Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

nie słyszę modlitw wyrytych na suchych wargach
zwilżonych raz w tygodniu opluwaniem
tych których nie było albo byli i dali za mało

zboczeńców leczących prostatę u seksuologa
idioty który nie wie że ewangelia to nowina
bo życie przyśniło mu same
vanitas vanitatum et omnia vanitas
a później nie zabrano mu domu
nawet żony czy jednego bękarta
nie było czego dźwigać do góry
zwyczajność grzeszników jest taka ciężka

nie widzę krzyży w kościele
na mszy padam na kolana
ze zmęczenia po nocy
odmawiania różańca
ksiądz zasiedział się na kolędzie u sąsiadki

wierzę w oczy które nie mają czasu
umierają w szpitalnych salach
z rozchyloną modlitwą na półmartwych ustach

Opublikowano

heh, widzę, że panią bardzo boli krytyka
1. nie ma tutaj górnolotnych metafor, wszystko jest dosyć łatwe do intepretacji, zwroty konkretne,
2.myśli nie są wyimaginowane - moja sąsiadka w chwilach rozkoszy z księdzem nie dawała mi spać, kolega , który ma problemy z prostatą został uznany za zboczeńca
itp.itd jeśli boli to panią, to chyba śmiało mogę powiedzieć - wszędzie to samo, jak w wierszu to i w życiu - dewocja;)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



z tym punktem sie zgadzam

chodź gdzie niegdzie odchudziłbym to i owo...w pierwszą strofę wpuściłbym trochę powietrza bo trochę za dużo tych faktów...treść taka sobie...
taki miniaturowy plusik wahający się którego raz łapię raz nie udaję mi się...

a co do Pani Izabeli to albo ma dzisiaj max depresyjny dzień bo wszystkich tak samo ocenia kłuci się na swoim wierszu który wygląda na to że jest skutkiem tej depresji jeśli chciała Pani wyżyć się na forumowiczach to raczej nie udało się pani i nie uda bo to robi się już zabawne bezsensowne głupie do potęg nieznanych my też mamy świetna zabawę mimo irytacji mamy o czym i do kogo pisać...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...