Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Z historii przypadkiem pisanych [Wiktor cz. 4]


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
Bez uprzedzenia, pewnie gdzieś poszli. Nieważne. Na podwórzu zauważam rower ojca, wskakuję na niego i jadę. Do Agnieszki, ona na pewno będzie w domu. Kilkanaście domów dalej, ciemne podwórze. Na oślep biegnę w kierunku wejścia. Czuje, że jest bliżej. Z determinacją walę w okienko w drzwiach. Jakiś szmer, dzięki Bogu ktoś otwiera. Odruchowo chcę wpaść do przedpokoju, jednak ta osoba blokuje mi drogę. Nie wierzę własnym oczom, to on. Skąd u diabła, się tutaj wziął? Patrzy na mnie i celuje pistoletem w serce. Mówi, że zaraz mnie zabije, bo rzekomo wtrącam się w jego życie. A przecież nawet nie wiem, jak się nazywa. Patrzę na jego twarz i zauważam, że jest przystojny. Nawet bardzo. Przenikliwe, niebieskie oczy doskonale kontrastują z opalenizną i ciemnymi, falowanymi włosami. Zaczynam go błagać o litość. Nie chcę teraz stracić życia, nie w taki sposób. O dziwo, odkłada broń. I zaczyna mi opowiadać o tym, jak go uwikłano w niewyjaśnioną historię i przez to ucieka przed policją. Przysuwa się bliżej. Znienacka mnie całuje. Musi odejść. Pyta, czy chcę mu towarzyszyć, a ja się zgadzam. Ucieka film, pojawia się napis THE END i ostatnie klatki. Powrót.

Dni, coraz szybciej się rodzą i umierają. Po ostatnim spotkaniu z Wiktorem, zaczynam końcową rekonwalescencję. Nie chcę już więcej zielonych oczu i glinianych rzeźb.

Zaprząta mi głowę. Ten sen, on coś oznaczał. Już sama nie wiem.

Gliwice tym razem zaplanowałam od podszewki. Kilka miejsc, potrzebne rzeczy i pierwszy lepszy PKS do domu. Na początku odwiedzam urząd i odbieram nagrodę za konkurs. Książka opiewa siedemset czterdzieści siedem stron i nosi zachęcający tytuł „Półbrat”. Interesująca ilustracja na okładce; a dokładniej grafika komputerowa, przedstawiająca dwie postacie w ruchu, przykuwa moją uwagę. Za kilka dni zacznę się tym zajmować. Profesjonalnie.

Ulica Zwycięstwa, przed południem. Słońce penetruje eter, jakby był środek lata, a kończy się już wrzesień. Idę w kierunku Centrum Handlowego, gdzie znajduje się najbliższa toaleta. Wokół
jak zwykle niezliczona ilość dziewczyn w przykrótkich biodrówkach. W podziemiu brakuje ludzi, więc kobieta pilnująca porządku cieszy się na mój widok. Tamtejsze ubikacje nigdy nie należały do najpiękniejszych, teraz już całkowicie zeszły na psy. Drzwi kabiny, ozdobione napisem; „Faceci są jak kondomy, nadają się tylko do jednorazowego użytku” i przyklejona pod spodem zużyta prezerwatywa. Wychodzę zniesmaczona.

Na parterze mam ulubione miejsce; pomiędzy stoiskiem z butami, a spożywczym. Tam też siadam i zaczynam przeglądać książkę. Wpisane czarnym piórem sŁowa wibrują przed oczyma. Gdybym nie poznała Wiktora, ten wiersz nigdy by nie powstał.

Zaabsorbowana lekturą, dopiero po chwili zauważam wchodzący do środka tłum. Słychać rozmowy prowadzone w języku niemieckim, a jakiś dziennikarz robi zdjęcia. Mam zamiar podejść bliżej, jednak to oni podążają w moim kierunku. Teraz już wiem dokładnie, kto spowodował zamieszanie. ATB we własnej osobie udziela wywiadu i rozdaje autografy. Widzę okładki.

Okładki…Wraz z nimi wspomnienia nagranej dla mnie płyty. „Black Nights” znowu mnie otaczają. Postanawiam za wszelką ceną mieć autograf. Na złość. W chwili, gdy podchodzę do artysty z książką w ręku, dopada mnie myśl; zbyt wiele tego. Konkurs, podpis i za kilka dni studia. Coś musi pęknąć, coś pęknie.

Nagle strzał. Faceci w kominiarkach wpadają i pogłębiają zamieszanie. Roztrzęsieni ludzie uciekają w różnych kierunkach. Zaczyna się gonitwa. Uciekam w kierunku tylnego wyjścia, jak najdalej od innych – przynajmniej tak mi się wydaje.
Nigdy nie byłam dobra z lekkoatletyki, biegnę na końcu. A przede mną kilkanaście osób, które nagle padają od strzałów jak kaczki. Krew, wszędzie mnóstwo krwi. Momentalnie zbiera mi się na wymioty, jednak nie mogę. Dlaczego dzisiaj ubrałam obcasy? Tak, przecież miałam być tylko godzinkę. Poślizgam się. Leżę obok jakiegoś mężczyzny w niebieskiej koszuli. Ma komórkę w ręku, choć teraz już na nic mu się nie przyda. Nieruchomieję. Postanawiam podsłuchać rozmów, które strzępami dochodzą moich uszu.
- Wszystkich załatwiłeś?
- Tak, większość jest uziemiona.
- Co ma znaczyć większość? Nie możemy sobie na to pozwolić.
- Wiem, wszystkich ciał trzeba się pozbyć.
Opublikowano

Podoba się, aczkolwiek mam kilka uwag:
1) używasz zbyt wielu przecinków, bardzo często stawiasz je niepoprawnie
2) stosuj nawiasy zamiast ukośników.

Uwagi są czysto techniczne.
Aha, i jeszcze jedno:
"Na podwórzu zauważam rower ojca, na wskakuję na niego i jadę. Do Agnieszki, ona na pewno będzie w domu." - nie rozumiem.

Serdecznie
Kaspar :-).

  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • zrobiły we mnie swoje  niedługo czekać  aż zerwę się im  jak ze smyczy         
    • @Maciek.JBardzo dziękuję za cenną uwagę.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Ja czytałem głośno: Na zatwardzenie niech pan coś mida! Z przyjemnością uzupełniam wpis o Twoją Maćku wersję. Mniej może ona rozkazowa, ale akcent jest tam gdzie trzeba. Pozdrawiam serdecznie.
    • @Berenika97 no piękne! Słowa jak flirtujące duszyczki – nigdy nie usiedzą na miejscu.
    • Pisanie*             Zamiana językowej różnorodności na ubóstwo przekazu myśli miała nieprzypadkową rewolucję: z początku powoli i wkrótce - z impetem jak ośmiornica wlazła na internetowe obszary - stale, konsekwentnie i upierdliwie nadal anektuje coraz większe obszary naszej rzeczywistości internetowej.             A redukcja mówionego, pisanego i śpiewnego języka wciąż postępuje, zapanowało skrzętne liczenie używanych słów, oszczędne szafowanie ich różnorodnością - jęła obowiązywać  łaptologia.             Tekst musi być skonstruowany bez językowej biżuterii - metafory, porównania i innych artystycznych ozdobników - one poszły paszoł won i modne jest podawanie na tacy byle czego - bylejakości, a nieobecność spekulacji, domysłów i niedomówień - czy też jakichkolwiek myślowych procesów - odarły poezję, prozę i prozę poetycką - klasyczną mowę wiązaną z dotychczasowego sensu.            Ludzie, którzy nie potrafią ułożyć byle zdania - zaczęli stosować relatywną logikę i w sposób gładki zmieniają to - co popadnie, a czego nie mogą - obśmiewają i wymyślili nowy sens wypowiadanych słów - odtąd styl nie może już być kwiecisty, arabeskowy i kwitnący - taki od razu wędruje pod ostrze gilotyny.             Ich zdezelowane sądy od razu chwyciły wiatr w żagle i poczęły surfować po morzach, jeziorach i oceanach odważnych spekulacji i stwierdzili, że nastała korzystna moda na używanie sztampy - trzeba być pojmowanym bez żadnego tam - ale, a idee należy głosić językiem obfitym w ogromne uproszczenia - w iście gołosłowną pustkę.             Uznali, że słów o rodowodzie przestarzałym - nie należy używać i ogłosili zwycięski zmierzch metaforycznych sformułowań, zaczęli bić w surmy zbrojne - obwieszczając wieczny odpoczynek niestrawnym  tekstom, warsztatom literackim i przydługim zdaniom i w rezultacie poszczególny człowiek zaczął dysponować nieograniczonymi areałami rozsądku.             Z powodu działań językowego rzeczoznawcy, który wtargnął na arenę dziejów, postanowiono wyposażyć piszących w stosowne przyodziewki. I tak się stało. Wnet zaprojektowano stosowne mundurki, a literacki naród prezentował się w nich identycznie, co wyglądało, jakby wyszedł spod jednej sztancy. Kto dał się wbić w to przyobleczenie, ten w niczym nie odstawał od chóru; kląskał i biadał w tej samej tonacji.­   Autor: nerwinka Źródło: opowi.pl
    • Pan             Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, która bezterminowo chroni strategiczne firmy polskie przed obcymi podmiotami gospodarczymi - spoza Unii Europejskiej i nowe przepisy wejdą w życie dwudziestego czwartego lipca.   Źródło: WP Wiadomości              Strategiczne Spółki Skarbu Państwa można znaleźć w mojej ustawie zasadniczej - Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Narodowej.   Łukasz Wiesław Jan Jasiński 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...