Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Żółta koperta


sweet dream

Rekomendowane odpowiedzi

ŻÓŁTA KOPERTA
Co w życiu jest ważne? Dla każdego świat ma inną wartość, różne znaczenie. Robimy wszystko, aby czuć się bezpieczne i pewnie. Chcemy, żeby wszyscy byli nam posłuszni, aby cały świat podporządkował się nam. A co robimy w sytuacji, kiedy tak nie jest? W naszym umyśle tkwią różne myśli i pragnienia, które chcemy zrealizować niezależnie od wieku i wykształcenia. Tak było w przypadku Dominiki.
Dominika w wieku 4 lat przeżyła wypadek. Po tym zdarzeniu został jej stały uraz głowy. Jej rozwój zatrzymał się. Była dużą dziewczyną z umysłem 6-letniego dziecka. Gdy miała 17 lat jej rodzice postanowili się rozwieść. Dla Dominiki był to ciężki cios. Po losowych przeżyciach to miał być kolejny uraz w życiu dziewczyny. Wypadek zjednoczył rodziców, którzy już wtedy popadali w ciągłe konflikty. Jednak, z upływem lat rodzice coraz bardziej zapatrzeni w siebie, przestali martwic się tym co czuje ich córka. Nie widzieli jak jej niewinne oczy pytają „dlaczego”?. Zauważyli coś wówczas, gdy podczas obiadu Dominika rzuciła w ojca talerzem. To właśnie jego postrzegała jako tego gorszego. Jej dziecięcy instynkt podpowiadał jej, że to właśnie ojciec, wysoki brunet o niebieskich oczach, ojciec, który zawsze krzyczy gdy lalka stłucze szklankę, jakby nie rozumiał, że ona chce być samodzielna tylko jest zbyt mała by sama sobie poradzić, ojciec, który zawsze odpychał matkę, która chciała ją przytulić, wreszcie ten, który znudził się rodziną i postanowił poszukać nowej, była pewna, że to właśnie on jest winny.
Nieraz bawiła się w sąd, skazywała wtedy ojca na śmierć, zabijała go i wrzucała do piekła. Był dla niej szatanem, diabłem, złem, o którym tyle mówił ksiądz na katechezie. W wyobraźni Dominiki ojciec zabijał matkę, przez wiele lat dręczył ją, dokonywał zbrodni. Matka po śmierci szła o nieba. Wtedy jej twarz rozpromieniała się, biła od niej radość i ciepło, otaczał ją niezwykle wyraźny, żółty promień i to właśnie ten kolor utkwił w pamięci dziewczyny na zawsze.
Ale tak działo się tylko w wyobraźni Dominiki. Tak naprawdę nie chciała stracić taty, bo kto przynosił by jej ciasteczka i cukierki co wieczór a w weekend zabierał na spacery i do kina. A ojciec nie mógł poradzić sobie z tak trudną sytuacją. Jego słaba psychika była w gorszym stanie niż u córki. Nie umiał kochać Dominiki. Wraz z wypadkiem skończyła się wizja idealnej przyszłości. Pragnął aby Dominika tak jak on została sportowcem. Chciał ją zapisać na treningi, a tymczasem jego wymarzony, nieskazitelny świat runął, a on czuł jakby poległ razem z nim.
Atmosfera w domu była nie do zniesienia. Rodzice ciągle kłócili się i coraz częściej tego powodem była Dominika. Jej przypomniało to starcie z filmów, które tak lubiły oglądać razem z mamusią w niedzielne popołudnie. Rodzice nie szczędzili także jej samej, wplątywana w sprzeczki rodziców wpadała w histerie. To właśnie podczas jednej z takich awantur wydarzyła się tragedia. Dominika zaczęła krzyczeć i kopać, z przerażeniem w oczach rzucał w ojca wszystkim co miała w zasięgu ręki. Rzucając nożem trafiła ojca w brzuch. Cieszyła się, gdy ten upadł na ziemię. Chciała go wrzucić do piekła, jednak tym razem to była rzeczywistość. Ojciec po kilku dniach walki ze śmiercią, przegrał. Matka po tym drastycznym wydarzeniu nie mogła dojść do siebie. Popadła w jakąś ciężką chorobę, a później w depresję i po kilku miesiącach również pożegnała się z życiem, które jak uważała nie było dla niej sprawiedliwe. Dominika wiedziała, że mamusia dostała żółte skrzydła i pofrunęła do nieba. Jednak nie zdawała obie sprawy, że stało się to z jej przyczyny, a nie ojca, którego o to posądzała.
Dominika została sama. Nie można było jej ukarać za ten czyn, gdyż była nieświadoma swojego postępowania. Jednak latami ciągnęły się sprawy dotyczące tego zabójstwa. W prasie wciąż nagłaśniano to wydarzenie. Twarz Dominiki pojawiała się w każdej gazecie. Cieszyła się z tego, gdyż wiedziała, że w pismach, które kupował mama są osoby sławne, nieosiągalne, a ona brała ich za autorytet. Chciała być jak oni, myślała, że stała się wzorem do naśladowania. Chciała mieć wszystkie te czasopisma, ponieważ lubiła na siebie patrzeć.
Dominika trafiła do Domu Opieki Społecznej. Mijały lata a ona jako dwudziesto paroletnia dziewczyna uczyła się pierwszych samodzielnych zajęć. Nie lubiła, gdy jej kazano posprzątać, przecież zawsze robiła to mama. Właśnie tej osoby zaczęło Dominice brakować. Często patrzyła w niebo i wydawało się jej, że widzi matkę, uśmiechniętą i rozpromienioną na żółtym tle. Próbowała się do niej lekko uśmiechać, lecz wtedy matka znikała. Dominika zamykał się w sobie i godzinami mogła patrzeć się na jeden przedmiot. Pragnęła, aby ktoś dowiedział się o jej uczuciach, zgłębiała je w sobie, czasem opowiadała lalkom, ale zawsze wtedy bacznie obserwowała czy nikt nie idzie. Gdy nauczyła się trochę pisać, wychowawczyni poradziła jej, aby napisał list do swej matki. „Kochana Mamusiu”… - tak Dominika zaczęła swój pierwszy list. Nie wiedziała co napisać. W jej głowie było pełno pytań, wątpliwości. Chciała się poradzić matki w wielu sprawach, dla niej bardzo ważnych. „Mamo a jak mam nazwać misia, którego dostałam na 24 urodziny? On jest taki duży, przypomina mi takie zwierzątko z telewizora. Bo ja mamusiu mam w swoim pokoju telewizor, taki ładny, a na nim siedzi lalka, którą mi kupiłaś”. Takie właśnie sprawy dręczyły Dominikę. Nie wiedział co jest ważne, co dobre a co złe. „Mamusiu ja w każdy dzień po trzy razy myje ząbki, bo pani mi powiedziała, że jak się nie myje ząbków to się jest złym. A ja słyszałam, że jak się jest złym to się idzie do więzienia, a ja widziałam takiego pana z wiezienia i on był bardzo brzydki, a ja nie chcę być taka”. Dominika opisała mamie wszystko co robi. Cały świat widziany jej oczami został zawarty w tym liście. Na żółtej kopercie napisała: „MAMUSIA ANIOŁ/NIEBO U GÓRY”. Wrzuciła kopertę do skrzynki, która znajdowała się przed domem. Codziennie wyczekiwała pana, który przyniesie odpowiedź od mamy. Z nadzieją na jutrzejszy dzień kładła się spać. Każdego wieczoru mówiła do mamy: Mamusiu zrzuć mi z nieba list, niech on będzie w takiej żółtej kopercie, puść go razem z deszczem. Mam proszę, bo ja już się nie mogę doczekać, mamusiu jak chcę być tam z tobą, napisz mi jak tam jest.
Mijały miesiące, później lata. Dominika nie doczekała się listu. Bardzo tęskniła za matka, ciągle o niej myślała. Pochłaniało ją to na całe dnie. Zabawki już zakurzone leżały w kącie. Dominika nieraz czuła się właśnie jak one, porzucone, niechciane, nikomu niepotrzebne, brzydkie i bez własnego zdania, bez możliwości podejmowania decyzji niby wolna ale jakby uwięziona we własnej świadomości. Czuła się jak stare opakowanie mające we wnętrzu nowoczesną technikę, taka marionetka z teatru tylko, że zdalnie sterowana. Nie pasowała do tego świata, a może to świat nie pasował do niej, nie dawał jej pełnych możliwości. Coraz bardziej zamknięta w sobie przestał odróżniać przedmioty, rozpoznawać osoby, nie wiedziała jakich słów kiedy używać. Po paru miesiącach całkowicie przestała nawiązywać kontakt ze światem.
W sercu pozostała jej tylko żółta koperta, spadająca z deszczem. Żyła ale już bez nadziei. Stała się jak roślinka, żółta. Nie potrzebowała wody ani słoneczka, sama nim była. Była wszystkim i niczym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...