Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pocałowałam Ją
jak się całuje ciotkę na przyjęciu-
cmok,cmok.
Policzek raz, policzek dwa.

Skąd miałam wiedzieć, że żegnam Ją
na wieczność?

Cisza wieczoru mieszała się z chłodem oddechów.
Para z ust wirowała wśród mgły
zalegającej w głębi ulicy.
A na dworcu z kocich łbów
staliśmy my - Ona, On i ja.

Widzę jej drżącą rękę spoczywającą na walizce.
To jej pierwszy raz - tak daleko,
w nieznane.
Nawet dalej, niż myślała-
tam, skąd się nie wraca.

Nadchodzi moment, gdy wsiada,
moment mojej słabości,
lęku, złego przeczucia.
Szybko dusze go w sobie - niezauważalnie.
Tak już mam.

Jeszcze ta chwila, kiedy Ona jest w środku.
Ja i On stoimy na zewnątrz.
On pali papierosa - zostaje bez niej,
ja jeszcze macham na pożegnanie,
ale Ona nie widzi zza mroku szyb.

Ruszył, ja z trudem oderwałam wzrok.
Zabrał mi Ją, zawiódł w tę mgłę.
Był czerwony - nie lubię czerwonego.
Nie lubię odgłosu kół po kamieniach-
to jak samotne kroki odchodzenia.

Odjechała w dal, a stoi obok,
ogląda swoje zdjęcia moimi oczami.
Nie widzę Jej lecz czuję powiew Jej perfum.
Jest Wiatrem,
a wolałabym, by była kamieniem.

Wtedy mogłabym Ją ujrzeć
wśród kawałków rozbitego szkła.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Z Twojego wiersza bije taka moc, subtelna a jednak przejmująca:):) miłego dnia:)
    • już, natychmiast, zamieniaj w dom wszystko: suche pędy, patyczki tak cienkie, że ledwie je widać, szkiełka z roztrzaskanych butelek, stare płyty CD robiące w barach za podstawki pod browar, chłamięta z plecaków i szuflad, zeszyty i kamienie. stwórz z tego budyneczek tak kruchy, by zawalił się jak najszybciej, zniknął z oczu złośliwców, przeszedł do wieczności, czytaj: na drugą, nieoficjalną stronę, poza granicę logiki, wwalił się do innego wymiaru – i trwał tam, tylko dla nas. i chronił, był bezpieczną przystanią dla dwóch zbłąkanych łodzi. stwórz nam budyneczek-dżunglę, w której rozpocznie się wariackie, autochtoniczne cocktail party: para odszczepieńców trzaskająca młotami w matryce bezbronnie technologicznych zwierząt, usmartfonionych bestii, odlogowująca się (w tym wyrazie nie ma błędu!), brutalnie i nożem, z nieprzyjaznego świata cyfry. wprost w swoje zakamarki, w głąb niepoznania.
    • @Berenika97 pieczęć mnie urzekała do głębi. Lubię takie pisanie.  Pozdrawiam 
    • @Berenika97 bardzo dziękuję za tak wiele trafnych spostrzeżeń. Tyle chciałam przekazać i może jeszcze więcej. W każdym razie cieszę się, że przekaz został odczytany zgodnie z moją intencją.  Pozdrawiam @Annna2 życie to ciągle zmagania ze sobą i ze światem. Dziękuję serdecznie
    • @Berenika97 jest to tekst o transformującej, wyzwalającej i objawiającej mocy miłości.   Prześlicznie napisany :) Bereniko. jestem zachwycony !
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...