Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

1.01.2007.
Państwo jak zwykle bawili się do późna. Nikt nie miał czasu zaopiekować się biednym kotkiem.
Jarej przez pomyłkę zjadł mojego Whiskasa. Później całą noc spędził z głową w kiblu. Jacek tulił go do piersi i czule się nim opiekował. W kociej telewizji pojawił się nowy kanał zwany kotman. To co wyprawiają tam koty ze swoimi ogonkami zakrawa na jakąś dewiację. Rozumiem, że moi państo ale żeby kot z kotem. Muszę znaleźć sobie jakąś kotkę i przeczyścić jej różowiutką muszelkę.
7.01.2007. Niedziela.
Państwo po udanym seksie byli bardzo zmęczeni. Próbowałem zakryć uszy niestety jęki były zbyt silne. Lepsze rzeczy pokazują w telewizji. Popołudniu udaliśmy się do kościoła.
Wszystkie zwierzęta tzn. ja, ine koty oraz nasi odwieczni wrogowie czyli psy czekały na zewnątrz.
Moją uwagę zwrócił Wincenty - starszy ode mnie kot - zawodowy bokser.
W sobotę w piwnicy odbyła się walka, którą bardzo chętnie obejrzałem. Głównie ze względu na kocice z ich jędrnymi pośladeczkami oraz smakowitymi piersiątkami. Stos prymitywnych samców wykrzykiwała nieparlamentarne sformułowania, których boję się użyć. Mój delikatny języczek, którym niedawno czyściłem swoje śnieżnobiałe futerko mógłby zachorować.
Wracając do walki pot oraz krew lały się strumieniami. W pewnym momencie musiałem sobie wziąść chusteczkę w kwiatki (którą, zawsze noszę pod łapką ) żeby wytrzeć to coś z mordki.
Wincentemu udało się wygrać ale miał porządnie skrzywiony nos oraz wielgachnę plamę koloru śliwki pod lewym okiem. - Ciekawe dlaczego wciąż jest sam ? Taki atrakcyjny kot. Filemon - Wincenty odezwał się do mnie niespodziewanie. Twoi państwo to dwóch mężczyzn ?Włosy stanęły mi prosto. Wybacz. Nie chciałem cię przestraszyć tylko jakoś zagaić rozmowę. Po tym stwierdzeniu położył wielką łapę na mojej i delikatnie ją pogłaskał. Inne koty były zniesmaczone. Patrząc na niego przed kościołem wciąż pamiętałem tamten dotyk ale z jakichś niezindentyfikowanych przeze mnie przyczyn nie potrafiłem w tej chwili do niego podejść. Całe szczęście,że mnie nie widzi.
8.01.2007.
Państwo jak zwykle poszli do pracy. Czas udać się na poranną toaletę. Muszę wyszczotkować ząbki, umyć wąsy oraz wylizać ogonek.
Później pozmywam gary,które jak zwykle zostały dla mnie. Myśł o Wincentym nie dawała mi spokoju. W oko wpadła mi pewna Baśka,która ma bardzo fajny biust ale zupełnie mnie nie pociąga. Po kościele Wincenty ( za zgodą moich i jego państwa ) zaprosił mnie na spotkanie.
W drodze do śmietnika rozmawialiśmy o poezji,sztuce,literaturze i filmie. Nasze spojrzenia spotykały się stanowczo za często. Zjedliśmy Whiskasa w kocim barze. Wincenty zjadł wegeteriańskiego. Będą musiał do tego przywyknąć.
W telewizji pokazali seks oralny delfinów. Zainteresowałbym się tym bardziej gdyby nie fakt,że te dziwaczne stworzenia były płci męskiej. To zjawisko nosi nazwę homoseksualizmu. Niektórzy uważają,że to choroba.To mają moi państwo. Miejmy nadzieję,że się nie zarażę.
12.01.2007.
Dzisiaj jest sobota. Wincenty zaprosił mnie na kocią dyskotekę. Odbywa się w garażu jego państwa. Wyjechali na całą noc uczcić trzecią rocznicę swojego ślubu.
- Zatańczysz ? Wincenty delikatnie poklepał mnie po ogonku. Niezbyt dobrze czuję się w wolnych. Nie szkodzi . Ja poprowadzę.
Czułem jak serce bije mi szybciej a cała sala patrzy na nas. Nie obchodziło mnie to jednak.
Czułem się bezpiecznie. Zabawa dobiegała końca. Zostałem dłużej i pomogłem Wincentemu posprzątać. - To miło,że mi pomagasz. To nic. W domu nie mam za dużo roboty. Pokażę ci mój pokój. Skromny i wygodny. Otworzę okno. Strasznie tu gorąco. Zimne powietrze otuliło moje cielsko. Poraz kolejny włosy stanęły mi na baczność. -Chodź tutaj na łóżko. Wincenty łapką z równo obciętymi pazurkami wskazał mi wolne miejsce obok siebie.
W szafie mam kubraczek do spania. Będzie na ciebie pasował. Masz rozmiar xl ? - Raczej nie - odrzekłem po chwili wahania. Ostatnio przytyłem. Wyglądam jak oponka. Wincenty zaśmiał się. - Filciu co ty gadasz ? Wyglądasz jak Brad Pitt. - Skoro tak mówisz. Pozwoliłem sobie zakończyć tę dyskusję. Nigdy nie lubiłem rozmawiać o swoim ciele.
- Gdzie jest toaleta ? - zapytałem z pewną dozą nieśmiałości. - A nie możesz przebrać się tutaj ? W końcu oboje mamy to samo. Zrzuciłem swoje wdzianko i zarzuciłem kubraczek. Mimo wszystko stałem tyłem ( głęboki nietakt ! ) do Wincentego. W lustrze widziałem jak ogląda mój tyłek. Dobrze,że nie zauważył mojej erekcji.

Opublikowano

fajny był moment jak szli i rozmawiali o literaturze o sztuce, to zdanie wpłyneło na wyobraźnie i mnie rozbawiło

opowiadanie dość dziecinne, co jakiś czas pojawiają się słówka typu, tyłeczek, laseczka i takie tam, brzmi to infantylnie i całość zniechęca do dalszego czytania
takie było moje subiektywne odczucie po lekturze


pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Rusz się, wynieś śmieci, ty niedojdo! Muchy tu latają –  jak cię pacnę, ty fujaro! Maminsynku i poeto podwórkowy, Z kranu cieknie, nic nie zrobisz?   Wiersz napiszesz o ulotności życia? Dywan wytrzep, bo sąsiedzi krzywo patrzą. A firany kiedy prałeś? mów, bo mamie się poskarżę! Bałagan wszędzie, mchem zarosło.   Tarantula w kącie zwisa, zje mnie, twoja sprawka! Grzyb w łazience to hodowla jest pieczarek? Gdzie uciekasz? wokół stołu mam cię gonić? Do mnie! klękaj, łkaj o przebaczenie!   Co masz na swą obronę? róże? dawno zwiędły. Suknię mi kupiłeś? całkiem, całkiem, lecz na wagę. Pierścień? masz go w diabły, tombakowy! Zgadnij, gdzie od dzisiaj będziesz kimać...   Pościelę ci z Wisłocką i Szymborską. Czesławę Miłoszową ci dorzucę, zdrajco –  literacie! Oj, dam ja ci popalić, dam ci steki wierszy! A Norwid cię uwiodła? to szantrapa!   Ze Słowacką pewnie tylko motyle łapałeś, zbereźniku! Aż ucho więdnie i usycha, rymem szyję ucisnę. Strofą walnę jak drzwiczkami od kredensu! Co tak stoisz osłupiały? żartowałam, ty pacanie!   Chodź, głuptasie, mamcia zeszyt mi przysłała. Gęsie pióro i kałamarz, kredki, temperówkę. Pokaż mi alfabet, jak to się wywija, „A” na początek... I bach! dzwonek w uszach, krzesła szur-szur.   To nie małżonka wali, dudni i jazgoce. To matura, ty bęcwale, właśnie egzamin zdajesz! Nauczyciel ryczy: „kartki oddajcie! koniec czasu!” „Człowiecza dola” temat widnieje na tablicy zadany...    
    • jeszcze się nie pochowali   w ziemi w niebie   krążą między światami    czasem gdzieś przycupną i słodko śnią    o lataniu 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        @wierszyki :D mol na pewno! ;)  Dzięki          @TylkoJestemOna ;) Dziękuję     
    • istnienie Stwórcy to nie jest bańka stek spekulacji na sprzedaż bo jak stworzenie nawet uparte śmie twierdzić że stwórcy nie ma   wystarczy tylko otworzyć oczy a wiarę na bok odrzucić i tylko patrzeć się zauroczyć dostrzeżesz Jego wśród ludzi ...
    • @Migrena już pisałem Tarnawa Robert Gorzkowski ul. Warszawska 97, 05-090 Jaworowa to adres do firmy
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...