Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Było zimno. Gdy obudziłem się koło piątej nad ranem, ziąb przeszywał mnie niczym wielka stalowa igła. Z najwyższą niechęcią wygramoliłem się z ciepłego łóżka i spojrzawszy na nie z nieukrywanym żalem i miłością, zacząłem się ubierać. Coś przecież trzeba było z tym zrobić. Nie płacone od kilku miesięcy rachunki zemściły się w straszliwy sposób – odcięli mi ogrzewanie. Cóż było począć? Chcąc, nie chcąc, udałem się na strych i wśród starych, bezwartościowych i nikomu niepotrzebnych szpargałów wygrzebałem piękny, lśniący nowością, bo nigdy wcześniej nieużywany piecyk typu koza. Wtaszczyłem go do mieszkania i zacząłem rozglądać się za czymś, czego mógłbym użyć w charakterze opału. Żal mi jednak było stołu, krzeseł i innych drewnianych mebli. Nie chciałem też palić książek, w sumie przecież jestem człowiekiem wykształconym. Walcząc z obrzydzeniem do jakiejkolwiek pracy fizycznej zarzuciłem kurtkę, chwyciłem za siekierę i wyszedłem z mieszkania. Sąsiadka na mój widok zasłoniła sobie usta dłonią – w końcu nie każdego dnia widzi się młodzieńca wesoło paradującego po klatce schodowej z siekierką w dłoni.
Swoją ofiarę dostrzegłem od razu – rósł wśród zaśnieżonych o tej porze roku pól, wznosząc się majestatycznie nad równinnym krajobrazem. Stary buk zdawał się patrzyć na mnie. Podszedłem do niego, splunąłem w dłonie i już miałem uderzyć, gdy usłyszałem czyjś głos:
- Hej, stary! Opanuj się!
Rozejrzałem się dookoła, nikogo jednak nie zauważyłem. Pokręciłem głową i ponownie ująłem w dłoń siekierę. Krzyk powtórzył się. Nieco zdenerwowany, ale też i zdziwiony tą sytuacją dokładnie obszedłem okoliczny teren. Byłem tu jednak jedynym człowiekiem. Wróciłem do drzewa i znieruchomiałem. Buk patrzył na mnie wielkimi, żółtymi ślepiami.
- I co – zapytał. – Łyso ci?
Obruszyłem się, bo od kilku lat faktycznie byłem łysy.
- O pardon – buk najwyraźniej zrozumiał popełnione przez siebie faux pas.
Przyjrzałem mu się uważniej. Słyszałem już co prawda dziwniejsze historie, jednak zawsze były one udziałem osób nie stroniących od różnorakich używek. Ja, będąc od urodzenia abstynentem, musiałem już na samym wstępie wykluczyć możliwość delirium. A szkoda, bo to wiele by wyjaśniało. Słyszałem o chorobach spowodowanych nadmiarem alkoholu, ale czy jego niedobór wywoływał podobne skutki? Nie sądzę.
- Długo będziesz jeszcze medytował? – niski, gruby głos drzewa wyrwał mnie z zamyślenia. – Czego chcesz?
- Zimno mi. Odcięli mi ogrzewanie – wskazałem na trzymaną w dłoni siekierkę.
- Ej no, spokojnie. Przecież tu jest tyle drzew. Znajdź sobie innego jelenia.
Na myśl o jeleniu zaburczało mi w brzuchu. Jeszcze bardziej zapragnąłem rozpalić wreszcie ogień w domu, by móc na nim upiec coś do jedzenia. Niemal, że poczułem zapach pieczonego mięsa, słyszałem jak skwierczy kapiący z niego tłuszcz. Uniosłem siekierę.
- Czekaj! – rozpaczliwie krzyknęło drzewo. – Dlaczego chcesz mnie ściąć?!
- Bo jest mi zimno! – krzyknąłem zdenerwowany, bo konwersacja z bukiem o szóstej rano, w środku grudnia nie należała do najprzyjemniejszych rzeczy.
- Ale co ja mam z tym wspólnego?
To było dobre pytanie. Przez chwilę nie wiedziałem co mu odpowiedzieć.
- Bo od wieków ludzie ścinają drzewa, żeby się ogrzać – warknąłem w końcu. – A ty, o ile się nie mylę, jesteś drzewem.
- Ale przecież możemy to zmienić. Dlaczego ja mam ponosić konsekwencje tego, że jest ci zimno?
- Bo ktoś tak urządził świat!
- To głupio go urządził! – drzewo najwyraźniej zaczynało się denerwować.
- Nie przeczę. Ale tak jest.
- Dlaczego nie mielibyśmy tego zmienić?
- A czytałeś kiedyś „Utopię”? – postanowiłem zażyć go swoją znajomością literatury. Zawsze to przyjemniej zostać ściętym przez kogoś oczytanego.
- Mój znajomy czytał. Biernie.
- Jak to biernie? – zdziwiłem się. Słyszałem o biernym paleniu, ale czytanie?
- Przerobili go na papier. I wydrukowali na nim „Utopię”.
- A ty czytałeś?
- Nie.
- No to już jest twój problem.
- Stary, nie ścinaj mnie – buk rozpaczliwie szukał jakiegoś wyjścia z tej niezręcznej sytuacji.
- Jest mi zimno!
- Mnie też! Czy ja ścinam ciebie z tego powodu? – wyglądał, jakby miał się rozpłakać. Nigdy wcześniej nie widziałem płaczącego drzewa.
- Przestań buczeć – starałem się go pocieszyć. – Tak po prostu musi być. Miej pretensje do tego, kto to wszystko wymyślił. Nie bucz!
- A co ma według ciebie robić buk? – zaszlochał.
- Nie wiem.
- No właśnie. I co, dalej chcesz mnie ściąć?
- Tak.
- Dlaczego?
- Bo jest mi zimno! Odcięli mi ogrzewanie!
Drzewo nie wytrzymało. Puściły mu nerwy:
- Ty nieczuły debilu! Ty kretynie! Ty cholerny imbecylu! – darł się w moim kierunku.
Przegiął. Nie mogłem pozostać obojętny na taką impertynencję.
Tej zimy nie mogłem narzekać na chłód. Opału miałem pod dostatkiem. Tylko dlaczego zawsze jest tak, że konsekwencję ponoszą najmniejsi? Czy spółdzielnia odłączając mi ogrzewanie zdawała sobie sprawę, że z tego powodu ucierpi biedny, stary buk?

  • 3 tygodnie później...
Opublikowano

"bo jest mi zimno..." - "bo konwersacja..." powtórzenie

od początku czytania byłem zdenerwowany, myślę sobie: nie wyszedł z ciepłego łóżka a przeszywało go zimno, lśniąca "koza", równinny krajobraz obok bloku - beznadziejny tekst. A tu nagle - gadające drzewo, brawurowy pomysł, wcześniejsze wątpliwości się rozwjały, a potem tylko to powtórzenie i niepanowanie nad sobą drzewa- nie jest jasno powiedziane czy to drzewo jest, jak bohater, wyksztalconym drzewem, i wtedy obelgi takie jak "imbecyl" są bardzo na miejscu, czy jest takim zwykłym drzewem, i wtedy trzeba czegoś mocniejszego. Właśnie- drzewo jest zbyt mało zindywidualizowane (jak dla mnie).
Ogólnie świetny tekst!

  • 1 miesiąc temu...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Nata_Kruk Drobinek dziękuję za bycie i pouczający komentarz :)
    • Do niczego W środku jestem Nie na zewnątrz Cały w sobie zanurzony We własnej otchłani Uczuć, emocji i zgiełku Rozmieszczony pomiędzy Kawałkami organów Niejednolicie szorstki Niewyraźnie stworzony Kopia z kopii Który to już raz Odbity, naklejony Jak znaczek na kopercie W ślinie zanurzony Nic na zewnątrz Odwrotność kwiatów Taki nie do świata Nie do słońca Nie do ludzi Do niczego.    
    • @Robert Witold Gorzkowski  Boski kod zapisany w DNA każdego z nas. FI jest taka sama w każdym z nas- niezależnie od wyznania, koloru, kultury czy historii.. Nie jesteśmy  Bogiem, ale zobaczyć Boga w każdym człowieku- łatwe i trudne zarazem To wewnątrz ciała kwazary Palą żywcem człowieczeństwo To zewnątrz lawa strumieniem Dopala cherlawe męstwo..   Palenie człowieczeństwa- jakże dziś bywa powszechne, jak trudno uwierzyć, że Bóg jest Niebem- a jest. A gdy się wierzy uniknie się kary Kaina i duszy tułaczej.     Mądry wiersz bardzo.     ps. Dziś rocznica. A historia ciągle się powtarza - jakby ludzie nie odrobili lekcji z bycia Człowiekiem.
    • On i Ona coś razem sobie nawspółtworzyli. Współgrali intrygującym świat wyobraźni realem. Raz lepiej, innym razem gorzej, co w sumie zrozumiałe. Byli w dołku kiedyś, robiąc niewyraźne miny i byli na górce, ciesząc się za ręce. Mix zaszłości, spraw obecnych oraz zapatrywań na przyszłość. No a potem on to opisał, zresztą ujmując co nieco i nieco przydając. Gdzieś poszarzył, a gdzie indziej pokolorował. Gdzieś pominął, gdzieś dopowiedział, gdzieś tylko coś wyolbrzymił. I zupełnie nie wiadomo, bo jest to nieczytelne w tekście, które, gdzie i na jaki temat. No a potem w tej historii dopatrzono się dużej symboliki. I ogromnych znaczeń też. Teraz gdy tak na nich spojrzysz, dobrze zresztą jeśli tylko ukradkiem, a bywają różne spojrzenia, widzisz że czasem oni wstydzą się na mieście. Zrzedły im już całkiem miny od wypatrzonych i wyszukanych w przedziwnym tekście zgoła niemałych domniemań. Zresztą w dodatku tak dużo zostało przecież dopowiedziane i dorozumiane, zresztą niejedną nadinterpretacją, zresztą swobodną i dowolną tylko z nazwy. Wręcz przestali już być sobą, tkwiąc niejako z przymusu w tym wielkim na serio i olbrzymim nie na serio. I chyba faktycznie nie spodziewali się wcale a wcale, że taka dobroduszna i zwyczajna metafora może nieść za sobą aż tak ogromne zmiany i być tak konsekwentna niekonsekwencją. Zaczęli wieść żywot jakby nieco bardziej pro ogółem.   Warszawa – Stegny, 01.09.2025r.   Inspiracja - Philip K. Dick - Wyznania Łgarza. 
    • Czarne słońce w nieboskłonie Stapia lęki w moim sercu Niesie słowa w zimnej głowie Tocząc myśli do obrzęku. Lepi krew od płonnych wspomnień Brodząc w przestrzeń moich zwątpień W wirze szału plam na słońcu Orgii ogni szczytujących. Galaktyki egzoplanet Splotą nicią gwiazd promieni Snów szalonych płaszcz utkany Z grawitacyjnych przestrzeni. W blasku komet lot ku ziemi Ogon błyszczy miliard lat Mleczna droga w asfalt zmieni Krew płynącą z moich ran. To wewnątrz ciała kwazary Palą żywcem człowieczeństwo To zewnątrz lawa strumieniem Dopala cherlawe męstwo. Głos wołający w przestrzeni Budzi poddańcze jestestwo Jak owca mrocznej poświaty Na rzeź idę bezczeszczeństwo. Czarne słońce w nieboskłonie Wszechświat zdarzeń urojonych Bóg nie w niebie a jest Niebem Czarną Dziurą Najjaśniejszą. Z Nim to zasypiam w białej pościeli Budzę się w matni czarnych podziemi przez Styx przepływam w piekle się smażę Znamię Kaina niosę Bogu w darze.        
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...