Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Myślę, że ta dzie wka,
a raczej dzie wuszka
nie tak szybko pójdzie
ze Stekiem do łóżka.

Co innego ze mną,
gdyż tak mogę sądzić,
chociaż ludzką rzeczą
jest czasami błądzić.

A ja właśnie jestem
zbłąkana owieczka
i to mnie ma szukać
ta miła dzie weczka.

A jak już odnajdzie
to czule pogłaszcze,
chyba że się znowóż
zaszyję gdzieś w chaszcze.

Opublikowano

Myślę, że ta dzie wka,
a raczej dzie wuszka
nie tak szybko pójdzie
ze Stefkiem do łóżka.

Co innego ze mną,
gdyż tak mogę sądzić,
chociaż ludzką rzeczą
jest czasami błądzić.

A ja właśnie jestem
zbłąkana owieczka
i to mnie ma szukać
ta miła dzie weczka.

A jak już odnajdzie
to czule pogłaszcze,
chyba, że jej znowu
ucieknę gdzieś w chaszcze.

(wysyłam ponownie, ponieważ Stefana przerobiłem w pierwszej wersji omyłkowo na stek, za co przepraszam)

Opublikowano

Prysły mity o księżniczce,
prysły z wielkim hukiem
bowiem sama to stwierdziła,
że jest garkotłukiem.

A ponieważ ta niewiasta
życiem przemęczona,
przez autora tego wiersza
zostaje zwolniona.

Z obowiązku dogadzania
coraz innym panom
choć to może nie po myśli
ich intymnym planom.

Więc od teraz masz już luzy
zmęczona dzie wuszko,
ale nie ma nic za darmo,
ceną, puste łóżko.

Teraz możesz po dniu całym
leżeć jak królowa ...,
no i proszę, czyż bym musiał
zaczynać od nowa?

Opublikowano

Mało dziś na świecie takich
co o innych dbają,
więcej tych co bez skrupułów
cię sponiewierają.

Może język mój jest szorstki,
słowa nie ważone,
lecz zaręczam samym sobą
chciałbym taką żonę.

Bo to miło i przyjemnie
w łóżku jeść śniadanko,
tylko powiedz, by je dostać
mam pisać podanko?

Czy wystarczy tylko grzecznie
moja kuchareczko
szepnąć słówko a przyniesiesz
bułeczki i mleczko?

Opublikowano

Nie dworuj ze mnie
Mości Królewno,
bo tego pana
nie chcę na pewno.

On mi nie leży,
i nie bądź cwana,
sama dla siebie
weź tego pana.

Bo choć rubaszny
jest i wesołek,
może samotny
jako ten kołek.

Tobie wziąć jego
bardziej wskazane
bo ja za Chiny ...
- nie chcę z tym panem.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • nosiła zawsze szeroką bluzę i ciemne okulary nikt nawet nie zapytał   - wystarczyło im logo, postrzępiony materiał poczuli, że mogą wyszydzać   a jednak ona szła : stopień po stopniu   choć każde z rzucanych ciężarem krępowało nie pozwoliła się zatrzymać   aż w końcu dotarła tam, odwróciła się tylko raz   gwałtownie uniosła głowę, sponad oprawy  poraziło ich złoto, błękit i zieleń spojrzenia   zdjęła obszerne ubranie  z kieszeni wypadł nóż co uchwyciła _ odeszła jak przyszła       na skrzydłach poruszył mnie Twój wiersz... cholera mnie bierze na takie sytuacje..rozszarpałabym każdego za zabawę drugim człowiekiem...

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Annna2 To jest prawdziwy obrazek i zapis myśli „ zranionego Szkła”.Ja tylko połączyłam kropki.
    • wiersz-o-dystans    wschód kwitnie dzień się osadza  i z brył kondensuje miasto  nabiera mięsa nakłada skórę  obrasta drzewami obrastają betonem kondesacja tężenie    drgania ponad czarną arterią  odejść mlaszcząc w chodnikach  niech gołębie wschodu krążą  nad kamienicami na dzień  dobry na dzień ledwo    ozłota kształtów i ruchu  stoję dziecko w brzasku  dziecko niebytu piszę go raz  i zmileczę przemilczę a na zawsze zniknie  a zniknie na zawsze        
    • ten rodzaj energii mogę ci przekazać wyłącznie językiem. z ust  – prosto w serce. niech rozrośnie się tam do rozmiarów opowieści o staruszku który, w opinii współmieszkańców wsi kompletnie oszalał w tym swoim próbowaniu... przyciągnięcia Wenus. samorobnym Marsem. ach, ileż dni spędził on na rozsypywaniu po podwórku rudego piaszczydła, na obtaczaniu w nim, niby mięsa w panierce, każdej swojej ruchomości: od agrafek – na wersalkach i meblościance kończąc! kto policzy, ile ton kamienisk nazwoził biedny, jak się zdawało, pomyleniec, na posesję, by imitowały marsjańskie głazidła? chyba mniejsza o to. ważne było czekanie, tęskne, z oczami skanującymi czerń dnia i nocny błękit. to zasychanie w środku i na zewnątrz, upodabniając się do skalnego odłamka. ta wiara kierowana wzwyż. aż pewnej nocy całe jego  obejście zakwitło, z piachu i kamieni wystrzeliły łodygi. ciepłota, niby wielki koc, miękko i powoli rozścieliła się na dachach budynków, rudym piasku, na studni. ciało staruszka, nie większe od śmiejżelka, znaleziono w zagonie petunii. pochowano w pudełku po zapałkach na kocim cmentarzu. jego duch ciągle zespala się ze Ziszczoną. ...widzisz, jaka ładna historia? powiem w sekrecie: to nie wymysły. choć też – bajka!
    • @Simon Tracy  Czasem wystarczy przetrzeć szybę - tam naprawdę jest słońce i zieleń. Możesz nie nazywać tego narzekaniem, ale Twoje wiersze niosą bardzo dużo bólu, bezsilności, samotności. I to właśnie one mówią najwięcej jak Ci jest teraz. Nie warto oszukiwać siebie - siebie najlepiej słuchać uważnie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...