Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Szlachetne winorośla ramy
rosną od dnia ,w którym
je zasadzono.

A szklana tafla łez ,
trzymana na miejscu,
odczytuje wzajemne spojrzenia;

I obchodzi hałaśliwe miasta,
rozciągając s p o k ó j
wszystkimi ulicami radości.

Zadrgawszy kołysze się,
wylewając na nas
odwrócone oblicza ...

Aż do końca połknie swój cień.

Opublikowano

trzecia strofa wydaje mi się jakby trochę oderwana - nie powinna bycć jakoś oddzielona?
z uwag czysto technicznych: przecinek (jak i kropki) zazwyczaj stawia się zaraz po wyrazie :)

co do treści to jest jakaś taka zagmatwana i niewiele z niej wynka, moim zdaniem;
jeśli chodzi o temat lustra to odsyłam do opowiadania Herberta "Lustro" - wspaniały tekst

pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

antynomie. dużo chciałaś napisać uogólnić temat z lustrem trochę z tego a trochę z tamtego. a może by tak pójść w szegóły i skupić się na jednym aspekcie? np zjadaniu cienia.

sną od dnia, w którym
tak przecinkki i kropki itp.

pozdr AGa

Opublikowano

cos tu jest, ale jakbys sunny wywalil/la:
lzy,
radosc,
Szlachetne winorośla ramy - to okropne, moze zamienic na cos sensownego?,
Zadrgawszy,

to byloby lepiej:)
pomysl, bo ciekawiej sie zrobi jak pozamieniasz slowa
dodasz cos, wytonujesz miejscami bo miejscami
banalek wylazi.

Pozdrowki

:)

Opublikowano

To jest świeżynka więc znaki interpunkcyjne jak uciekajacy przecinek czy też brak przecinka w jakimś miejscu będą napewno porawione.
Dziękuje za odwiedziny i pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        To się odważ i zagadaj sama. On pewnie się wstydzi.
    • Alu   poezja owszem naszym deserem jest w stanie ponieść wymusić łzy albo słodyczą z pięknym uśmiechem co rozgrzał duszę w pochmurne dni   z miłą melodią bywa złączona cudnym wokalem uwiedzie nas w wieczory czerwca dociera ona w olsztyńskim zamku przepięknie gra :)
    • Wieża wysoka w oddali nad morskim klifem. Chusta z niej powiewa – to królewna uwięziona? Oby nie szczerbata, co tak macha… pranie suszy?  Uszczypnąłem osła w ucho, dalej – pół królestwa w puli!   Wertepami, przez błota i pokrzywy, przez mgły, Wśród piorunów zygzakiem… smok drogę zastępuje. Zionie ogniem – no to popas, chleb ze smalcem przekąsimy, Propan-butan kiedyś mu się skończy – takie czasy.   Zbrojni konni – jeden, drugi, trzeci, cap za fraki, na ziemię powalili. Patrol jakiś? „paszport i szczepienia! zwierz podkuty? Gdzie gaśnica?” – pod ogonem! „o wsteczny nawet nie zapytam. Chuchnij, wędrowniku!” – huuu! – „dość! kiedy zęby myłeś?”   „Precz mi z oczu, kmiocie, plebsie, nikczemniku! Dowgird, przegnaj chama batem!” – świst, trzask… ajajaj! U celu głowę zadzieram – istny drapacz chmur. No, do dzieła! kłódki jak z tytanu młotem rozbijam.   Pomoc nadchodzi... cierpliwości, chwilka… Schodów nie ma – tylko lina szubieniczna. Wspinam się, co począć, chwyt za chwytem. Pnę się z gębą uchachaną… co w posagu myślę?   Złota czy brylanty… i sto krów też się przyda. Sruu! – na głowę doniczka spada – test przetrwania? Drapię paznokciami, cegła za cegłą, coraz bliżej, Kic, kic… – na ostatniej prostej jestem – nóżki całuję!   „Mamooo! złapał się królewicz – on ci z bajki!” Podstęp… wpadłem w sidła, nieee – dalej – dzidaaa! Fik przez okno – spadochron się otwiera, za mną szybuje postać z nosem zagiętym.   W spódnicach rozdętych przez wichry… kraaaa! Miotłę odpala, gazu dodaje – smugi na niebie gęste, Warkot dwusuwa: wizg… bryyy, już mnie dopada, lada chwila. W dole wilki wyją, uciekają, smok podwinął ogon.   Słońce zaszło, w dłoniach oczy skrywa: „mnie tutaj nie było!” Koniec, po mnie… marnie skończę – ot, śliwka w kompocie. „Wracaj, słodziuteńki – wieczerza czeka i napitki. To ja, twoja milusia przyszła pani, imć teściowa.”
    • @Somalija ależ on sam wygląda (jego ułożone w kółeczko usta) jak dmuchana lala z seksszopu
    • @Arsis jakieś AI się wkradło:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...