Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Linie papilarne (dzieje Agaty i Pawła) 10-ta


Rekomendowane odpowiedzi

Do końca tygodnia wyposażył sekretariat, pomieszczenie gospodarcze, oraz gabinet w niezbędne meble. Grażyna mu pomagała. Resztę, zgodnie z jej radą, miała wybrać przyszła pani tych pomieszczeń. Weekend spędził na rozpamiętywaniu zdarzeń, które z biednego, młodego człowieka uczyniły zamożnego obywatela oraz stróża prawa i porządku jak się potocznie mówi. Każde rozważanie sukcesu, bądź co bądź, który stał się jego udziałem, prowadziło do źródła – do przypadłości. Zygmunt miał wyczucie – jest w końcu specjalistą – pomyślał, w efekcie nie nazwał chorobą odstępstwa od normy gnębiącego Pawła. Postarał się złagodzić jego skutki, pomóc wykorzystać. W poniedziałek staną przed nim kobiety szukające pracy jak on dwa tygodnie temu, lub kobiety szukające mocnych wrażeń. Będzie musiał ładnie podziękować tym drugim, wśród pierwszych znaleźć tę najlepszą, gwarantującą wysoki stopień sprawności. W poniedziałek... Na razie odpoczywał – nic nie robił – słuchał muzyki takiej jaką lubił najbardziej. Przed stu laty i więcej komponowano muzykę, jaką lubił. Muzykę orkiestrową, solową. Miał kilkanaście zestawów płyt różnych kompozytorów: Mozarta, Mendelssohna, Chopina, Ravela, Lutosławskiego – śmiano się z niego na studiach, śmiały się dziewczyny, gdy przyznawał się do takiej muzyki. Lubił te dźwięki i już, nie miał ich z kim dzielić.
Poniedziałkowy poranek różnił się od innych starannością – nie wiedział jak będzie wyglądała procedura, lecz kilku rzeczy był pewien – musi darować sobie stępienie węchu; węch pozwoli mu dowiedzieć się: czy kandydatka uprawiała sex w ostatnich godzinach, czy nadużywa kosmetyków, co jadła na śniadanie; pojedzie taksówką; wracając odwiedzi Karola. Jeżdżenie taksówkami zaczynało mu wchodzić w krew. Dobrze, bo Rysiek wspomniał coś o służbowym samochodzie; trzeba się przyzwyczajać. Gorzej gdy po trzech miesiącach trzeba się będzie zacząć odzwyczajać, bo okaże się, ze pawłowe własności nie są przydatne. Smutne rozważania przerwał mu natarczywy sygnał telefonu – Zygmunt o tej porze? – dziwne. Sięgnął do kieszeni – nie Zygmunt – męski, obcy głos pytał obcesowo, czy prawdą jest co napisano o jego smaku w Internecie.
-Proszę się przedstawić – przerwał tamtemu.
-Firma winiarska „Piwniczka.
-Nie jest pan firmą. Firmy winiarskie mają milszy głos.
Połączenie przerwał, bo się zniecierpliwił ponadto chciał zamówić taksówkę oraz nie szukał pracy. Irytująca rozmowa ale poprawiła mu humor – szukano jego ułomności. Zszedł ze swego dwunastego piętra, taksówka czekała przed wejściem. Rozsiadł się wygodnie... już musiał wysiadać. Podróż autobusem zajęłaby około piętnastu minut. Nowoczesną taksówka dwie minuty. Piramida stała na swoim miejscu – ciągnęli po schodach pracownicy, mógł ominąć nasilenie wejść, przyjść później lub wcześniej. Jutro tak zrobi, wywie się o samochód; dzisiaj czekał go trudny wybór – nie wiedzieć czemu, przywiązywał do niego dużą wagę. Do swojego gabinetu przybył wcześniej – w sekretariacie było jeszcze pusto – przesunął tam stół, krzesłofotel, bo tam postanowił przeprowadzić całą procedurę. Kiedy wchodził, zauważył kątem oka na korytarzu ławy, by kandydatki nie musiały stać. Piętnaście minut przed umówioną godziną zameldowali się u niego dwaj mundurowi – mieli wpuszczać kandydatki. Jeden z nich poradził mu, by założył ciemne okulary – nawet mu je pożyczył. Paweł usiadł wygodnie, drugi mundurowy przyniósł z części gospodarczej krzesło, postawił przed stołem.
-Niektóre lubią założyć nogę na nogę. Trudno na stojąco eksponować pewne walory.
Na kilka minut został sam. Jeden z mundurowych uchylił drzwi:
-zaczynamy? – spytał.
Kiwnął głową potakująco.

Wybrał! Dobrze wybrał? Paweł był przekonany, że tak. Sprawnie poszło, szybko. Miał jeszcze kilka pytań do Ryszarda. Przeszedł do gabinetu ciągnąc za sobą krzesłofotel; sięgał ręką do wewnętrznego telefonu wbudowanego w biurko, gdy usłyszał sygnał wywołania. Spojrzał w ekran ścienny – Rysiek! Nacisnął przycisk „przyjęcie rozmowy”.
-Cześć! Skończyłeś?
-Tak. Właśnie chciałem cię wywołać. Masz teraz trochę czasu?
-Nie.
-Jak na nicnierobiącego jesteś bardzo zajęty.
-Umówmy się za czterdzieści pięć minut. Przyjdź wcześniej, bo Grażynka jest bardzo ciekawa jak ci poszło z wyborem. Dobra?
-Dobra. Mam przyjść od frontu czy od tyłu?
-Jak chcesz. System zna cię jak należy. Puści. Do zobaczenia.
Ekran ściemniał.
Postanowił dać sobie i pani Grażynie piętnaście minut, pozostałe dwadzieścia zużył na pędzlowanie nosa oraz wypoczynek. Wyostrzony węch nie był już mu potrzebny.
Potrzebny! To co uważał za kalectwo, za defekt, zaczynało być darem, niespodziewanie przynosiło profity. Dużo mu było łatwiej niż: niewidomemu, nie słyszącemu, beznogiemu. Dzięki Zygmuntowi mógł dowolnie sterować swymi... zdolnościami. Wyruszył w drogę znajomym korytarzem do znajomych wind. Pani Grażyna czekała z herbatą, co nie przeszkadzało jej być zapracowaną. Wszedł posuwistym krokiem, znamionującym pewność,
zaufanie do siebie. Wskazała krzesłofotel, nalała herbaty.
-Sądząc po minie, po postawie zadowolony pan.
-Bardzo. Mam prośbę.
-Tak?
-Mogę zwracać się do pani – Grażyno? Ze wzajemnością oczywiście.
-Byle nie – stare próchno po ryśkowemu. Zgoda.
-W takim razie mam jeszcze jedną prośbę.
-Jaką?
-Nie mów do mnie – stary grzybie.
-Tylko w jego obecności – wskazała wejście do gabinetu.
-Przy okazji – gdzie kupujesz herbatę?
-Zamówić dla ciebie? Żaden kłopot. Im większe zamówienie, tym większy upust. Następnym razem twoja sekretarka zgłosi mi zapotrzebowanie na drogocenny płyn.
-Dobra. Mówię – jestem bardzo zadowolony z wyboru, procedura też mi się podobała. Wybrałem sekretarkę, właściwie współpracownicę, nie kochanicę.
-Pewnie nie wiesz. One wszystkie są już zatrudnione w firmie ale twój wybór oznacza olbrzymi skok jakościowy i płacowy dla delikwentki. Już mi jej żal. Po ubiegłym tygodniu, wyobrażam sobie, jakim okropnym szefem będziesz.
-Ona jest historykiem, starsza o osiem lat ode mnie. Wygląda, że świetnie radzi sobie ze sprzętem technicznym, więc wyczyny Karola jakoś przełknie. Zwalniali ją poprzedni pracodawcy za dokuczliwość cechy, którą bardzo cenię – nazywali ją wścibstwem, ja nazywam głodem informacji.
-Mało wiesz o kobietach, o życiu.
-Dowiem się od nich – kochają mówić.
-Jak ja. Jestem dla ciebie źródłem informacji o firmie, o ludziach...
-Jesteś sekretarką Ryszarda – przerwał jej tyradę. Dbasz o niego na zewnątrz i troskasz się o jego wnętrze. Jest najważniejszy dla ciebie.
-Prawie pomnik- mruknęła. Dzięki.
-Agata odbiega od dzisiejszych dziewczyn. Używa zwykłego mydła.
-Wąchałeś! Wiedziały o twojej przewadze?
-Nie informowałem ich. Ja nie... Ale wiedziały.
Drzwi otworzyły się gwałtownie.
-Wybrałeś sekretarkę! Masz jeszcze czelność podrywać moją! Ciśnienie mi podskoczyło na twój widok; zostaw Grażynę w spokoju.
-Widzisz Paweł – Grażyna uśmiechnęła się szeroko. Zazdrosny, co mu się jeszcze nie zdarzyło. Jesteś tu niezbędny.
-Na wszelki wypadek chodź do mnie. Opowiesz mi o wyborze. Ja zapomniałem, czemu wybrałem Grażynę, jak to jest – wybierać.
Zabrał herbatę, puścił do Grażyny oko, poszedł za wielkim. Zajął wskazane miejsce, sadowiąc się wygodnie ze słowami:
-Mam opowiadać detalicznie?
-Jak chcesz. Byleś zdążył do rana.
-To szybko. Wybrałem!
-I co.
-I koniec. Szybko opowiedziałem?
Uchylił się, zręcznie unikając uderzenia książeczką ciśniętą z udawaną złością, przez Ryśka.
-Pamiętasz o strzelnicy? – Ryszard wykonał ręką symulujący gest.
-Tak
-Idziemy służbowo, w środę. Uprzedź twoją nową, bo one bardzo nie lubią jak robi się coś o czym nie wiedzą.
-Sekretarka jest od tego, żeby wiedzieć i nie mówić.
-To ponad ich siły.
-Co?
-Wiedzieć i nie mówić.
Wyszli z gabinetu przez sekretariat, pusty korytarz doprowadził ich do wind, jedna zwiozła do piwnicy. Już myślał, ze zaprzyjaźni się bliżej z pieskami ale wyszli na podziemny parking. Rysiek wskazał mu błękitny pojazd, mówiąc:
-do twojej wyłącznej dyspozycji. Obsługuje się jak nową taksówkę, z tym że musisz go zaprogramować – wolę mówić: nauczyć – gdzie i jak ma jeździć. Kolor zewnętrzny możesz zmieniać jedną dyrektywą, jest ich chyba sześćdziesiąt cztery do wyboru.
Wnętrze kształtować można według własnych upodobań posługując się ponad tysiącem gotowych elementów. Są tacy, którzy zmieniają co dzień zależnie od humoru. Są tacy, którzy poświęcają temu wiele wolnych od pracy chwil.
-Założę się, że maczaliście palce w wymyślaniu tego. Ty i Karol.
-Trafiłeś. Przesiedzieliśmy niejedną noc wymyślając zestaw siedzisk do tych cacek.
To bardzo ważne, by pasowały do obsługiwanej dupy.
-Dobra. Czyli dzisiaj mogę do domu pojechać tym czymś. Gdzie to będzie spać?
-Z tobą nie. Nie ciesz się. Na noc, jeśli nie będzie ci potrzebne, odeślesz do tego garażu. Rano tym – wręczył mu zewnętrznego pilota – przywołasz. Jak będzie gdzieś przeszkadzał – wróci do garażu. Fajne. Nie?
-Namęczyliście się. Co w razie stłuczki?
-Patrz pan. Tego nie uwzględniliśmy. Stłuczka jest niemożliwa ale gdyby... Auto do kasacji i Paweł też.
-Może jednak będę chodził piechotą.
-Chodź sobie. Tylko nie spóźniaj się do pracy, ciepło się ubieraj w zimie, nie bierz zadań do domu.
-Nie będę brał archiwum zapachów do domu. Tworzonego archiwum smaków – też.
-Masz jakieś pytania?
-Tak. Ty tak z sympatii się mną zajmujesz?
-Z obowiązku. Z obowiązku. Wpisali mi to do zakresu, chociaż się broniłem. W środę pójdziemy celować; przy okazji zastrzelę cię. Z czułości.
-Świetnie. Czyli dzisiaj albo jutro muszę kontaktować się z Karolem i powiedzieć, że dozowniki są niepotrzebne. Mogę mu dać namiary na Zygmunta? Szybciej dogadają się bezpośrednio.
-On ma namiary na szpital. Na wszelki wypadek.
-To do środy.
-Do środy. Jeszcze muszę cię przedstawić, raczej resztki, które po strzelnicy zostaną pozostałym szefom wydziałów.
-Pracownika na próbnych numerach? Myślałem – za trzy miesiące.
-Szef szefów - wielki pies kazał. Wybór sekretarki zrobił na nim takie wrażenie. Pewnie chce cię na cztery miesiące. Perswadowałem, prosiłem... - nie pomogło. Muszę wykonać rozkaz.
-Dzięki – Paweł był rozbawiony rozmową. Prawdziwy z ciebie przyjaciel. Wiesz, wypróbuję samochód; może jakąś kraksę...
-Marzyciel. Klepnij w dach to się otworzy – zna twoje palce, jak wszystko w tym cholernym gmachu.
-Zdaje się, że jesteś współautorem tego cholerstwa?
-Razem z Karolem; nie pij z nim piwa bo coś nowego wymyślicie.
-Mam pomysł bez piwa! Wezmę pieski na przejażdżkę.
-Bardzo się ucieszą. Z radości zjedzą cię na surowo – pomachają potem ogonami.
-Taki smaczny jestem?
-Jak wypijesz wytwory Zygmunta? – Pewnie.
Ruszyli do wind – w garażu było ich mniej bo tylko pracownicy wyższych pięter korzystali z tych pod budynkiem. Niżsi musieli się zadowolić zewnętrznymi parkingami. Wrócili do gabinetów – Paweł w swoim nie był już sam – Agata urządzała swoje królestwa. Przywitała go skinieniem głowy:
-dobrze, że wybrał pan siódme piętro. Wyżej herbatę gotują we wspólnej kuchni.
-Czym pani pomóc. Mnie w zeszłym tygodniu pomagała sekretarka Ryszarda.
-Dobrze, że mi pan nie urządził miejsca do pracy, wolę to robić sama. Wszystko zamawiać trzeba u niej?
-Chyba tak. Umówiłem się z nią, że zorganizuje dla nas zimną, gorzką herbatę.
-Skąd pan wiedział, że taką lubię najbardziej. Na smak?
-Trafiłem. Ja tylko taką mogę pić bez bólu, zimną, gorzką, liściastą...
-Trafił pan w mój gust. W zamian nie będę na pana donosiła. Niech pan nie robi zdziwionej miny. Wszystkie sekretarki donoszą na swoich szefów!
-Chyba tylko piramidzie.
-Tu zdarza się, że nie donoszą. Specyfika miejsca.
-Mam panią uprzedzić, że w środę idę na strzelnicę – obowiązek podobno.
-Mnie nie obejmuje? Lubię strzelnice. Jestem w tym podobno dobra.
-To świetnie. Ktoś tu musi umieć się posługiwać bronią. Będzie mnie pani broniła.
Agata skrzywiła się.
-Nie mam tego w zakresie obowiązków.
-Sekretarka w takiej instytucji musi chronić szefa swego – jeszcze trafi na gorszego.
-Środa zaplanowana – co jutro? - Agata sterowała ku konkretom.
-Pani urządza dalej swoje królestwo. Ja siedzę i myślę – co robić żeby wyglądało, że jestem tu potrzebny, ba – niezbędny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...