Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Odrywam się od ziemi i latam w błękicie
Pośród chmur i ptaków na nieba zenicie
Czuję euforie wspaniałej radości
I jak Ikar mam swą chwile wolności


Pojedyncze promienie porannego wiosennego słońca, niczym malutkie szpileczki, delikatnie gilgały moje oczy. Słodkie ćwierkanie, które dało się usłyszeć przez uchylone okno, ocierało się pomiędzy małżowiną młoteczkiem a kowadełkiem. Tak czasem człowiek budzi się i czuję, że posiada niespożyty zapas energii, chęci, kreatywności, radości. Że wszystko sprzyja, że otaczający nas świat jest piękny, wspaniały niepowtarzalny. Tak właśnie czułem się tego dnia, gdzie czyściutkie błękitne niebo, nad którym gdzieniegdzie tylko pojawiały się malutkie obłoczki. Takie bialutkie aniołki, które z powodu braku nawet najmniejszego podmuchu wiatru, stały w miejscu nie przeszkadzając wielkiemu słońcu, które swym żarem oblewało całą okolice. Wstałem z łóżka lewą nogą a z powodu tego, iż jestem leworęczny i lewonorzny był to kolejny powód do radości, do poszerzenia i tak już bardzo szerokiego uśmiechu na twarzy. Zacząłem się przeciągać, zmrużyłem oczy, słuchając koncertu żyjącej przyrody. Po moim ciele błądziły delikatne cieplutkie rączki bogini, która zwana jest wiatrem. W takie dni rzesze ludzi, całe społeczności zjeżdżają się nad kamieniołom. Który od wielu lat zalewany jest przez rzekę, która gdzieś w głębinach tego zaczarowanego miejsca ma swoje ujście. Dzięki skałom wapiennym woda staje się tam tak przezroczysta tak czyściutka. Że gdy ujrzałem całość po raz pierwszy od razu pomyślałem o błękitnej lagunie, o raju.
-Mathatjah! Mathatjah!!!
Gdy wyjrzałem przez okno zauważyłem Dawida, który stał na chodniku w kąpielówkach, z ręcznikiem na ramieniu, na twarzy miał okularki słoneczne ala „Men in Black”
-Idziesz się kąpać
-Ty chyba czytasz w moich myślach , poczekaj już się zbieram
Dawid zawsze potrafi pojawić się w najbardziej lub najmniej oczekiwanym momencie, tym razem trafił w dziesiątkę. Droga do kamieniołomu wiedzie przez park. „W tym miejscu las staje się tak szczelny, że wydaje się-nie ma miejsca na nic tylko na las. Jego kora staje się naszą skórą. Tymczasem nie mogę się oprzeć obrazą”* O czym ja w ogóle myślę?
-Ty marzyciel słuchasz mnie odezwał się Dawid zbulwersowany moją nieobecnością
-Tak tak mów dalej, kontynuuj, ja cię słucham z wielką uwagą-przytaknąłem
-I kolejny już ostatni etap 6, to etap końcowy tzw. Zdobycie ofiary
-Uważasz że to poskutkuje- w wypowiadanych przeze mnie słowach dało się usłyszeć nutkę ironii
Dawid zagotował wewnętrznie, w jego oczach pojawiły się płomienie, nozdrza drżały mu jak u rozwścieczonego byka wypuszczonego wprost na torreadora.- i ty nędzna poczwarko śmiesz wątpić w moje nadprzyrodzone umiejętności, przekonasz się już dziś wieczorem zademonstruje ci tą teorię w praktyce.- Po tych argumentach obronnych Dawid zamilkł, przyśpieszył kroku i z obrażoną miną podążał z przodu wąską leśną ścieżyną.
Cóż ,właśnie przed chwileczką, dosłownie przed momencikiem Dawid wyłożył mi swoją jak podkreśla, nową nigdzie nie opatentowaną metodę podrywania dziewczyn w tańcu. Opierał się na 3 pierwszych etapach spojrzeń z którymi jak mówił spotkał się na psychologii. Ta jego niezawodna metoda ma być szalenie skuteczna. No cóż, nie mogę zaprzeczyć, poczekam do wieczornej imprezki i wtedy wyrażę swoją opinie na ten temat. Ale wydaje mi się, że nie ma złotego środka aby móc poderwać kilka dziewczyn w ten sam sposób. Ludzie różnią się charakterami, spostrzeżeniami, sposobem zachowania, potrzebami i zachciankami. Trudno za pomocą jednego zabiegu sprostać tym wszystkim oczekiwaniom . Raz słyszałem też o takiej niezawodnej metodzie. Opowiadał o niej jeden gość z mojej klasy. Nazywał ją „Bezpośredniego pobudzania zmysłów” albo „Kawa na ławę”. Koleś miał taki dar krasomówstwa, że gdy zaczynał swoje historyjki na temat podbojów. To zawsze zbierała się przy nim grupka słuchaczy. A gdy było ich tak wielu, że tworzyli zamknięty krąg wokół niego, on rósł w siłę. Unosił czoło ponad chmury dodając cały czas nonszalancki dowcipki i w ogóle robił z siebie Maczo jakich mało. Ale wracając do sprawy to wyglądało to w ten sposób[postaram się przytoczyć w przybliżeniu jego słowa] -Gdy tańczę z kociaczkiem hm... Nie zwracam uwagi ani na muzykę ani na to co się dzieje na parkiecie. Pomalutku powolutku, ale do skutku zmniejszam odległość pomiędzy naszymi ciałami, oczywiście nie duszę dziewczyny w swoich ramionach. Tylko przybliżam ją do siebie, aby poczuć jej ciepło. Gdy czuje jej piersi na mym ciele. To zaczynam się delikatnie ruszać, pocierać, aby odczuć jak jej twardną sutki. Gdy wypowiada słowo sutki czy piersi przelatuje spojrzeniem po twarzach gapiów i dalej podkręca napięcie swojej opowieści.
-I teraz! Narrator opowiadania unosi palec wskazujący w niebiosa-i teraz nastaje chwila prawdy. Oczy wszystkich gapiów skupiają się na tym oto wzniesionym w niebiosa palcu wskazującym
-kładę całą dłoń na pośladku kociaczka. Na twarzach zgromadzonych pojawia się rozpromienienie
-Ale to nie wszystko, najważniejsze jest aby głęboko jej patrzyć w oczy. I gdy widzę grymas niezadowolenia na twarzy, który jest równy z odmową, ściągam rękę z tego oto pośladka. I znów narrator opowiadania unosi palec wskazujący w górę ściągając za nim wszystkie spojrzenia- tańczę jak dżentelmen do końca utworu i nie dzieje się nic. Lecz! Gdy kociaczek się nie sprzeciwia to....I w tym momencie atmosfera tak wzrasta, że zgromadzeni zaczynają się domagać kontynuacji......- to wiem że jest moja, połyka haczyk mogę z nią zrobić co mi się żywnie podoba. Na twarzach wszystkich zgromadzonych widać zadowolenie tak jak by każdy z nich dotykał swą ręką pośladka swej wymarzonej. Narrator opowiadania zaczyna dalej się przechwalać i opowiadać o tym co się dzieje w nocy gdy kociak zaczyna ukazywać pazurki. Ale tego już nie opowiem, wspomnę tylko jeden fakt. Gdy byliśmy kiedyś w „Mecie”** z Dawidem. To Ten nasz narrator próbował chyba z czterema laskami i każda walnęła go w mordę, gdy on próbował tym swoim palcem wskazującym dotykać ich pośladeczków

Rozpalony żar
Promieni słońca
Pośród chmur
Pośród błękitu nieba
Gorąc duchota
Jesteśmy tuż tuż
Już prawie widać
Już prawie czuć
Chłodny powiew
Ożeżwiającej wody
Która swą przezroczystością
Ukazuje straszną głębinę
Oczekiwanie pragnień
Staje się rzeczywistością

c.d.n.
* z opowiadania "Wewnętrzny 09"
** nazwa knajpki przy AWF-ie Krakowskim

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Koma: a zrób mi "bob", im bór za amok.  
    • I tak. I tak. Jestem. Nie wiem. Nie czuję się nic. Oddech przechodzi przez szkło stworzenia, rozbija się o własną przezroczystość, a jego odłamki tańczą w próżni - jak anioły, które zapomniały, po co mają skrzydła. Czas spada jak popiół z wypalonej wiary, a jego płatki śnią o ogniu, którego już nie ma. Dno chwili rozsypało się w pył - a w tym pyle milczą ogrody, które aniołowie podlewają łzami zapomnienia. Nic nie wraca. Nic się nie zaczyna. Ten wdech - to echo cudzego istnienia, cudze serce bije we mnie, jakby ktoś inny próbował pamiętać, że jestem. W mroku słychać modlitwy, których nikt nie wypowiedział, i ciszę, która drży, jakby sama chciała zostać imieniem. Ruch – bez znaczenia. Widok – obcy. Świat – zamknięte oko Boga, który śni siebie w zapomnianym języku światła. Kamień – pamięta gwiazdę, która już dawno zgasła, ale jej blask jeszcze trwa w nim jak wspomnienie raju. Człowiek – cień własnego pytania. Nie zostawia śladu, bo nawet cień ma już dosyć towarzyszenia pustce. Cisza kruszy się w palcach istnienia, a powietrze nie zbiera głosu, jakby słuch samego Boga został zatopiony w oceanie jego własnego milczenia. Nie pamiętam, czy to ja oddycham, czy to pustka oddycha mną. Każdy gest – dotyk po śmierci światła. Każda myśl – pył, który zapomniał, że był gwiazdą. Każdy moment – spadanie w dół, w nieskończoność, gdzie czas zamienia się w ciało nicości, a nicość - w puls serca Boga, który zapomniał, że jest Bogiem. I tak. I tak. Jestem. Nie wiem. Nie czuję się nic. Tylko chłód, co pachnie końcem, jakby noc rozłożyła skrzydła nad resztkami istnienia, jakby ciemność chciała uczyć światło, jakby cisza chciała śpiewać, a śpiew - płakać. Nic. Nic. Nic. A jednak - pod popiołem drży iskra: maleńki błąd nicości, który przez ułamek sekundy pomyślał, że chce być. I w tym błędzie - rodzi się światło. Rodzi się czas. Rodzi się miłość, która nigdy nie miała prawa zaistnieć. Bo nawet nicość, gdy się zapatrzy w siebie zbyt długo, zaczyna marzyć o miłości.      
    • Idę do ciebie po trochę relaksu by pomnożyć myśli i spaść w wir  upojnego snu   następny dzień pisze swoje wiersze o niedalekiej przyszłości i patrzy na stos wielkich informacji   próbowałem się zmienić jednak świt zmieniał się w pył i odchodził za noc gdzie szukał kilku słów.
    • @Dekaos Dondi „Czy bywa tak, że to, co zasłania światło, jest ważniejsze od blasku, który może oślepić”. Światło oglądane przez pryzmat ciemności ciekawy tekst w naszej paranoi przed światłem.
    • Pozwolę sobie odnieść się do faktów historycznych, bo w dyskusji pojawiły się stwierdzenia, które nie są zgodne z źródłami. Polowania na czarownice oraz skala przemocy religijnej była głównie domeną sądów świeckich w Europie (XVI–XVII w.), nie Inkwizycji. Szacunki współczesnych historyków są następujące: – polowania na czarownice: ok. 40–60 tysięcy zabitych (głównie sądy świeckie) – Inkwizycja (łączna skala): ok. kilkanaście do 50 tysięcy egzekucji – krucjaty: ok. 1–3 miliony ofiar (wszystkie strony konfliktów łącznie) Powyższe liczby nie są “opinią”, tylko konsensusem badań historycznych (XX/XXI w.). Jeżeli w wierszu pojawiają się zdania: „tylko ubodzy dostąpili spotkania z Nim” to to również stoi w sprzeczności z Ewangelią i faktami historycznymi — bo Jezus rozmawiał również z bogatymi, faryzeuszami oraz elitą. W dyskusji pojawił się także wątek współczesnej polityki. Tu także warto zostać przy faktach: – Kościół jako instytucja nie zawsze opowiadał się po stronie wolności – sojusze z władzami autorytarnymi występowały wielokrotnie w historii Dlatego proponuję rozdzielić: wiarę osobistą → może być autentyczna, głęboka narrację instytucjonalną → bywała w historii sprzeczna z etyką To jest jedynie przypomnienie, że: fakty są weryfikowalne — opinie nie muszą być.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...