Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

stosiedemdziesiąttrzy


WMTyme

Rekomendowane odpowiedzi

173:17:28

2:42 po południu. Pociąg odjeżdża dopiero za czterdzieści minut. Tymie wstał dopiero około godziny temu. Poprzednia noc i świt były dość pracowite. Duże ilości alkoholu ostatnio stały się bardzo przydatne. Podobnie jak i koleżanki. Dlatego też ciężkie kace nie zdarzają się zbyt często. Trening czyni mistrza. Pali za to jednego papierosa za drugim, co oznacza, że jednak było ostre picie zeszłej nocy. Duża ilość papierosów pomaga na kaca, przynajmniej jemu.

Wchodzi na dworzec i rozgląda się. Po nadmiarze alkoholu i niedoborze snu czujesz się oddalony od rzeczywistości. Nic, co dzieje się dookoła cię nie dotyczy. Jesteś tylko odległym obserwatorem. Jesteś niewidzialny i włóczysz się niezauważony pomiędzy ludźmi. Ty, z drugiej strony, widzisz i słyszysz wszystko... lub nawet więcej. Wszystko i wszyscy poruszają się w zwolnionym tempie, a każdy ruch i gest jest idealnie wyraźny. Każdy dźwięk jest wyostrzony. Twoje zmysły także... nic nie umknie twojej uwadze. Widzisz każdą małą zmarszczkę na twarzach mijanych ludzi, zauważasz każdą małą plamkę na stole, kolor oczu dziewczyny siedzącej przy stoliku dziesięć metrów dalej. Słyszysz najdrobniejszy szum, szelest, szept... Kolejny powód, dla którego Tymie wprowadza się w ten stan coraz częściej ostatnimi czasy.

Zawsze lubił stacje. Nie wiedzieć czemu. Mają jakąś atmosferę, która sprawia, że czuje się jak w domu. Smutna sprawa, ostatnio doszedł do wniosku. Czuć się jak w domu w miejscu gdzie wszyscy są w biegu i nikt nie zostaje na dłużej... nie mówiąc już o byciu w domu. Może właśnie dlatego, że jest jednym z wielu bez swojego miejsca...

Wchodzi do KFC i zajmuje stolik dla czworga. W trakcie jedzenia zaczyna myśleć o Dziewczynie z Poprzedniej Nocy, Nora. Myśli o innej (lub innych), które mogłyby być... które na pewno byłyby o nią zazdrosne. Gdyby się dowiedziały... prędzej czy później się dowiedzą...
Szybko porzuca tą myśl. Kogo to obchodzi? Wspomnienie przeminie razem z kacem... Jak zawsze...

OK., trzeba złapać pociąg... wrócić do domu...
Powrót do domu nigdy nie jest miły. Nie ma takiego miejsca, gdzie czułby się u siebie (oczywiście poza stacją), więc nazywanie tego domem i wracanie tam co jakiś czas nie jest w żaden sposób uspokajające. Wolałby jednak pozostać w trasie...

151:28:35

Tymie wstaje późno. Wcześniej bardzo rzadko się to zdarzało. Czy kogoś to obchodzi? Chyba nie. W tym tygodniu zrywa ze wszystkimi nawykami (poza paleniem – tego nigdy nie mógł się pozbyć). Chodzi spać późno (zawsze chodził spać późno, ale teraz powody są inne), wstaje jeszcze później, nie przejmuje się nikim i niczym. To i tak nie ma znaczenia. Ten dzień będzie zmarnowany. Nie ma nic zaplanowanego. Chyba będzie spał cały dzień...

144:09:13

Dzwonek do drzwi.
Przyszedł jego przyjaciel. Tak, ma jednego przyjaciela. W sumie nie są aż tak blisko, ale to jest koleś, na którego zawsze mógł liczyć. Zawsze mógł zrzucić z siebie ciężar i pogadać przy butelce whisky. I tak samo będzie tym razem...

Siedzą, piją i gadają... O gównianym świecie... o beznadziejności ludzi... o sensie życia... którego nie ma.
Ale gadają też o tych małych promykach światła... o romansach i imprezach... o miłostkach i piciu... o jednorazowych znajomościach i kacu...
I jak zdobyć tego więcej...

Tymie „spotyka” dziewczynę na internecie. Wydaje się całkiem miła... „Gadają” przez trzy godziny... O wszystkim i o niczym... Przyjaciel wychodzi... Popiją innym razem...
Nadal gadają z dziewczyną... zadają głupie pytania i udzielają głupich odpowiedzi... i vice versa... Podoba mu się to... Nigdy wcześniej tego nie robił... Chce się z nią spotkać... Ona nie jest taka chętna... w końcu go nie zna... Składa jednak obietnicę... że się spotkają... jutro... na internecie... Taa, świetnie.

132:54:16

Tymie znowu wstaje późno... kręci się bezczynnie po domu... Myśli o Dziewczynie z Poprzedniej Nocy, wysyła jej SMSa...

‘PRZYKRO MI. MAM SWOJE ŻYCIE I LUBIĘ JE. NIE CHCĘ GO ZMIENIAĆ’ brzmi odpowiedź.

Cóż... chyba kolejny rozdział właśnie sam się zamknął...

118:20:03

Dzień minął bez rewelacji.
Tymie znów siedzi przed komputerem... oczywiście czeka na Dziewczynę... Właśnie otrzymał wiadomość, że Koleżanka z Przeszłości przyjeżdża za dwa dni... Zwykła wizyta... Zdaje się, że wizyty staną się dość częste w tym tygodniu... Chyba nie będzie wtedy dostępny...

Pojawia się Dziewczyna. Znowu gadają... tym razem bardziej spięci... W końcu czas na decyzję, nie?

Umawiają się mimo iż jest trochę podejrzliwa... Nie ufa mu... Nic dziwnego – w innym przypadku on też by nie ufał... ale teraz...

102:59:28

Pierwsza po południu. Tymie siedzi i czeka... czeka... czeka...
‘Myślałem, że życie przelatuje przed oczami tuż przed śmiercią, nie teraz.’
Błyskające obrazy, wspomnienia, minione sytuacje, twarze... Wszystko to w ułamku sekundy przelatuje mu przed oczami jak rachunek sumienia. Zdarzało się to już parę razy, ale teraz wniosek może być tylko jeden: jego życie jest od góry do dołu bezsensowne. Żadnych osiągnięć, żadnych zaszczytów, nic z czego mógłby być dumny.
„Wypadłem z Mojego Toru,” myśli.

Przyszła... Wie, że to ona... Nigdy jej nie widział, ale wie. Dziewczyna podchodzi. Witają się i starają się być naturalni. Z początku nie są wyluzowani, ale po pewnym czasie zaczynają się uspokajać i rozmawiać jak normalni ludzie. Polubił ją. Miła jest, choć niezbyt gadatliwa. Czuje się przy niej swobodnie i czuje, że może swobodnie z nią rozmawiać. Faktem jest, że i tak nie zapamięta połowy rzeczy, które jej powie, a drugą połowę będzie miała gdzieś. Ale to nie ma znaczenia. Tymie chce po prostu poczuć się przy kimś wolny... choć przez chwilę. Nawet jeśli ona go nie polubi, on będzie się cieszył czasem, który spędzą razem.

I tak właśnie jest – przez resztę dnia jego myśli są całkowicie zajęte Dziewczyną. Po trzech godzinach spędzonych razem na spacerze, rozmowach, obiedzie i deserze, Tymie nie może definitywnie wyrzucić jej ze swojej głowy.

Po tej „randce” Tymie idzie do pracy. Kompletny bezsens w obliczu przyszłych wydarzeń. Nie to żeby nie lubił pracować...Właściwie to jedyna rzecz, którą lubi robić... poza piciem oczywiście. Praca pozwala mu zapomnieć o wszystkich rzeczach, które przywiodły go do punktu, w którym jest obecnie. Nie pozwala mu na powroty do tych kiepskich momentów, które odebrały mu cierpliwość, nadzieję i rozum.

W każdym razie to kolejny dzień przepracowany w gorącym wilgotnym powietrzu lata. Z garniturem przyklejonym do ciała i potem spływającym po twarzy. Lubi się tak męczyć – na koniec dnia jesteś tak zmęczony, że po prostu srasz na otaczający cię świat. Pieprzyć ich...

94:50:41

Po pracy wsiada do autobusu do domu. Na następnym przystanku siada koło niego jakiś facet. Wygląda jak zwykły gość co ma rodzinę i pracę... ale jego oddech czuć alkoholem. Smutne... ilu ludzi potrzebują jego pomocy w codziennym życiu. Koleś może być porządnym facetem. Uczciwym, chętnym, zapalonym, ale bez możliwości w życiu. Chce pracować, chce związać koniec z końcem, stara się bardzo. Rzeczywistość, jednakże, ma wobec niego inne plany. Rzuca mu kłody pod nogi na każdym rogu i zmusza do złych wyborów. I bez względu na to ile potencjału jest w ludziach, życie weryfikuje twoje plany w zupełnie inny sposób niż zaplanowałeś. Życie jest posrane.

93:53:12

Jednak nie będzie to spokojny wieczór. Zadzwoniła Ronda L. zapraszając go na drinka. Czemu nie? Tymie przebiera się i wychodzi. W Klubie czeka już dużo znajomych... po prostu ludzi, z którymi codziennie się spotyka, pracuje, czasem pobaluje... Ronda L. oczywiście też tam jest. Siedzą i gadają przez dłuższy czas. Można by powiedzieć, że jest czymś w rodzaju bratniej duszy. Może porozmawiać z nią prawie o wszystkim. Ona nigdy nie osądza, nawet jeśli ma swój własny odrębny punkt widzenia. Nawet ją dosyć lubi i czuje się spokojny w jej towarzystwie. Rozmawiają... śmieją się... piją... rozmawiają... piją... śmieją się... i jeszcze piją...

A oto i She. Niezbyt lubiana... płytka jak cholera, niewiele wie o prawdziwym życiu. Rozmawia z ludźmi jakby ją obchodziło, ale i tak ma wszystkich w dupie... Można z nią porozmawiać, ale bez wnikania zbyt głęboko. Pogoda, praca, plotki. Wszystko w porządku, nic poważnego. Tymie nie mógłby powiedzieć jej żeby spadała – w końcu przyszła żeby się ze wszystkimi napić, z nim też... przynajmniej tak mówią.

Spotkania w pubach, podobnie jak wizyty, staną się dość częste w tym tygodniu. Właściwie to już się stały. W ciągu ostatnich dwóch tygodni były tylko trzy dni bez picia..

Wtedy, dość niespodziewanie pojawia się Winter – bardzo długa historia. Kiedyś był przyjacielem. Potem przestał. Ostatnio znowu wrócił do łask. Jeden z... dwóch czy trzech osób, które mogą mieć jakiekolwiek pojęcie co czuje Tymie i przez co przeszedł. Niewiele mówi, trochę więcej słucha, nie ocenia (przynajmniej nie głośno). Trzyma się gdzieś w pobliżu pijąc jak najwięcej; ich wspólny lek na rzeczywistość.
Winter podchodzi i wita się.
- Jak leci? – pyta – Wszystko w porządku?
- Taaa – Tymie rozgląda się z powątpiewaniem na twarzy – Chyba...
- To jak z tymi twoimi planami?
- Cały czas w realizacji. Jak na razie idzie nieźle.
- Naprawdę chcesz to zrobić? Uważam, że to nie najlepszy pomysł.
- Cóż... – Tymie wzrusza ramionami i bierze łyk piwa – Nigdy nie twierdziłem, że będzie najlepszy, ale to moje plany. Nie musisz współpracować.
- I tak myślę, że to głupie.
- Czemu?

Zwalnia się stolik koło nich. Siadają i zapalają papierosy.

- Rozejrzyj się – Winter zniesmaczony ogląda się za siebie – Myślisz, że oni żyją?
- Co masz na myśli?
- To nie jest życie. Na pewno nie tak życie powinno wyglądać. Oni tylko wegetują. Dzień za dniem. Bez celu. Nic nie mają do zyskania.
- Że niby my żyjemy inaczej?
- Nie, ale my przynajmniej zdajemy sobie z tego sprawę.
- Fakt, ale co to zmienia?
- To oni nie powinni żyć. My powinniśmy mimo wszystko żyć dalej.
- Po co? Żeby się przekonać, że i tak do niczego nie dojdziemy?
- Żeby im pokazać, że nie poddasz się bez względu na to, co będą próbowali zrobić.
- Myślę, że mój sposób bardziej im uświadomi, że nie powinni zaczynać.
- A nie sądzisz, że pomyślą, że cię pokonali? Że uciekasz?
- Będą wiedzieć, że mnie nie pokonali. I masz rację, uciekam. Ale to ja decyduję kiedy, gdzie i jak odejdę, nie oni. Może się każdemu wydawać, że tylko świruję gadając o tym cały czas i robiąc z tego wielką sprawę, ale jak się stanie, zorientują się, że to nie było gówno typu “zwróćcie na mnie uwagę.” Zdadzą sobie sprawę, że w pewnej chwili umknął im ten moment, w którym zacząłem mówić poważnie. I nie będzie już “Biedny chłopiec woła o pomoc.” Będzie “Cholera, zrobił to.” Naprawdę czuję, że muszę uciec z tego gnoju. Nie chcę pokazywać jaki jestem silny żyjąc tu z dnia na dzień i coraz bardziej świrując. Wszyscy tak umieją – wykończeni ciągnięciem tego dalej, ale zbyt przerażeni, żeby przekroczyć granicę. Nic tu dla mnie już nie ma. Zamiast tego pokażę jaki jestem silny znajdując stąd wyjście. Wszyscy mówią, że tylko tchórze tak robią. Moim zdaniem trzeba mieć jaja ze stali, bo to wcale nie takie proste. Zastanawiam się ilu z nich byłoby stać na taki krok. Raczej niewielu.

Przez moment siedzą w milczeniu paląc i popijając piwo. Może i Tymie ma trochę racji, ale żeby zaraz tak reagować na rzeczywistość? Winter po prostu postanowił żyć tak długo jak pozwoli mu na to cierpliwość i spróbować wyrwać coś dla siebie. Może znajdzie się coś, co nada sens jego życiu. Może coś, co nada sens jednemu dniowi... Cóż, warto spróbować...

- No tak... może widzisz to w ten sposób. Ja jeszcze chcę sprawdzić co jest przede mną. Nie podzielam raczej twojego punktu widzenia – urażenie Tymiego jest ostatnią rzeczą, jaką chciałby zrobić.
- Nie ma sprawy, nie oczekiwałem tego.
- Nie żebym był dupkiem...
- Hej, ja mam swoje życie a ty swoje. Nawet jeśli nasz stosunek do życia jest taki sam, nie musimy robić tego samego.
- OK.
- Poważnie, wszystko OK.
- To dobrze – Winter kończy piwo i gasi papierosa – Idę tańczyć. Dziewczyny czekają. Na razie.
- Peace – znowu sam, Tymie rozgląda się po ludziach w barze.
'Taaa, nie mają pojęcia co się dzieje, co?'

90:48:37

Oto i ona. Wchodzi Dziewczyna rozglądając się po tłumie. Tymie zaprosił ją w drodze przez telefon. Nie wygląda na zadowoloną. Zauważając Tymiego uśmiecha się i podchodzi. Zaprasza ją, żeby usiadła.

- Co to? – pyta – Przyjęcie pożegnalne?
- Taaa – Tymie uśmiecha się – Jedno z nich.
- Bierzesz to dość poważnie, co?
- Nie sądzisz, że to dość poważne?
- Sądzę, że ty nie jesteś poważny.
- Wierz mi, że jestem. Podoba ci się to czy nie. Trafiłaś na bardzo dziwny okres w moim życiu.
- Chyba tak. Szkoda.
- Czemu?
- Cóż... Nawet cię polubiłam...
- Przecież nawet mnie nie znasz.
- Wiem... Z każdą sekundą uświadamiam sobie, że nic o tobie nie wiem... I z każdą sekundą napotykam coś nowego...
- Nie lubisz nowości?
- Nie aż tak nowych... Lubię cię i w ogóle, ale... jesteś niepewny... Nie lubię niepewności... Nie czuję się bezpieczna...
- Próbujesz mi coś powiedzieć?
- Próbuję ci powiedzieć, że musisz poukładać sobie życie.
- Cóż... – Tymie uśmiecha się i zapala papierosa – Może się nie udać.
- Widzisz? O tym właśnie mówię. Twoje podejście mnie dołuje. Nie mogę... Nie mogę się angażować w coś takiego.

Tymie patrzy na nią i bierze łyk piwa.

- Po pierwsze: i tak nigdy nie miałaś takiego zamiaru. A po drugie... nie ma nic, w co mogłabyś się zaangażować. Widzisz... to jest to. Koniec. Nie ma ciągu dalszego. Jeśli chcesz odejść, proszę bardzo. Nie ma zobowiązań. Nie znamy się za długo. Nie masz żadnych obowiązków czy odpowiedzialności. Jeśli to ma być pożegnanie...
- Nie... to nie jest pożegnanie... Chcę tylko, żebyś poukładał wszystkie swoje sprawy.
- Więc to jest pożegnanie. Odchodzisz i, tak czy inaczej, nie zadzwonisz.
- Nie...
- Nie ważne. Rób jak chcesz. Mam nadzieję, że ci się uda...

Dziewczyna wstaje.

- Na pewno zadzwonię, wiesz?
- Jak chcesz...
- Musisz mi tylko dać znać, że już wszystko OK.
- Naprawdę? Ciekawostka.
- Dobra... – Dziewczyna rozgląda się i uśmiecha się smutno – Baw się dobrze.
- Pewnie.
- Do zobaczenia – odwraca się i odchodzi. Tymie gasi papierosa i patrzy jak znika w tłumie.
- Nie stawiałbym na to…

79:56:47

Kolejny kac. Nic nowego. W końcu to ranek. Papieros... kawa... wrzucamy rozruch. Zbliża się południe, czas do pracy. Po co? Nie wiadomo... chyba nawyk... W końcu jakoś trzeba zabić dzień...

44:52:18

Tymie spotyka się za godzinę ze swoją dziewczyną, Gil. Nie widzieli się parę dni. Tak, były dość pracowite. Poza tym ona nadal stara się zmienić jego decyzję. Spotykają się już jakiś czas, a ona nadal nie przyzwyczaiła się do jego nastawienia. Przytłacza ją to. Od czasu gdy zaczął się ich związek doświadczyła szeregu kłopotów i nieporozumień. Ale kocha go. Kocha go szczerze i głęboko. Tak jak on ją. Dlatego nie chce jej przysparzać więcej problemów... Musi pozwolić jej odejść... Musi pozwolić jej na dalsze spokojne życie... bez kuli u nogi.

Ciekawych rzeczy dowiedział się wczoraj i dzisiaj. W sumie były one tylko potwierdzeniem jego podejrzeń. Nigdy naprawdę nie wierzył w ludzi. Zawsze uważał, że są tylko bandą samolubnych skurwieli szukających szansy do wykorzystania bez względu na koszty. Zmiana frontu nie była dla nich niczym nowym. Tak jak nie było im obce oczernianie innych i rujnowanie im życia tylko po to, żeby pokazać siebie w lepszym świetle i wykorzystać okazję. Nie ma to jak zrobić karierę czyimś kosztem, czyż nie?
Szczerze mówiąc Tymie nie uważa, że jest nieskazitelny. Też ma w sobie od cholery egoizmu. Jednak nie do tego stopnia, żeby próbować spieprzyć komuś życie za jego plecami. Jeśli ktoś potrzebował pomocy, zawsze starał się mu pomóc jak tylko mógł. Nie lubi świata, fakt. Nie lubi nawet ludzi. Ale ludzi w ogóle. Tych, z którymi pracuje i się bawi toleruje. A przynajmniej tolerował... jeszcze parę godzin temu...

Co z tego, że ludzie popełniają błędy?
Co z tego, że wszyscy są tacy sami?
Co z tego, że wszyscy myślą o sobie i szukają tylko twoich słabości żeby użyć ich przeciwko tobie i cię upieprzyć przy pierwszej nadarzającej się okazji, i wynieść z tego coś dla siebie?
Co z tego, że udają twoich przyjaciół, a za plecami rozpowiadają różne gówna?
Co z tego, że żyją z tobą spoko tylko jeśli robisz to, czego oczekują?
Co z tego, że próbują ci wszystko odebrać gdy przestajesz robić to, czego oczekują?
Co z tego, że słuchają cię tylko wtedy, gdy mówisz to, co chcą usłyszeć?
Co z tego, że odwracają się do ciebie plecami jak tylko przestajesz się z nimi zgadzać?
Co z tego, że trzymają cię blisko tylko gdy jesteś użyteczny?
Co z tego, że pozbywają się ciebie i znajdują kolejnego „przyjaciela” jak tylko poczują, że poradzą sobie bez ciebie?
Co kurwa z tego?

Nikogo to nie obchodzi bo nikt tego nie widzi.
Są zbyt zajęci swoimi małymi światami i nawet nie zdają sobie sprawy jak gówniani i podli są oni sami. Są zbyt zajęci czekaniem na twój błąd, który mogliby wykorzystać by cię zniszczyć.
Nie pozwól na to. Nigdy nie mów nikomu wszystkiego co wiesz. Odejdź gdy ty zdecydujesz, że nadszedł czas.

43:29:29

Przybyła Gil. Jak zwykle spóźniona. To dobrze. Żadnego niezwykłego zachowania. Takie samo życie, takie same zwyczaje. Nie chce, żeby to wszystko wpłynęło jakoś na jej życie. Chce, żeby zachowywała się jak gdyby nigdy nic...

Wie, że wpłynie to na nią jakoś, ale ma nadzieję, że w pozytywny sposób. Skoro go kocha, to widzi i docenia jakieś jego dobre cechy. Zna go dość dobrze, wszystkie wady i zalety. Akceptuje wszystko, i te dobre i te złe strony. I mimo iż nie ufa mu do końca, jest jedyną osobą, która stanęła po jego stronie i pozostała przy nim. Tymie wie, że wszystkie te rzeczy, które Gil słyszy dokoła każdego dnia przygnębiają ją i zmuszają do myślenia. Ale ona czuje, że zna Tymiego lepiej niż ktokolwiek inny. Ona wie lepiej. Kocha go bez względu na wszystko.

Dlatego Tymie chce odejść właśnie teraz, gdy wszystko jest OK. i gdy ona ma jeszcze dobre zdanie na jego temat. Może po pewnym czasie zmieniłaby je jak wszyscy inni? Może zauważyłaby u niego więcej wad? Może w przyszłości stałby się nie do zniesienia? A może w ogóle nie jest taki dobry? Może ona jest tylko zaślepiona przez miłość? Może jest tolerancyjna bo to początek? Może...

Tak czy inaczej to jest najlepszy moment żeby pozostawić po sobie dobre wrażenie. Chce, żeby pamiętała go tak, jak widzi go teraz. Nie chce by coś się między nimi zmieniło. Dlatego najlepiej zostawić to tak, jak jest. W ten sposób niczego nie popsuje. Ona nie zmieni swojego zdania i będzie go dobrze wspominać.

Poza tym wiele ludzi daje jej popalić tylko dlatego, że go kocha i pozostaje mu oddana. Nie potrafią tego znieść. I jako, że stracili kontakt z nim, to na niej wyżywają całe swoje gówno. Nie mogą znieść, że ktoś może nadal go kochać i z nim być. Nie mogą znieść, że może być ktoś, kto nie myśli tak jak oni. Nigdy nie potrafili zaakceptować odmiennego punktu widzenia. Każdy, kto myślał inaczej niż oni musiał odejść... lub zmienić zdanie. Tego Tymie nienawidził w nich najbardziej. Tego oni nienawidzili w nim najbardziej. Po prostu nigdy nie potrafił się dostosować. Nigdy nie chciał. Teraz cały syf z przeszłości uderza Gil z podwójną siłą. Postrzegana jest tak samo jak byłby Tymie gdyby tylko dał im szansę...
Nic z tego... To się skończy razem z nim. Nigdy więcej bólu... dla niego... dla niej... dajmy sobie spokój.

- Jak leci? – Gil wchodzi do pokoju i przygląda się Tymiemu.
- Dobrze – Tymie odpowiada w stylu „życie jest piękne” – A u ciebie?
- Martwię się o ciebie. Nie odzywałeś się kilka dni.
- No cóż... Jak na razie nic nowego.
- Szkoda.
- Nie martw się, będzie dobrze.
- Tak myślisz?
- Wiesz, że tak będzie. Wiesz, że wszystkie problemy znikną.
- Nie wszystkie.
- Wszystkie problemy, które ostatnio miewasz są przeze mnie. Wiesz, że beze mnie ich nie będzie.
- Tak... – Gil siada na kanapie – Może...

Wie, że on ma rację. Wszystko zaczęło się nie tak dawno, jak zaczęli się spotykać. Od tamtej pory było tylko coraz gorzej. A to wszystko z powodu ich miłości. Wszyscy wyładowują swoją złość na niej. Przez niego.

- Może sobie poradzimy? – Gil nadal trzyma się nadziei na lepsze jutro – Nie możemy poszukać wyjścia?
- Nie widzę żadnego wyjścia... ty też nie. Wiesz, że jest tylko jedno rozwiązanie.
- Nie uważasz, że może nam się udać? Nie jest ci lepiej jak jestem z tobą?
- Jest. Czuję się świetnie jak jesteś ze mną. Pozwalasz mi zapomnieć o wszystkich problemach na świecie. Nic się nie liczy gdy jesteśmy razem. Ale świat się na tym nie kończy. Nadal tam jest i czeka żeby mnie dopaść. Nie mogę od niego uciec. Nie możemy pozamykać wszystkich okien i drzwi i siedzieć w zamknięciu mając w dupie całą resztę, choć bym chciał. Ty masz swoje życie, swój dom, swoją rodzinę, swoją pracę. Ja nie mam nic – tylko ciebie. Mój świat tu się kończy, twój nie. Ty musisz iść dalej, masz szanse, masz przyszłość. Mi nie zostało nic. Nie mogę uczepić się twojego życia i udawać, że jest moje. Sprawiać jeszcze większe kłopoty i zmarnować ci życie tak jak sobie. Kocham cię i nie zrobię ci tego. Spieprzyłem swoje życie i nie zamierzam zrobić tego z twoim.

W sumie, czemu nie? W końcu to nie takie trudne: przestać dzwonić, przestać przychodzić. Zobaczmy co się stanie...

32:20:23

Gil wychodzi. Musi iść do pracy. Tymie dziś nie pracuje. Czy spotkają się jeszcze ten ostatni raz? Może... Może spędzi ten dzień całkiem sam... Może skoczy z kimś na piwo... Może do kogoś zadzwoni... Może...

Dzisiaj wszystko jest tylko może. Jest tylko jedna pewność – musi się spakować. Poskładać wszystko w pudła, podpisać, posprzątać pokój, wyczyścić komputer, włączyć radio, poczytać książkę bez możliwości skupienia się na treści, odłożyć książkę, zapalić papierosa, napić się kawy, zapalić kolejnego papierosa, powspominać... powspominać... powspominać...

No i jest, całe życie raz jeszcze przed oczami. Dzieciństwo... nie wiele. Nie pamięta swojego dzieciństwa za dobrze choć jakieś wspomnienia jednak zostały: szkoła, liceum, przyjaciele, wrogowie, dziewczyny, pierwsza prawdziwa dziewczyna – stare dobre czasy – studia, nowe miasto, złamane serce, imprezy, przyjaciele, wrogowie, dziewczyny, żona – stare dziwne czasy – koniec studiowania, praca, złamane serce, brak przyjaciół, wrogowie, wrogowie, kolejne miasto, przyjaciele... zostali wrogami, rozczarowanie, kolejna żona, kolejne rozczarowanie, syn... dobry dzieciak... świetny... Jeden z niewielu, za którymi będzie tęsknił, jeśli można tak powiedzieć. Szkoda go tu zostawiać.

24:00:42
Cholera, wszystko zrobione i tyle zostało czasu. Dziś też musi się spotkać z Gil. Ona jest naprawdę jedyną osobą, która sprawia, że czuje się spokojny i zrelaksowany. Uwielbia być przy niej. Ona pomoże mu spędzić te kilka godzin bez myślenia o niepotrzebnych sprawach. W końcu nie można pozwolić sobie na wyrzuty sumienia, wątpliwości, sentymenty.
A czy czegoś żałuje?
Mnóstwa rzeczy...

21:34:51

Przyszła ponownie. Teraz musi być blisko niej, porozmawiać, spędzić przyjemnie czas w ciszy i spokoju. Pożegnać się.

08:25:26

Ostatnie pożegnanie nie jest rzeczywiście takie ciche i spokojne. Dużo płaczu, błagania, niechcianych wątpliwości. Może by spróbować jeszcze raz, może jest jakieś wyjście... To cholerne „może”.
Idź już... Nie, zostań. Muszę iść. Uda nam się. Nie dam już rady. Kocham cię. Ja też cię kocham...
Gówno prawda.

01:29:06

Tymie porządkuje wszystkie rzeczy. Zakłada płaszcz i zapala papierosa. Spogląda jeszcze raz na pokój.

Bierze łyk kawy, dopija szklankę whisky. Wyłącza telefony. Wyłącza radio. Bierze klucze ze stołu. Wyłącza światło. Wychodzi...

Idzie zobaczyć się z synem.
Idzie do miasta, gdzie mieszka jego siostra, a potem...
Składa wizytę swojemu bratu, a potem...
Idzie dalej...

00:00:00

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...