Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

O Poeci!

Nawet w największym myśli nawale,
Piszcie swe wiersze: jasno, zrozumiale!
Piszcie dla ludzi, dla ich wielkiej uciechy,
Tak, by poezja Wasza docierała pod strzechy!
Twórzcie w serca i duszy potrzebie.

Poeci!
Nie piszcie wierszy dla samych siebie!

Cóż taki wiersz dla wielu znaczy,
Jeśli go znawca musi tłumaczyć?
Co też ten autor tu - w nim napisał?
Co on w nim zawarł i o czym myślał?...

Dumają starzy, głowią się młodzi:
- O co naprawdę w tym wierszu chodzi ?

Opublikowano

Zgadzam się, że wiersze powinny być zrozumiałe ale co jeśli żyjemy w kraju w którym ponad połowa społeczeństwa nie rozumie dziennika telewizyjnego, a nie całe 30% deklaruje, że w zeszłym roku w ogóle przeczytało jakąś książkę (zaliczono w ten zbiór harlekiny i inne tego typu ambitne pozycje), pod takie strzech to trudno wejść w ogóle z poezją, bo najprostsza metafora będzie odebrana jako język z kosmosu. Nie jestem zwolennikiem całkowitej abstrakcji, ale poezja rządzi się pewnymi prawami. Pamiętajmy, że poezja to bardzo osobista forma twórczości, to są myśli, emocje, uczucia poety i trudno, aby nie były subiektywne.

Opublikowano

Dumają stary, głowią się młodzi;
-O co w tym w wierszu naprawdę chodzi ?

dawniej też pewnie dumali, niech pan
poduma jeszcze bo pointa jak dla mnie
mało uniewersalna ;)

pozdrawiam.

Opublikowano

To nie chodzi o wiersz, ale o przeslanie!
A dla tych ktorzy autora wysylaja do poczatkujacych proponuje zeby napisali w swoim stylu.
Ciekawe czy ktos bedzie wiedzial o co chodzi.

Opublikowano

Podejrzewam w tym dziale umyślnie siedzi :). Przesłanie musiałoby do niektórych dotarć.
Jednak jeśli tak zaczniemy pisać, to i zwykli ludzie niechętnie będą czytali.
Pozdrawiam

Opublikowano

Wyszła prosta rymowanka, napuszona niczym wiersz o powstaniu a napisana nie co nieudolnie. To chyba nie do Z.

Pierwszym zabiegiem, który jeszcze mógłby ewentualnie uratować ten wiersz byłoby pozbycie się rymów.


Poza tym gdzie się podział rytm?

Opublikowano

Dziękuję wszystkim za komentarze!

Po cóż zamieszczamy swoje wiersze na forum internetowym? No chyba nie
po to tylko, by znaleźć uznanie i opinię u podobnych sobie.

Może trochę nie tak wyraziłem się w wersie o pisaniu przez poetów
wierszy "dla samych siebie", tj. wierszy dla samych wierszy, a bardziej
chodziło mi o pisanie wierszy "tylko dla siebie".

A więc nie piszmy wierszy tylko dla siebie, lecz piszmy swe subiektywne
odczucia, zarówno: dla siebie, dla znawców, dla prawdziwych miłośników
poezji, jak również inne: dla zwyczajnych ludzi, dla dzieci itp. ...
Róbmy to tak,jak np. czyniła to Maria Konopnicka, która przez to
zdobyła sobie sławę i uznanie u wszystkich.

Dlaczego mój wiersz nie znalazł się, chociażby z uwagi na jego
prostotę, na stronie "dla początkujących"?
No trudno mi zwracać się z takim przesłaniem do dopiero co
początkujących poetów.

Wybaczcie, zwolennicy wyłącznie poezji trudnej, ale mam wrażenie, że we
współczesnej poezji królują takie trendy,w których jest ona tym lepsza,
im więcej zawiera niezrozumiałych przenośni, porównań i poetyckich
udziwnień, a najlepsza jest być może taka, w której czasem i sam autor
do końca nie rozumie tego, co napisał.

Życzę wszystkim powodzenia w pisaniu i czytaniu, a samym poetom wiele
weny twórczej, zwłaszcza takiej, która pozwoliłaby zdobyć im uznanie u
wielu.

Dla przykładu podam fragmenty różnych (jednych z wielu) własnych
utworów;

1.Fragment mojej poezji trudnej (której nie jestem zwolennikiem):

"(...)
Świecą arktycznymi latarniami
Zapuszczając w nieznane, swe-bez duszy oko
Dopiero ciepło lokalnej cywilizacji
Wyzwoli jej zachwyt obcowania
z ich doczesną powłoką.(...)"

2.Fragment innej mojej poezji (typu, którego zwolennikiem jestem):

"(...)
Las, przez łąkę, gałęzie rąk podaje nam na powitanie,
Bocian koła zatacza, słońce wśród drzew promieniami tryska,
W granacie chmury słychać wdzięczne skowronka śpiewanie,
Aż serce me woła: - O Ziemio Podlaska! Najdroższa mi,bliska!
(...)"

Pozdrawiam!

Z.K.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @obywatel Głupie może nie, ale trudno nie zgodzić się z tym, że zaaranżowane być może jest, a może napewno...sam nie wiem. Pozdrawiam! :)
    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...