Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

p o z e g n a n i e


Rekomendowane odpowiedzi

tak spowinięci oddechem
tak jednoznaczni ciepłem
rozbieraliście tę ostatnią chwilę
u kresu nocy
gdy w oknach domów gasły już księżyce
przedwczesny powiew tęsknoty
połączył wasze usta

samotne łzy
raz rzewne
raz radosne
spływały po obliczu wspomnień
drążąc koryto rozłączenia

śpiew westchnień
to tu
to tam
dotykał waszych ciał
pożądających opóźnienia

już czas! – krzyczało serce
klepiąc uczuciem po ramionach

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szanowny/e/a oyey! Warto byłoby się najpierw zastanowić nad znaczeniem literackiego terminu 'motyw'. Wydaje mi się, że nie wykorzystuję żadnego, przynajmniej w jego konwencji utrwalonej przez różne tradycje. Jeśli jest on charakterystycznym elementem świata przedstawionego w moim wierszu, jednostką, którą da się wyodrębić analitycznie, proszę, uczyń to, a być może oświecisz mnie, a mój warsztat poetycki runie niczym WTC. Pozdrawiam.
Adrian Sroka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powrócę jeszcze do komentarza mojego wirtualnego interlokutora - Oyeya. Po raz kolejny przebijam się przez tę Twoją adnotację, pękającą wręcz od usterek ortograficznych i redundancji. Mam nadzieję, ze skorzystałeś np. ze "Słownika terminów literackich" i wiesz już czym jest motyw. Dalej - "Mało odkrywcze, kolejny wiersz znaczący najwięcej tylko dla autora, i dla nikogo więcej" - coż, chyba powinieneś się też oswoić z takim zjawiskiem jak subiektywizacja świata przedstawionego, czyli czymś co bardzo często współtworzy sytuację liryczną. Również w Twoich wierszach. Tam nawet jest ona ostrzejsza. Ja jednak jestem daleki od stwierdzenia, że jest to - powtórzę "wiersz znaczący najwięcej tylko dla autora, i dla nikogo więcej" - bo takimi słowy posługują się recenzenci książek kucharskich np. w "Pani domu". Ponadto piszesz o moim wierszu jako mało odkrywczym. Nie wiem co masz na myśli. Wszystko już było, w dobie postmodernizmu pozostało nam przeżuwanie przeżutego - w pewnym sensie. I wybacz, ale przemijanie, czy - jak to niefortunnie określasz - "przemijalność" też nie jest żadnym novum. Wyczerpali już to starogreccy filozofowie. My możemy mówić o tym po raz kolejny. I chyba nieco lepiej niż jako o popiele rozniesionym przez wiatr i pamięci. Poczytaj o Heraklicie, przejrzyj pisma Hegla, Heideggera, Nietzschego, zreflektuj wiersze Leśmiana. Jeśli po tej lekturze powiesz mi o wierszach znaczących dla samego siebie i nikogo więcej to może ja - wbrew wspomnianym autorom - uwierzę w przemijanie - takie jak Ty je widzisz.
Adrian Sroka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • jest tak wiele nawyobrażane, że aż  puchnie w tabelkach i pomiędzy wierszami.   lecz, choć trudno uwierzyć, nieco dzika i  nieprzewidywalna półpłynność nie przenosi się  na treść, ani nie koliduje z liniami skreśleń.  cały czas jest jasno i w miarę logicznie,  wiem gdzie, komu i po co mam dostarczać wrażeń.    zabrzmiało nieco dilersko? a jest wręcz przeciwnie: to niemal babciny i pokryty koronkami, oldschoolasty spokój, świecówkowy rysunek wydarty pazurami  ze szkolnego bloku, łagodność przywodząca na myśl  chatkę z piernika. całkiem słodziutki domek,  a jednak będący miejscem tragicznej śmierci,  upieczenia kogoś żywcem. to nic, że jędzy.   zawiera się w tym jakaś rozpaczliwa i sprzeczna  z całą moją naturą chętka istnienia, wirus, co  przeciwstawia się niszczycielskim siłom czasu. albo, pod przykrywką racjonalności, kolaboruje z nimi,  każąc mi się postarać. i bardziej.   abym wzbierał, obrastał w półtalentki, podmożliwostki. by potem, osiągnąwszy trudną do pojęcia nadpłynność finansową, móc obrzucać monetami mijanych ludzi.  i rozdawać stówy, czasem – kopniaki.   jednak uparcie wolę stać się jedynym członkiem tej,  niegdyś szalenie popularniej kapeli (jak powszechnie wiadomo  – najlepiej wychodziło jej granie dorodnej ciszy),  który nie dożył współczesności.   a ja się wyślizguję, staram się być niczym pomnik uczonego, który, kilkaset lat temu, z nieznanych powodów  zatopiono na bagnach. gdy go niedawno wydobyto okazało się, że przedstawia zupełnie inną osobę. niepoprawnego lewitanta.   cieszy mnie zdziwienie na twarzach zgromadzonych wokoło ludzi, ich konsternacja, rodzące się natychmiast teorie spiskowe ("musieli podmienić!").   karmię się tym, krztuszę z przyjemnością.  
    • @Leszczym Uroczo dziękuję!
    • @Andrzej P. Zajączkowski - dziękuje - 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witaj - cieszy mnie twoje podobanie -                                                                     Pzdr.zadowoleniem. @Ana - @Tectosmith - dziękuje  - 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Witam - więc trzymajmy kciuki za te przetrzymanie - dziękuje za czytanie -                                                                                                          Pzdr.uśmiechem.                                                                                Witaj - jakoś tak wyszło - poprawiłem - dzięki że zajrzałaś -                                                                                                          Pzdr.ser4edecznie.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...