Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

"Najłatwiejszą rzeczą na świecie jest zapominanie" - pomyślała czytając pamiętnik sprzed dziesięciu lat.
W ciągu jednego dnia postanowiła uporać się z przeszłością i posprzątać w swoich szpargałach.
"Przecież nie zabiorę tego do grobu" - tłumaczyła sobie i komukolwiek, kto zainteresował się tym, co robiła.
Patrzyli na nią, jak na wariatkę. Zaraz po śniadaniu zamknęła się w pokoju. Czego ona tam w tych kartonowych pudłach nie znalazła. Po co to wszystko trzymała?
Nie miała żadnego powodu, żeby właśnie teraz rozliczać się z przeszłością. Prawie wszystko jakoś tam się układało, a w każdym razie nie układało się najgorzej. Nie miała na co narzekać.
Wyciągnęła pierwszy tom pamiętnika. Znalazła w nim wiersze.
"Bzdury" - pomyślała czytając i opuściła kilka kartek.
"Miałam brzydkie pismo - dodała krytycznie - Takie niewyrobione".
Fakt, teraz było lepiej, bo pisała na komputerze.
"Że też mi się chciało codziennie coś pisać?"
Znalazła fragment o podróżach pociągiem. Do szkoły jeździła pociągiem w całkiem miłym towarzystwie. Było wesoło. Prawie zawsze.
"Ojej" - westchnęła, kiedy z pudełka wypadło pluszowe serduszko. Dostała je na gwiazdkę od "Przecinka", z którym widziała się wtedy prawie po raz ostatni. Gdyby wcześniej dał jej do zrozumienia, że mu na niej zależy, to pewnie byliby dłużej razem albo w ogóle byliby teraz razem. "Fajny z niego chłopak"- przyznała i przypomniała sobie słowa Kubusia, który jakiś czas temu, zanim przeniósł się na stałe do Niemiec, opowiadał, że widział go u fotografa. Odbierał zdjęcia ze swojego ślubu.
"Mam nadzieję, że jest teraz szczęśliwy" - pomyślała uśmiechając się do własnych wspomnień.
"Jaka ja musiałam być śmieszna i beztroska, a do tego jeszcze dziecinna".
- Nie, nie odprowadzaj mnie do domu, nie trzeba - prosiła, bo bała się że sąsiedzi będą pytali, co to za przystojny młodzieniec odprowadzał Mikę.
Bez sensu. Co ją to wtedy obchodziło. Lepiej! Co ich to mogło obchodzić!
Chwilę później znalazła zapis o okropnym wtorku, kiedy to poszła do fryzjera i ścięła się na krótko. Nawet i bez pomocy tego, co tam kiedyś napisała, pamiętała, że Marcin Koterba, kiedy pierwszego dnia po obcięciu przyszła do szkoły, zapytał:
-Co ci się stało? Pod kosiarkę wpadłaś, Mika?
Strasznie to wtedy przeżyła. Serio. Z tymi koszmarnymi włosami nie dało się nic zrobić. Przysięgała i to co najmniej na trzech stronach, że nigdy już nie pójdzie do fryzjera. Teraz chodzi przynajmniej raz na dwa miesiące i cały czas ma krótkie włosy. "Jaka ja byłam śmieszna".
Pisała też o wyjeździe na wymianę do Niemiec. Jak tęskniła za Polakami, bo wylądowała gdzieś na obrzeżach miasta i praktycznie nie widywała się z rodakami. "Co za idiotyzm" - skomentowała w myślach. Teraz dałaby wiele, żeby nie mieć z nimi nic do czynienia.
Strona o pogrzebie dziadka. Zapłakana strona. Rozmyty atrament. Wtedy jeszcze miała pióro. Kochała dziadka i nie mogła zrozumieć, tego co się stało. Nie chciała zrozumieć. "Śmierć jest beznadziejna- pisała. Bez sensu". Wiedziała, że dziadek nigdy już nie będzie na nią czekał w domu, nigdy ni ugotuje obiadu, a tylko on robił takie mięso, którego smaku nie potrafiła teraz opisać, nie wiedziała co do niego dodawał. Kompot dziadka pachniał goździkiem, a dom- kawą i farbami. Malował obrazy. Spojrzała na szafę, gdzie stał jeden z nich. "Jej" - westchnęła i poczuła się jeszcze bardziej beznadziejnie niż wtedy, kiedy zasiadała do rozprawiania się z przeszłością. Od czasu, kiedy zaczęła pisać pamiętnik wiele się zmieniło, wiele zmieniło się także po tym, jak przestała go pisać. Nie o wszystkim teraz pamiętała. Zamknęła zeszyt. Wyciągnęła listy, które przychodziły do niej, kiedy wyjechała na studia. Papierowe listy, ginący gatunek. Wiele tych listów było. Od różnych osób. Od przyjaciół, bliższych i dalszych znajomych, od byłego faceta. Otwarła tylko jeden. Na chybił trafił. Przeczytała nagłówek i złożyła go do koperty. "Całe szczęście, że dzisiaj są maile, bo je łatwiej wyrzucać i nie pozostawiają po sobie takich śladów" - pomyślała. Maile nie są pisane bezpośrednio ludzką ręką i nie żal ich wyrzucić do kosza. Na początku, pamięta, to drukowała te maile, a jakże, ale potem i tak gdzieś to wszystko zgubiła, zostawiła, wrzucała do recyklingu? Sms-y też przepisywała na papier.
-Co Pani robi - zapytały dzieci na kolonii, kiedy wieczorem, jeszcze przed czytaniem bajki na dobranoc, przepisywała zaległe sms-y, bo zapchały jej skrzynkę.
Co miała powiedzieć, przecież, było widać, co przepisuje. Nie pamięta jak się wykręciła, ale łatwo nie było. Dzieci są teraz strasznie dociekliwe.
"Jak długo można z tym wszystkim na podłodze przesiadywać"- zezłościła się sama na siebie. Głupota. Tracić czas na rozpamiętywanie? Tego jeszcze tylko brakowało. Nie warto. Zebrała do wszystko z powrotem w wielkie pudło i wyniosła do zsypu. Ot tak, po prostu. Czasami trzeba wyłączyć myślenie i zapomnieć. Opuściła klapę zsypu i wysypała wszystko w otwór ściany. Mechanicznie, tak jak jakby to były zwykłe śmieci. Nie stawiały oporu. Spadały w dół. Po kolei: pamiętniki, listy i liściki, stare bilety i wejściówki, wiersze i opowiadania, pamiątki i inne ... Umysł uwalniał się od wspomnień.
"I tak do grobu tego nie zbiorę" - miało zabrzmieć optymistycznie.

Opublikowano

"W przeciągu jednego..." - to zdanie jest straszne, jak telenoweli jakiejś
"komukolwiek" w następnym zdaniu nie pasuje mi
nie wiem co ma wspólnego patrzenie jak na wariatkę i zamykaniem się w pokoju
rzucasz krótkimi zdaniami (oprócz wspomnienia dziadka i odprowadzenia przez chłopaka do domu) nie da się zbudować na tym nastroju, jakiegokolwiek, a tu chyba nastrój miał być (?)
nie widzę też uzasadnienia dla wyrzucania tych wszystkich pamiątek do śmieci - ogląda te wszystkie rzeczy z lekko drwiącym usmiechem na ustach (takie wrażenie mam), bo tak zwykle reaguje się na swoje młodzieńcze zapiski czy jakieś świadectwa z wczesnej młodości i nagle je wyrzuca, dla mnie to nie jest psychologicznie prawdopodobne, a jeśli ona ma być nie szanującą przeszłości (nawet swojej) osobą, to też nie jest przekonująca.

Opublikowano

Dzieki za komentarz:) to mile wiedziec, ze cos sie komus nie podoba, bo nie musi.
W kwestii wyjasnienia to:
telenowela nie dzieje sie w "przeciagu jednego dnia";
"komukolwiek" oznacza obojetnosc i brak zwracnia uwagi na to, co dzieje sie wokolo;
a czy to, co robi jest przekonujace i czy sama jest przekonujaca, to kwestia wzgledna, bo nie zawsze trzeba byc przkonujacym i opisac cos co, musi byc przekonujace
pozdrawiam
malo przekonujaca gela

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tak nazywało się i nazywa nadal to miejsce. Ta przestrzeń. Pomyślała, zaplanowana i stworzona przez Katarzynę. Początkowo przez nią i jej męża, a potem przez kolejne osobowe energie, które zatrudniała.     Gdańsk, Powroźnicza 19 łamane na 20. Kto nie wierzy, proszę sprawdzić. Ulica poprzeczna w prawo do Długiego Targu, po wejściu w nią zaraz za narożnym budynkiem po lewej stronie.    To miejsce i zarazem przestrzeń, jak już nadmieniłem. Odkąd zacząłem odwiedzać je/ją ponad dwa lata temu, zmieniło się wiele. Nic dziwnego: każde miejsce to energia, każda przestrzeń to energia. A energia jest - z natury rzeczy - zmienną.    Katarzyna wyszła za mąż, zmieniła nazwisko. Zmieniła się - i zmienia - wciąż sama w toku życiowych doświadczeń.     Odeszły stamtąd osoby, które znałem: Anna, wymieniona w jednym opowiadań i Gabriela. Nazwiska są aważne. Ważne jest, że bez nich Port Royal - Królewska Przystań - jest innym miejscem. I inną przestrzenią.    Pozostały inne osoby: Karolina i dwie Aleksandry. Ta pierwsza z ciągle napiętą uwagą, z pozostałych dwóch jedna nie do końca sprawdza się w roli kierowniczki, druga kłamie. Jest fałszywa i alojalna.     Być może zdziwisz się, Czytelniku, że Autor tych słów, Corleone11, pozwala sobie pisać negatywnie. Autor przedstawia ocenę osób - osobowych energii - na podstawie poczynionych przez nich działań. Chwali, gdy jest co i gani, gdy potrzeba. Nie oddala się nawet na krok od obiektywizmu. Od prawdy, która - jak często bywa - danym osobom o nich samych jest awygodna. Cóż, Autor tych słów w tym wcieleniu również zrobił to, co zrobił, czego ma pełną świadomość. Cóż po raz ponowny: każdy postępuje tak, jak w danej chwili ocenia, że powinien. Biorąc pod uwagę - lub nie - i licząc się - lub nie - z oceną tychże osobowych energii, których owo postępowanie dotyczy. I dotyka. Raduje lub rani.    Tak więc, Port Royal... Dla mnie, Autora tych słów, czas skończyć przygodę z Tobą. Czas z Tobą. Co dałeś, wziąłem. Co zabrałeś, odeszło. Dziękuję i trudno.    Nasze drogi rozchodzą się. Ale czy to nie naturalna -  energetycznie - kolej rzeczy?    Zmieniłeś się. Ja, Corleone11, też jestem już inną osobą, gdyż i moja energia zmienia się wskutek moich decyzji.    Zapamiętam Cię. Na Twoje miejsce przyszło inne. Na Twoje miejsce przyszła inna przestrzeń. I inne osoby, wśród nich Martyna.    Co stanie się w przyszłości?     Miejsca i przestrzenie odsłaniają się powoli, krok za krokiem. Samodecydując i współpracując z czasem.     Pokażą zatem. Czas pokaże. Zmienność bowiem jest, zgodnie ze swoją naturą, zarówno w nas, jak i przed nami.       Gdańsk, 3. Maja 2025 
    • Życie jest jak zjeżdżanie na sankach z górki  zjeżdża się i jest super    znów masz na to ochotę ale  trzeba ciągnąć sanki pod górę  więc ciągniesz i znów zjeżdżasz  i znowu jest fajnie   ale  wszystko się powtarza choć nie masz już takiej ochoty trzeba pod górę    jesteś zmarznięty zmęczony  i choć nadal fajnie się zjeżdża  to zbyt  szybko i krótko   nie chcesz już się wysilać więc nie mówiąc nic nikomu po prostu  wracasz do domu 
    • @lena2_ wspomnienia - nie tylko Twoje dzięki pozdrawiam     @Dagna klimat dzieciństwa gdy żyło się biedniej i z Bogiem dzięki pozdrawiam
    • Interesuję się wierzeniami słowiańskimi. Nie lubię pisać wierszy rymowanych. Mam nadzieję, że napisana ballada Was zainteresuje.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...