Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

"Podaję ci ręke, ty mówisz,że mało
Podaję ci usta, ty prosisz o więcej
Oddaję ci sercę oddaję ci ciało
Ty czekasz i mówisz, to mało to mało"
Kora i Mannam


Ukośne promienie zachodzącego słońca purpurą malowały żagle wielkich okrętów, które płynąc po niebie, chowały się za szpiczastymi wieżami kościoła Mariackiego. Nadchodziła letnia gorąca noc „Biała noc” równie piękna jak w Petersburgu z opowiadań Dostojewskiego. Jak zwykle w takie magiczne wieczory niezliczona rzesza przechodniów krzątała się po rynku.
Ja...Wpadłem w nostalgie w studnie zamyślenia, melancholijny świat powoli chował się za ścianą ciszy. Nie słyszałem niczego i na nic nie zwracałem uwagi, ludzie jak cienie pojawiali się z nikąd i tam też znikali. Ciszy krzyk ginący w otchłani świadomości. Stan nirwany. Nieme milczenie. Podążam w zaułkach w labiryncie odosobnienia .Ale co to.....
Dźwięk ciszy milczący został zagłuszony brzmieniem skrzypiec, budząc mnie prawie z letargu. Coraz głośniejsze pociągnięcia smyczka zaczynały budować nastrój. Rozglądałem się, szukałem, aż ujrzałem, starszą kobietę grającą na zdezelowanych skrzypcach, która wyłoniła się z cienia Sukiennic, była bardzo szczupła i niska. Szła powolnym krokiem w starej ciemnej pomiętej sukni, która rozlewała się po podłożu. Sprawiało to wrażenie jakby ona lewitowała. Na jej twarzy zarysowany był grymas euforii, zadowolenia, który przysłaniał skutki długowieczności, zakrywając liczne zmarszczki. Kobieta podeszła i usiadła u Mickiewiczowskich stóp. Wtem.... z restauracji Wierzynek został wyrzucony pewien starszy człowiek. Mężczyzna upadł na ziemie i długo się nie podnosił, po chwili znów otworzyły się drzwi restauracji i ochroniarz cisnął w leżącego jego instrumentem- Więcej się tu nie pokazuj ty żebraku- Krzyknął groźnie ochroniarz . Starszy jegomość widząc ten podły gest zerwał się z ziemi i z pietyzmem zakładał na swój bark Badoneon(rodzaj akordeonu) Robił to z taką czułością i pieczołowitością jak kochająca młoda matka kiedy jej dziecko upadnie i ona w wielkim przerażeniu dmucha i chucha na swą pociechę. Mężczyzna otrzepał kurz z ubrania poprawił siwe włosy na głowie oraz przykrył je skórzanym beretem. Był ubrany w sztruksową brązową marynarkę, czarne spodnie i równie ciemne buty. Jego ręce, a dokładnie dłonie opadły na klawisze instrumentu. I gdy ujrzał skrzypaczkę skierował się w jej stronę. Po chwili dotarły do mnie dźwięki akordeonu które perfekcyjnie połączyły się z muzyką skrzypiec. Podszedł i usiadł u Mickiewiczowskich stóp. Duet muzyków stworzył coś mistycznego, coś przepięknego. To było tak jak gdyby akordeon prosił skrzypce do tańca. Dźwięki były spójne harmonijne. Wsłuchując się w ten koncert liczyłem sobie po cichu tempo: raz dwa trzy cztery, raz dwa trzy cztery.... itd.
I nagle ujrzałem ciebie w promienie ubraną, które czerwienią przystrajały twoje długie złote włosy rozwiane na wietrze. Szłaś w moim kierunku z takim wdziękiem i z taką lekkością. Po sekundzie trzymałem cię w ramionach, patrząc ci głęboko w oczy. Pod moimi palcami rozpostarła się kraina smukłości. W mych nozdrzach zagościł subtelny zapach twych perfum którymi owładnęłaś mój umysł, pobudzając do życia uśpione zmysły. Spojrzenia, uśmiechy, Tango:


1 2 3 4 Trzymamy ramę
1 noga goni nogę
2 brzuch dotyka brzucha
3 pierś na piersi
4 akcent-zmiana kierunku
Policzek przy policzku
Biodro przy biodrze
Serce dla serca
Akcent-pozycja
Wchodzę w ciebie fleksem
Wyginam gibkie ciało
Pogłębiam, akcent, pozycja
Zapadam się w głębinę
Przeszywającego spojrzenia
Zamykam oczy
Pogrążając się w marzeniu
Nieprzemijającej fantazji
Czuje ciepło twoich warg
Delikatnych jak płatków róż
Nektar niezapomnianej słodyczy
Gasi me odwieczne pragnienie
Akcent luźne trzymanie
Wspólny piruet, wyciągam różę
Schowaną głęboko w ...
Kwiat w ustach ściskany zębami
Krok za krokiem, jedność ciał
Zbliżam nos do nosa, usta do ust
Kolec róży- lekkie ukłucie
Czuję ciepły pocałunek
Oraz gorzką kroplę krwi
Rozpływającą się na wargach

Lodowaty podmuch wiatru
Wprawia nas w dreszcze
Kończąc namiętne tango
Po kopule wszechświata płynie
Wielki piracki okręt
Zakrywając niebo ciemnością
Spoglądam ci w oczy
Najpierw widzę lęk
Później nieobecność
Twój dotyk staję się zimny
Rozpadasz się na milion
Malutkich ziarenek piasku
Kolejny podmuch
Lodowatego wiatru
Rozrzucają cię na wszystkie
Strony świata......

Opublikowano

Ciąg dalszy do Tanga

Krzyk i rozpacz
Osamotnionej duszy
Cierpiąca jaźń
Odzwierciedlona
Pęknięte serce
Zalane strumieniami łez.....



Wielka czarna chmura
Pochłania krajobraz
Cieniem nicości
Uciekam.....
Ale dokąd?

Szarpie za klamkę drzwi
Kościoła Mariackiego
Zamknięte....


Nicość i szarość zabijają
Sukiennice później pomnik
Zbliżają się w moją stronę
W oszołamiającym tempie
Czarna dziura wspina się
Po moim ciele
Czuję że znikam
Przestaje istnieć
Spoglądam w górę
Na pozostałość jasności
Wtem krystalicznie czyste
Krople wody, a może łzy
Spadają i rozpryskują
Się na mym czole
Kap kap kap....



Kap kap kap...Zimne krople deszczu spadając na moją twarz zbudziły mnie ze snu

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Tylko staruszka, która się garbi albo na laskach mocno się trzyma, wypatrzy ciebie — głodny gołąbku, który przyszłości większej już nie masz. Natrętne stadko rozrzuci kwestę, w garnuszku przecież zabrakło wody... Gdy się podziała gdzieś atencjuszka w ludzkim skupisku, dawnej ślebody.          
    • liryczniejemy pomiędzy sklepowymi alejkami promieniami słońca a kroplami ulewnego deszczu   liryczniejemy przedwiośniem w ogrodach Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej   przed zimą pod kocem w mimozy liryczniejemy   bo nasze dni to wersy do poskładania w poemat epicki jak Mahabharata i bezczelnie czuły         strofami mija nam czas gdy tak sobie liryczniejemy   bo słowa są wszystkim co mamy (to przecież wiersz)   gdy słowa są wszystkim co mamy (to przecież wiesz)        
    • Interpunkcyjnie także pięknie. Pzdr :-)
    • Noszę koronę niewidzialną, przeźroczystą I własnymi drogami chodzę miłościwie, Odkąd w swym sercu mnie koronowałeś tkliwie Swoją miłością pół płomienną i pół czystą; I jak blisko może przejść przebrana królowa, Przez targowisko między nędzarzy tłumem, Płacząc ze współczucia, lecz skrywając dumę, Ja swoją chwałę wśród lęku zazdrości chowam. Ma korona ukrytą słodyczą zostanie Ranek i wieczór modlitwą chronioną wiernie, A kiedy przyjdziesz, by mi koronę odebrać, Nie będę płakać, prosić słowami ni żebrać, Lecz uklęknę przed tobą, mój królu i panie I na zawsze przebiję moje czoło cierniem.   I Sara: I wear a crown invisible and clear, And go my lifted royal way apart Since you have crowned me softly in your heart With love that is half ardent, half austere; And as a queen disguised might pass anear The bitter crowd that barters in a mart, Veiling her pride while tears of pity start, I hide my glory thru a jealous fear. My crown shall stay a sweet and secret thing Kept pure with prayer at evensong and morn, And when you come to take it from my head, I shall not weep, nor will a word be said, But I shall kneel before you, oh my king, And bind my brow forever with a thorn.
    • @Annna2Muzyka jak balsam, pasuje do wiersza, a wiersz do niej :) Nawet skowronka w trelach słyszę.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...