Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W kącie plastikowy drapak stoi
W fabryczne buble przystrojony
W oczy szpetnymi lampkami rażąc

Pierwszy błysk już czas
Pod obrusem siano
Puste miejsce czeka
Na stole potraw dwanaście

Nieszczere życzenia opłatek zbrukany
Prezenty skąpe Mikołaj skonał już
Pijane kolędy krzyczą bez znaczenia

Żołądki pełne i tylko na pustym miejscu
Zasiada wiara...

Opublikowano

owszem smutne, ale skądś to znam. przykro na to patrzeć.

co do wiersza: wiem, co chciał(a) autor(ka) osiągnąć, bo na początku też w taki sposób pisałam.jednak to nie do końca wyszło: kiepski rytm, dość potoczny język, mało śrdków art.,
próbowano tu pokazać jakąś "piękną zwyczajność" Świąt zniszczoną przez bezmyślnośc niektórych...mam wrażenie, że bez pierwszej strofy wiersz nic by nie stracił na treści, a może zyskałby pod względem technicznym.
ale ja się nie znam.

puenta, może ładna, ale w stosunku do reszty dość górnolotna.
za to rozumiem skąd przewrotnośc tytułu, i wcale 'smutne Święta' nie są lepsze!

pracuj i ćwicz dużo
pozdrawiam ciepło i życzę na prawdę wesołych Świąt:)
ER

Opublikowano

z tą wiarą na koncu zepsules nawet to co było... bo tylko mysl celna - aczkolwiek nie powiem ze odkrywcza, ale w dobie powierzchownosci, komercji i udawnia nawet bezwartosciwoych (rynkowo)emocji, kazdy glos na nie sie liczy, tyle ze zepsules go ta puentą?
w co tu k*** wierzyć?! że będzie lepiej?
chyba wczoraj

pozdr

Opublikowano

z tą wiarą na koncu zepsules nawet to co było - moglbys jakos dokladniej bo nie do konca wiem co bylo
a ze za ta mysl nagrody nie dostane to wiem
co do wiary to trzeba w cos wierzyc (najlepiej w siebie ) swieta maja byc czasem przemyslen nad samym soba i naszym stosunkiem do innych ludzi a nie tylko konsumpcja
denerwujem mnie to ze ludzie zmieniaja sie w konsumentow nie robia nic innego
wszystko kreci sie wokol pieniedzy a cala duchowosc gdzies ulatuje
i nie chodzi mi o religie bo koscioly omijam szerokim lukiem

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Nie zgadzam się z Tobą.wszystkich stawiasz pod tą samą kreską.Dlaczego?
Być może widzisz tylko to co chcesz.
pozdrawiaM.
nie wszystkich tylko te 99% ktore tak robi... generalnie sama pewnie zgodzisz sie z kwestią: "ludzie mają ręce i nogi" - trudno by w kazdym przypadku dodawac że oczywiscie nie wszyscy bo niektorzy mieli a nie maja niektorzy maja a miec nie bedą a jeszcze niektorzy maja a nie uzywają...

co do tej wiary Strago : był wierszyk pesymistyczny a dokladniej realistyczny - a ta wiara to zepsuła, wiara to ściema
Opublikowano

wiara to nie ściema! Kochany, niektórym ona całkiem pomaga- niekoniecznie wiara=religia, ale zwykła wiara w siebie, a raczej liczenie na siebie (tak ja to czytam) i o tym jest DLA MNIE ten wiersz: żeby liczyć na siebie i robić coś z takimi Świętami, a nie czekać aż przyjdzie ktokolwiek, zajmie puste miejsce i zaczaruje nam Wigilię. "wiara", że ja też mogę coś z taką sytuacją zrobić.
to moja interpretacja.

wcale nie mówię, że to dobry wiersz, wydaje mi się, że to początki Autora, więc do pracy, a za jakiś czas napiszesz go od nowa i Ci się nikt nie przyczepi.
co na początek do poprawy:

W kącie plastikowy drapak stoi---->czasownik na końcu odpada (chyba, że świadoma stylizacja?)
W fabryczne buble przystrojony---->tu też bym poprzestawiała
W oczy szpetnymi lampkami rażąc---> i tu
(rzumiem, że chodziło o te trzy W na początku, ale nie bardzo rozumiem czemu to służy?)

Pierwszy błysk już czas-->to fajne:)
Pod obrusem siano
Puste miejsce czeka--->przestawianie:)
Na stole potraw dwanaście--->i tu też kolejność

Nieszczere życzenia opłatek zbrukany--->jak styl potoczny to nie 'zbrukany', ale to już Twój wybór
Prezenty skąpe Mikołaj skonał już--->'już' z końca sio!
Pijane kolędy krzyczą bez znaczenia---->a tu ładnie:)

Żołądki pełne i tylko na pustym miejscu--->to bym krócej zapisała
Zasiada wiara...--->a po co wielokropek?

przepraszam za grzebanie:)ja już tak mam:)

pozdrawiam ciepło!
ER

Opublikowano

Wiersz bardzo średni. I zupełnie nie zgadzam się z Twoim pojęciem wiary. Boże Narodzenie to przecież święto kościelne i rzecz jasna warto by było, żeby przy tej okazji każdy zastanowił się nad sobą itp, ale głównie chodzi przecież o celebrowanie narodzin Jezusa Chrystusa, no nie? Ze swoją interpretacją świąt przywodzisz mi na myśl Johna Lennona.

Opublikowano

W kącie plastikowy drapak stoi---->czasownik na końcu odpada (chyba, że świadoma stylizacja?)
W fabryczne buble przystrojony---->tu też bym poprzestawiała
W oczy szpetnymi lampkami rażąc---> i tu
(rzumiem, że chodziło o te trzy W na początku, ale nie bardzo rozumiem czemu to służy?) -
cala ta strofa miala wlasnie tak wygladac ,swiadoma stylizacja

Pierwszy błysk już czas-->to fajne:)
Pod obrusem siano
Puste miejsce czeka--->przestawianie:)
Na stole potraw dwanaście--->i tu też kolejność
no tak wydwalo mi sie lepiej zawsze mozna zmienic

Nieszczere życzenia opłatek zbrukany--->jak styl potoczny to nie 'zbrukany', ale to już Twój wybór
Prezenty skąpe Mikołaj skonał już--->'już' z końca sio!
Pijane kolędy krzyczą bez znaczenia---->a tu ładnie:)
co do tego 'juz to zgadzam sie

Żołądki pełne i tylko na pustym miejscu--->to bym krócej zapisała
Zasiada wiara...--->a po co wielokropek?
zastanowie sie a co do wielokropka to takie niedomkniecie do tej wiary zeby od razu z religia sie za bardzo nie kojarzylo ale chyba nic z tego nie wyszlo trzeba to zmienic

dziekuje za kometarz
pozdrawiam

Opublikowano

Jeśli chodzi o te "w" w pierwszych trzech wersach, to rozumiem, że to a propos wesołyc świąt, prawda? Ale "stoi" też weg!, moim zdaniem. Lepiej będzie ten wers brzmieć bez niego, naprawdę. "Zbrukany" wsród tych potocyzmów też nie brzmi najlepiej. A co do tej wiary, to lepiej po prostu zastąp ją innym słowem. Twoje rozumienie słowa wiara - odnosisz to w końcu do wiary w siebie - totalnie nie pasuje mi do kontekstu jakim jest Twój wiersz. Piszesz o nie traktowaniu świąt jako okazji do wyżerki i o tym, że ma to być dla nas chwila refleksji et cetera, no to gdzie w tym tekście miejsce na wiarę w siebie? Może sprecyzuj o co Ci z tym dokładnie chodzi, bo chyba nie zajarzyłam.

Opublikowano

nad zmianami sie zastanowie niektore propozycje sa calkiem dobre
A co do tej wiary, to lepiej po prostu zastąp ją innym słowem. Twoje rozumienie słowa wiara - odnosisz to w końcu do wiary w siebie - totalnie nie pasuje mi do kontekstu jakim jest Twój wiersz. Piszesz o nie traktowaniu świąt jako okazji do wyżerki i o tym, że ma to być dla nas chwila refleksji et cetera, no to gdzie w tym tekście miejsce na wiarę w siebie? Może sprecyzuj o co Ci z tym dokładnie chodzi, bo chyba nie zajarzyłam.----
---mylisz sie i to bardzo swieta juz dawno przestaly miec cos wspolnego z wiara dlatego na pustym miejscu zasiada wiara bo tradycja kaze zostawic puste nakrycie
choinka jest sztuczna zyczenia sa nieszczere bo jakby wymuszone cala atmosfera i wyplywaja bardziej z tradycji niz szczerych checi a cale swieta to dni wolne od pracy (nie zawsze bo teraz nawet w wigilie i 1 i 2 dzien swiat sklepy sa otwarte ) i totalna wyzerka wiekszosc ludzi sie nawet nad jezusem nie zastanawia bo zajeci sa jedzeniem i piciem bez umiaru i nie mowie ze wszyscy ale tak jest najczesciej zostala tylko tradycja a cala duchowosc swiat gdzies sie zmyla
wogole to wszyscy maja wolne w swieta niezaleznie od wyznania wiec nie sza to swieta katolickie te swieta maja juz charakter miedzynarodowy i nie sa tym czym byly kiedys pozatym czerpia wiele z tradycji poganskich ktorych kosciolowi kat nie udalo sie wytepic i nie kojarz od razu slowa wiara z religia bo to nie na miejscu
pozdrawiam

Opublikowano

Dlaczego kojarzenie wiary z religią jest nie na miejscu? W przypadku świąt jest jak najbardziej na miejscu. Nie rozumiem w takim razie o jaką wiarę Ci chodzi w Twoim wierszu, ale lepiej już mi tego nie tłumacz, bo i tak się nie dogadamy. Faktem jest, że święta nie mają w dzisiejszych czasach zbyt wiele wspólnego z religią, że obchodzą je nawet buddyści - ale sądziłam, że takie właśnie traktowanie świąt jako skomercjalizowanego, międzynarodowego święta jest tym, co w swoim wierszu krytykujesz. Wiesz, jeśli faktycznie jesteś ateistą i te święta nic dla Ciebie nie znaczą w wymiarze religijnym, to konsekwentnie ich po prostu nie obchodź. To straszne, co popkultura zrobiła z Bożym Narodzeniem, bo to jest święto chrześcijańskie, kościelne i kropka.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...