(to raczej demo bo nie mam metronomu, rytm słabo)
Dałem słowo nie publikować textów, ale sobie, czyli nie liczy się wobec doniosłości idei, które chcą żyć, a ich życiem jest rozprzestrzeń poprzez ludzi. O żywych słowach, zdaniach i całych czytach będzie jeßcze mowa.
"Puk puk, puk puk, zbudź się, tu wierßcz:
Nie dzięcioł, nie, ani nie świerßcz;
A owszem tak, ja w uchu gram,
Przysiadam tu przysiadam tam...
I tylko cisi słyszą pieśń
Swej muszli; ja przybywam ześń!
Nie wiersz, lecz wierßcz, I pierwszy to
Dla ciebie: ty zrozumiesz go,
Nikt inny. Myśl' zgiełk pędza prze
Nas wierßcze, w uszach ducha grze
Nie służy nikt, zasłużysz ty:
My przyniesiemy wßystko – ci
Myślisz, że skąd miód w uszach masz?
Że znikąd? To ślad wierßczy – nasz.
Ubrałem siebie w zwykły wiersz;
Na brzmiłki zapiął em, czy wiesz?
Tak zwą się zgodne guzy brzmień,
By bawić dzieci budzić dzień.
Przebranym ja przebranym ty...
Duszy użyczyć pragniesz czy?
Sam wierßczem latać tam i siam?
Przysiadać tu przysiadać tam?
Do ucha wpełzać, czarnie grać?
Czarmienie nosić wolnym, ać?
Bo ty jednego w sercu masz:
Bo ty oś jesteś jeden z nasz..."
Dopowiedź: wierßcz tym różni się od świerßcza czym wiadomość od świadomości, czyli wiadomość można przekazać, świadomości nie; świerßcz zatem w innym utworze jest już tym samym co poeta, grajek. Wiersz to warstwa, wers. Wierßcz znaczyłby "ten ułożony warstwami", ale temat głębszy, bo wars(twa) to wór jak w otwór, zawór plus "s", z "t" mamy "wrota" "powrót" "wiercić" itp. Wiersza to również sieć na ryby w kształcie leja.
"OŚ" w texcie umießczono zamiast "już" ze względów iloczasowych (ż wymawiało by się długo), ale narzuciło się nieodparcie: potem napiszę o tym, dla siebie by zrozumieć, bo to i tak jest dla przyszłych pokoleń :D
@Amber walka jest wszędzie i zawsze, przykro mi, ale tak już jest. Ale walczyć można z klasą i widowiskowo albo walić bez opamiętania gdzieś poniżej pasa ://
W świecie groteski, to tuż za progiem,
Budują piękną donikąd drogę.
O pustce mówią, że jest pełna rzeczy,
Lekarstwo truje, trucizna leczy.
Mądrość głoduje, prawda cicho krwawi,
Głupota zabawą miliony bawi.
Szkoły są piętnem zbędnej tortury,
z kwiatów i słodyczy - kajdany i mury.
W tym tyglu z lodu miłość nędzą płonie,
By ślepców zachwycić światłem swej agonii.
Jedynie ona, trwając choć przez chwilę,
Ma sensu tyle, że aż się wahałem,
Po której stronie progu ja sam stałem.