Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Wracają z milczących słońca pożegnań
zwieszone twarze modlitwą ku ziemi;
zeschnąwszy w kamień łykają wrzesień,
w żal przyjaciele spływają niemi.
I brudnoszare zmierzchy – świstem
próśb kasztanowca o miękkie poduszki
w jesiennym kocu zwinięte myśli –
otwartym listem.

Więc nie odchodźmy – ukłońmy się lipom
co złotem pejzaże kreśliły najczyściej
w oczach mych wiernych niebiosom szeptały
kroplą pachnącą słaniały się cicho –
krzyczały liściem.

Jak usta twe wiosny kwitnące niosą
i przebrzmiewają w godzinie oddechów
o rynnę brzęcząc deszczu spragnione
słońcem obmyte z młodości grzechu –
tak jam bez ostoi swych snów tęskniących
tak tyś jeszcze z chlebem powszednim w dłoni
odeszły wiosny – noc wichrem przeszywa
przyścienne drgania zziębniętej skroni.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...