Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

I

Na szybie wieczór malując szronem
echem znów zawył mu wicher wściekły –
tak noce styczniowym śniegiem bielejąc,
rok stary blaskiem nowego urzekły
i zaraz mu ogniem w piecu gorejąc,
zastygłe w lodzie poranki tak grzejąc,
by łzy stopiwszy – mrozów się wyrzekły
nim wichry złowieszcze je w wezmą w obronę.


II

Dni coraz dłuższe u niebios bram wiszą
i słońce w szkle lodu przegląda się wnosząc,
choć śniegu połacie milczą w zgodności –
zziębnięta gałąź na wietrze drży – prosząc,
by wreszcie upłynął w bezmroźne szarości
luty, co nocą – nie znając litości
w ziemi raz zastygł, zziębnięte niosąc
zimy tej resztki – skruszone ciszą.


III

Minąwszy ostatnią śnieżną polanę,
słoneczny promień subtelnym muśnięciem –
zatrzymał się ciszą na sosny konarze
i trawie przykrytej mokrym błyśnięciem
z chmur, co istnienie przyniosły w darze
światłu mych ciepła pragnących marzeń,
a chłodnej bieli – marcowym zaklęciem
pól topniejących – wśród ziemi ranę.


IV

Nim kwiecień w zielonym rozkwitnie dywanie,
szumiąc mi niebem, co zrosi go deszczem,
nim łąk jaskrawość – kolory radosne
ujmą kropelki w swych płatków kleszcze
i poczną spijać spod chmury wiosnę –
tak ja w gęstość szeptów liściastych wrosnę,
tak spłynę ku ziemi pachnącej jeszcze
nocy wilgotnej kwietniowym pląsaniem.


V

Jaśnieje w błękicie poranek majowy
ptaszyny świergotem się głośnym jąkając,
stygnąc gdzieś z pól Nadziei szeptaniem –
u źdźbeł wysokich pstrych traw klękając
jak skrzypiec zielonych jękliwym graniem,
wśród liści dobiega leśnym bajaniem
o wieńcu konwalii, co w sen zapadając,
strumykiem spłynął z dziewczęcej głowy.


VI

Zaschnięta w lata lepkich pomrukach
czereśni aleja pod słońcem mięknie –
miąższem czerwieni się czerwiec pod liściem,
gdy milsze mu skrzydło na wietrze brzdęknie
i zasłuchany w tym cienkim świście,
kłaniając owocem się ziemi soczyście –
gałązek swych kruchych koronką jęknie,
deszczów pachnących na niebie poszuka.


VII

W słodyczy słońc cierpnących bezmiarze
jak chrząszcz się z odnóży łoskotem wijący –
liściastym bezszumem do niej przylgnijcie
pod kwiatem lipowym płomiennie błyszczącym,
w płatków szeleście – cichnąc legnijcie
u stóp jej – Królowej – cienia zażyjcie,
lipcowe szeptania uciszcie pachnący
nim noc się w gwiezdnym teatrze ukaże.


VIII

Noc mnie utuli wonniejszym westchnieniem
dygocąc niebem bezsennie gwieździstym,
gdy sierpy wiatrem zagwiżdżą sierpniowym,
milczeniem suchym – lustrem srebrzystym
zbóż, co się prężą pod księżycowym
światłem rzeźbiącym mnie w kłosie płowym –
szeptem spóźnionym o dłoniach czystych,
jak żniwa blednącym zaczęły promieniem.


IX

Oto wśród łąk mi wietrznych pobrzmiewa
i słońc spuchniętych ołtarze niesie –
klęka na suchszym od traw suchości
polu zżętym – a zwie się wrzesień,
co wrzosem leśne otula bladości,
a mgliste pejzaże swej łagodności
bezgwiezdnie maluje szelestem jesień,
by cichnąc – wieczory deszczem zalewać.


X

Gdy zmierzch cię utuli w sieci pajęczej
senniejsze dęby żegnając pobrzaskiem
dnia, co w wicher upłynął świszczący,
a rude klony oślepił swym blaskiem –
koralem jarzębin czerwienią iskrzących
i liści krzykiem się złotym wijących,
na miedzy nadal paździerzy trzaskiem
zacznie październik lękliwie dźwięczeć.


XI

Spadł zimnym deszczem w liściaste kruchości,
ciemne warkocze wśród zmierzchu schował
i tak – z nagich drzew lamentów słuchaniem
w parku ścieżyną tam zawędrował,
gdzie nikt nigdy jeszcze za wiatru graniem
nie dotarł samotnie swym smutnym śpiewaniem
o listopadzie, co radość pochował
na ciężkich chmur jesiennej szarości.


XII

Wśród śniegu lepiąc nieboskłon gwieździsty
westchnieniem pierwszych nocy grudniowych,
stoczyła się zima spod pieców gorących
w woń żywiczną drzewek świerkowych,
oczyma ludzkimi w niebo patrzących,
ostatnie wieczory już żegnających –
roku, przed którym schyliwszy głowy
w dni nowe wkroczymy mrozem perlistym.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Noxen Hej Noxen, Niestety, to nie jest dobry wiersz. Bierzesz się za ciężki temat. Masz ze sobą moc setek tysięcy poetów i dołączasz do tych, którzy na temacie polegli. W warstwie - nazwijmy ją 'metafizyczną' - nie pojawia się tu błysk jakiegoś nowego podejścia, nowej idei, czegoś świeżego... Wiersz w skrócie mówi o tym, że peel nie wierzy w bajki i uważa, że po śmierci wchodzimy w 'nicość'. Nic nowego, to może na nowo da się to powiedzieć? Skąpy dobór rekwizytów nie pozwala wejść na jakiś głębszy poziom obrazowania. Poruszamy się w wątłej refleksji filozoficznej budowanej na wątłych obrazach. Osobiście lubię, gdy w wierszu jestem w stanie wyróżnić przynajmniej jeden z trzech aspektów (za Lacanem): symboliczny, obrazowy i 'realny', a najlepiej wszystkie trzy, ale to już wtedy Święty Graal. Czyli wiersz mówi do mnie na poziomie symbolicznym, gdy czuję, że podmiot bardziej jest mówiony przez język niż sam mówi. Na poziomie obrazowym, gdy jestem w stanie rozpoznać w jakiś sposób siebie w danym obrazie, a jednocześnie rozpoznać iluzję, która jest konsekwencją tego rozpoznania. I na koniec 'realne' - gdy wiersz rozmawia z moim Brakiem - czymś czego nie da się powiedzieć ani językiem ani obrazem, co wymyka się opisowi, ale uparcie powraca i nie pozwala mi się domknąć w spójną całość. I ten ostatni jest najtrudniejszy do wydobycia. Jeśli wiesz co chcę powiedzieć... Operujesz ciężkimi pojęciami - śmierć, dusza, nicość. Każde z nich osobno ma kaliber 44, ale razem - wcale się nie wzmacniają, tylko znoszą. A poza tym, w Nowym Roku, życzę Ci dużo lektur, wzruszeń i nadawania sensu.
    • @KOBIETA Ja bym jednak jechał przez Kołbaskowo żeby się bezpośrednio wpuścić w niemiecką 11, bo jak wiadomo, Niemiec nie ogranicza fantazji kierowców z temperamentem ;)
    • ach vivienne biedna vivienne cały paryż wypełniony nim to minie kiedyś minie teraz wszystko jego uśmiech jego imię noszą dni   chowasz twarz w dłonie nie mam pocieszenia popłacz vivienne dobre to łzy    przyjdzie znów wiosna wymażesz z pamięci saint-germain-des-prés każdą stację metra teraz już śpij vivienne    
    • To miło mi niezmiernie :)  Dziękuję :)   Pozdrawiam i składam najlepsze noworoczne życzenia :)   @Radosław   Tobie również!    Serdeczności :)   Deo  
    • @violetta  Viola masz piękny kolor ścian w mieszkaniu, i miniatura przednia. Pozdrawiam.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...