Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

To tysiąclecie nam otwiera
cudem techniki- wiek komputera.
Za szklanym oknem namacalna
żyje nam przyjaźń wirtualna.

Przyjaźń, co kwitnie dlugie lata,
jak iść przez życie nam doradza,
a kiedy los ci figla spłata
ona wspomaga i nie zdradza.

Daj mi znak jakiś - to niewiele,
że chcesz być moim przyjacielem,
a ja ci serce oddam w darze,
prawdziwą przyjaźń ci pokażę.

Opublikowano

Marto... przyjaźń wirtualna..? W zasadzie nasuwa mi się pytanie, czy jeżeli naprawdę istnieje (na pewno są jakieś) to czy można ją siłą zatrzymać...? A jeżeli nie jest naprawdę szczera, siegająca dna wzajemnego poznania...? Najprawdziwszych przyjaźni niekiedy latami się szuka i choć czasami bywają trudne, to na pewno warto je pielęgnować. Co do wiersza...
To tysiąclecie nam otwiera
cudem techniki- wiek komputera.---- chyba... cuda techniki
Za szklanym oknem namacalna ----- na szklanym ekranie nienamacalna, jak dla mnie
żyje nam przyjaźń wirtualna. ------- rodzi się..itd.
Marto, z całego serca życzę Ci wspaniałych przyjaźni... :) Pozdrawiam.

Opublikowano

moja przyjazn kwitnie juz dwa lata w moim sercu :) mila nato mysle jednak ze ta przyjazn jest jednak namacalna ja ja czuje pod mymi palcami jak wystukuje teksty do moich przyjaciol jak widze ich na kamerach monitorow usmiecham sie do nich ,wiecej ci powiem namacalna i slyszalna moim zdaniem to witualna namacalnosc cos nowego,az sie usmiechnelam do komputera:))pozdrawiam.

Opublikowano

Marto... jeśli uadło Ci się znależć osoby, z którymi utrzymujesz stały kontakt, to cudownie...
przeciez tak naprawdę chodzi o to, by prawdziwy przyjaciel podarował nam swój wolny czas, najhoniejszy z darów, a poza tym, jeżeli pozwoli nam być taką osobą, jaką chcemy być, a nie taką, jaką on chciałby widzieć.. to czego chcieć więcej...:)
Co do namacalności... miałam, mimo wszystko, na myśli spotkanie z takimi osobami, raz na jakiś czas, ot tak, by pogadać.
Pozdrawiam... :)

Opublikowano

naisałem maila, moja poczta zastrajkowała i niestety nieudało się wysłać, ale cieszę się, że Piast pomógł (nie zauważyliście jednego "ł" w długie) a co do wiersza to pozwolę sobie na małe uwagi

pierwsza strofa-dwa razy użyte "nam" zapewne ma to służyć utrzymaniu rytmu,ale bynajmniej dla mnie wydaje się być zbędne dla treści, a nawet ujemnie wpływać na brzmienie (zbyt blisko siebie dwu lub więcej krotne użycie jakiegoś słowa eksponuuje je czasmi zupełnie zbędnie)

trzecia-to samo co w pierwszej tylko, że z wyrazem "ci"

pozdrawiam:-)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Kładę się bezwładnie jak kłoda, droga z żelaza, czarna owca pod powierzchnią bałagan, para, hałas. Stukot setek średnic, mimikra zjełczałego stada, przedział, raz dwa trzy: nastał dusz karnawał. Chcą mi wszczepić swój atawizm przez kikuty, me naczynia, czuję dotyk, twoja ksobność, krew rozpływa się i pęka, pajęczyna przez ptasznika uwikłana- dogorywam. Stężenie powoli się zmniejsza, oddala się materia. Rozpościeram gładko gałki, błogosławię pionowatość, trzcina ze mnie to przez absynt, noc nakropkowana złotem, ich papilarne, brudne kreski, zgryz spirytualnie wbity na kość, oddalają mnie od prawdy, gryzą jakby były psem! A jestem sam tu przecież. Precz ode mnie sękate, krzywe fantazmaty! Jak cygańskie dziecko ze zgrzytem, byłem zżyty przed kwadransem, teraz infantylny balans chodem na szynowej równoważni latem.
    • kiedy pierwsze słońce uderza w szyby dworca pierwsze ptaki biją w szyby z malowanymi ptakami pomyśleć by można - jak Kielc mi jest szkoda! co robić nam w dzień tak okrutnie nijaki?   jak stara, załkana, peerelowska matrona skropi dłonie, przeżegna się, uderzy swe żebra rozwali się krzyżem na ołtarza schodach jedno ramię to brusznia, drugie to telegraf   dziury po kulach w starych kamienicach, skrzypce stary grajek zarabia na kolejny łyk wódki serduszko wyryte na wilgotnej szybce bezdomny wyrywa Birucie złotówki   zarosłe chwastem pomniki pamięci o wojnie zarosłe flegmą pomniki pogromu, falangi ze scyzorykami w rękach, przemarsze oenerowskie łzy płyną nad kirkut silnicą, łzy matki   zalegną w kałużach na drogach, rozejdą się w rynnach wiatr wysuszy nam oczy, noc zamknie powieki już nie płacz, już nie ma kto słuchać jak łkasz i tak już zostanie na wieki
    • @Migrena to takie moje zboczenie które pozostało po studiach fotograficzno-filmowych. Patrzę poprzez pryzmat sztuki filmowej i w obrazach fotograficznej - z moim mistrzami Witkacym i Beksińskim. 
    • @Robert Witold Gorzkowski nie wiem nawet jak zgrabnie podziękować za tak miłe słowa. Więc powiem po prostu -- dziękuję ! A przy okazji.  Świetne są Twoje słowa o Hitchcocku. O mistrzu suspensu. "Najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta." Czasem tak w naszym codziennym życiu bywa :) Kapitalne to przypomnienie Hitchcocka które spowodowało, że moja wyobraźnia zaczyna wariować :) Dzięki.
    • @Robert Witold Gorzkowski myślę, że masz bardzo dobre podejście i cieszę się akurat moje wiersze, które nie są idealne i pewnie nigdy nie będą - do Ciebie trafiają. Wiersze w różny sposób do nas trafiają, do każdego inaczej, każdy co innego ceni, ale najważniejsze to do siebie i swojej twórczości podchodzić nawzajem z szacunkiem. Myślę, że większości z nas to się tutaj udaje, a Tobie, Ali czy Naram-sin na pewno. Tak to widzę :) Dobrej nocy, Robercie :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...