś sonetopodobnego. Ale popłynęłaś po tym jeziorze... w szuwary, Środki artystyczne zostały dobrze dobrane. obrazy są plastyczne, żyjące, z łatwością poddają się wizualizacji. Tymczasem forma sprawia wrażenie bardzo nieudolnie skleconego pancerza, w którym wiersz się dusi i dogorywa, a to przez nienaturalne inwersje, a to przez brak rytmu, a to przez pokracznie poprzekręcaną gramatykę. W ten sposób od razu pokazujesz czytelnikowi wszystkie słabe miejsca, gdzie nie umiałaś sobie do końca poradzić z językowym budulcem. Niech będzie to zwykły, wolny wiersz, który uwolnisz z tego stylistycznego żelastwa, a jeśli koniecznie upierasz się przy sonetach, to trzeba więcej treningu, bo tu już 'intuicyjnie' się nie da.
    • Kluczowe pytanie - co to znaczy 'lirycznieć'?  Życie staje się poezją, to oczywiście wynika samo z siebie, ale interpretacja utworu musi wyjść poza zwykłe ubarwianie, upiększanie. Wpisanie wspólnie przeżywanego czasu w wiersz zdefiniowany jako określona struktura, ma charakter o wiele bardziej brzemienny w skutki. Liryka jest przede wszystkim poszukiwaniem formy dla emocji, a jakie to ma konsekwencje dla bohaterów lirycznych? Jeśli ich doświadczenia zostaną przeniesione w rzeczywistość metafor, wówczas okaże się, że współdzielenie codzienności jest zarazem tworzeniem jej tak, jak poeta tworzy swoje dzieło - budowaniem sensu (życia) poprzez indywidualizację tego, co ogólne i nieokreślone. Np. we fragmencie ze sklepem - wszyscy tam robią zakupy, ale dla bohaterów nie jest to zwykłe wyjście do sklepu, bo liryka tak manipuluje percepcją, aby mieli poczucie, że chodzi o coś zupełnie innego. Realność staje się umowna,  jej poszczególne elementy mają być tylko nośnikami czegoś, co istnieje jedynie w świadomości i  osób mówiących w wierszu. Upraszczając - lirycznieć to budować rzeczywistość i kod, który ją na nowo zdefiniuje (niekoniecznie werbalny), zgodnie z tym, jak w niej chcą funkcjonować bohaterowie wiersza, czy jak to sobie - wspólnie - wyobrażają.
    • Zastanawiająca przypowieść, w której prosta obserwacja przechodzi w trafną ekstrapolację. Gwarowa 'śleboda' dodaje wierszowi ciekawego smaku.
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Porażająco głęboka refleksja na tle nieistotnej reszty.   Ale dam lajka, bo moc tej cząstki rekompensuje wszystko inne.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...