Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Czemu z niebios błękitu wyrwany (konkursowy)


Rekomendowane odpowiedzi

Czemu z niebios błękitu wyrwany,
Rzucony w otchłań ognia wiecznego,
Potłuczony, opatruje rany,
Czekając na przyjście najgorszego.

Czy żyjąc dotychczas w ukryciu,
Przytłoczony małymi troskami,
Rozmyślał poważnie o życiu,
O starciu z własnymi uczuciami.

Przyszło to nagle, niespodziewanie.
Któż chciałby być na jego miejscu.
To nieszczęśliwe zakochanie
Nie szczędzi cierpień biednemu sercu.

Czasem, gdy ze snu zbudzi się rano,
Myjąc pośpiesznie zaspane oczy,
Spogląda w lustro na twarz niewyspaną.
„Czym mogła Ona mnie tak zauroczyć?”

Może Jej włosy - miękkie, puszyste,
O których dotyk aż proszą się dłonie.
Może Jej oczy – piękne, przejrzyste.
W nich okręt uczuć z pewnością zatonie.

Może figura – taka kobieca.
Albo też uśmiech słodki, ulotny,
Dla niego tym, czym dla ćmy jest świeca -
Zawsze życzliwy, czasem zalotny.

Jej głos – tak ciepły, spokojny, miękki,
Który balsamem kojącym dla ucha,
Może przyczyną jego udręki.
Choć rozum głuchy, serce go słucha.

Roztaczająca błogości fale,
Aura magiczna ponad Jej głową,
Rozprzestrzeniając się w letnim upale,
Sprawia, że jest niezwykłą osobą.

Bardzo mu trudno, lecz prościej czasem,
Kiedy na chwilę zamyka oczy.
Gdy ogłuszony miejskim hałasem,
W myślach ma obraz Jej twarzy uroczy.

Na szczęście ma Jej fotografię,
Którą otrzymał od Niej w prezencie.
Ma ją schowaną głęboko w szafie.
Często spogląda na lubej zdjęcie.

Kiedy Jej brak mu bardzo doskwiera,
Bo cóż ma zrobić gdy nie są razem,
Wtedy wspomnianą szafę otwiera,
By sycić oczy pięknym obrazem.

Trzyma go w małej, białej kopercie,
W której kartonik z trudem się mieści,
Po czym odwraca drogie mu zdjęcie,
Bo tam widnieje list ciepłej treści.

Kiedy na chwilę przy nim przystanie,
Na moment wzrok mu się rozwesela,
Z uśmiechem czyta to piękne zdanie -
„Dla najlepszego przyjaciela”.

Rozpamiętuje minione chwile,
Dziękując Bogu za dzień, gdy Ją poznał,
Szczególnie jedno wspomina mile,
Kiedy raz ciepła Jej ramion doznał.

I gdyby przyszło mu dziś, od teraz,
Chodź rzeczą jest to niewykonalną,
Zapomnieć o Niej, zacząć od zera,
Jego uczucie w nim by nie zmarło.

Tak rozmyślając nad Jej wdziękami,
Które mu sen spędzają z powiek,
W dzień myśląc prozą, w nocy wierszami.
Próbuje zamknąć uczucia w słowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Prawda, czy jest prawdą? Tak, naprawdę? Gdzie jej istota ? Jaka jest definicja prawdy? Stała  czy relatywna? Osobista, jednostki, czy społeczna? Taka  (w razie co)do nagięcia ? Nieszczęścia  nie chodzą parami... o nie! prawda?  
    • @MIROSŁAW C., dziękuję
    • @Jacek_Suchowicz Panie Jacku, Pan@Łukasz Jasiński robi wokół siebie zamieszanie, ciągle przypomina o swoim pochodzeniu i wyjątkowości, przyjaźnię się z nim tu na forum, ale ciężkie to zadanie. Kiedyś rzuciłam na niego klątwę wieczystego nie kontaktowania się, ale on jest odemnie silniejszy energetycznie i nie przeszła. Zaproponowałam mu pojedynek na wiersz miłośniczy.... 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Trudno polubić taką prawdę, tylko podziękuję.   Co nie zmienia faktu, że świetną dałeś kontrę Jacku! Sprowadzasz narrację na właściwe tory :)
    • Więc bajkę wam opowiem dziś, za naradą króla Fredro, która ma wydźwięk współczesny i, conieco - retro. Otóż dzieje, kochani moi  sięgają młodych sekwoi   tudzież historie takie dzieją się od zarania dziejów, lecz któż patrzał, co było dawniej.. wśród Natalek i Maciejów     Żyła piękna bowiem pani,  w blond czesana, żadne usta na jej krtani, choć bogato ubierana   Niczym gwiazdka na rynku miasta radość gapiów co dzień wzrasta - kto dostrzegał jej urodę ze zdumienia łapał brodę   Przechadzała się oczami, z nóg podporą stojąc pewnie, spacer był jej zwykle krótki, ona woli mocne nutki   Lecz tu tylko szlachciców w bród, tłuszczem zarośniętych lecz ona poszłaby w wiejski gród, szukać parobków wypoczętych   "W życiu tyle nie widziałam szkła ciągle szukam twardej piersi, ta historia mnie już mierzi, pójdę w dom, bo jestem zła"   Do pokoju się wróciła, ćwierć litra mleka wypiła, i zgarbiła się na swym losem, nad tym znikomym pokłosiem   "Ten ma małe dłonie, ten maniery bez kozery.. ten w cyrku biczuje słonie   tam byłam i widziałam same kobiety w zakon iść? Możnaby od biedy.. choć gdzie wtedy zaznam rozkoszy, tu i tak, każdy się na mój widok płoszy"   I zasnęła, by śnić w południe jak jej życie płynie trudnie jak czas mija bez ekstazy, lecz nie, moi drodzy, nie chodzi o łóżkowe zmazy   Marzy o tym by oderwać się od ciała, by wraz z ciałem - dusza uleciała Tak to śni codziennie, Co dzień śni odmiennie   "Magia!" - wstaje, krzyczy, już zerwała się ze swej pryczy, biega, w bibliotece szuka księgi, już jej umysł tęgi ryczy:   "Muszę znaleźć przepis na podróże wśród gwiazd, i by zawsze być na górze, muszę zgonić myśli ścisłe! Wiem! Niczym szatan uśmiech wyślę,   lecz ze mnie żadna diablica... co najwyżej mięciutka oślica... te szmatki, perfumy,  przecież żem za słaba na tajfuny   w wir miłości wpaść nie mogę, zawsze najpierw wpadam w trwogę, boleć może serce moje, wezmę tego, który rzuci czar, i będziemy przez choćby noc we dwoje!"   Posiedziała, popłakała, że życie jest prostackie, a ona taka mała   Wieczorem szaty najlepszej dobyła , a niczego wprost nie ujawniła i poszła na jasełka za zakrętem by się spotkać.. z tajemniczym petentem...   Droga kręta jej była lecz.. oczywiście trafiła   Patrzy swymi oczami błękitnymi jak pięknie tańczą kukły na scenie jasełka kukiełkowe były obce w jej życiu basenie rzadko się zdarza ale to dzieci, które często są pomysłowymi   Obce jednak nie wydawało się jej spojrzenie, rosłego szatyna w czerń ubranego, niczym nocy życzenie, 2 miejsca obok siedział, zerkał tu i tam, niczym by humory miewał   Jasełka skończone, a ona w czar zamieniona, dłońmi drobnymi czyni znak błogosławieństwa swojego znamiona być może w końcu się uda, być może w nią też wstąpi diabeł, przecież ona piękna chuda,   a on, rysy ma wprost wymarzone! niczym gwiazdozbiory na niebie liniami połączone   I tak spojrzenie dłuższe wymienili, a wybrzmiały słowa: "Dzień dobry, pani z okolicy, tutaj, nocą, niczym sowa? pani zgrabnie wygląda, ta suknia złota, niczym żona, która uszła by z życiem - pewnie żona Lota   słone usta być pani nie mogą bowiem pani jest słodka, pani jest półbogiem! Półboginią, proszę mi wybaczyć, nie zwykłem się publicznie poprawiać."   Ona niczym z góry sanki spuszczone, położyła na intymną rozmowę zasłonę: "Miło mi, pan ma swoje wdzięki tudzież, tu i tam widzę, słowa zna pan również,   Ja chętnie z panem poznać bym się chciała, gdybym tylko trochę czasu miała" Rzekła, a on dodał: "Pani czasu nie ma? Ja pani dam czasu tyle! Wieczność będą nosić nas motyle!"   Tu się panna w kompot wpiła, jak kluska, śliwka, w życie zatopiła   Od słowa do słowa, by spotkała się jedna i druga głowa, wrócili razem do pałacu swoich oczekiwań idąc drogą potakiwań   Tam uczynili rytuał północny i zapomnieli, był to dzień zaledwie pomocny, bowiem pani panna wcześniej się nie przyznała, że już stu partnerów takich miała     Morał taki z tego leci -  - nie daj dusić się dziewczynie zostaw sobie resztkę chęci i  i niech znikną z twej pamięci   a menda, która się szwenda niech sobie przy domowym kinie - popłynie   Ty w wolnym czasie w lustrze się poprzeglądaj i kawałki złóż, by znów było gładkie, wyglądaj!              
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...