Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

1. Powstał w głowie mojej plan,
2. To był bardzo dziwny stan.
3. Zacząłem przeklinać Boga,
4. Teraz lepsza czeka mnie droga.
5. Bóg daje mi rozkazy,
6. Jak postępować – nakazy!
7. Przytłacza mnie to wszystko,
8. Nakazy wrzucam w ognisko.
9. Jeszcze raz przeklinam Boga,
10. Już nie wiem co to trwoga.
11. Od tych pętów odcięty,
12. Czuję się wypoczęty.
13. Zaczyna się nowa droga,
14. Szczęśliwie już bez Boga.
15. Musiałem zrobić ten krok,
16. W inną stronę zrobić skok.
17. Nie zabijaj, nie kradnij,
18. Co wybrałem zgadnij.
19. Kłębią się w głowie myśli obłąkańcze,
20. Czuję, że zaraz z Diabłem zatańczę.
21. Pytasz mnie dlaczego?
22. Bo chce przeżyć coś nowego!
23. To wspaniała będzie rzecz,
24. Wszystko inne idzie precz.
25. Już niedługo śladem Fausta,
26. Nektaru Diabła wezmę chałsta.
27. Poznać wszystko chcę chciwie,
28. Tchnienie czarta biorę łapczywie.
29. Już cyrograf mi podsuwa,
30. Szarą rzeczywistość odsuwa.
31. Wszelkie szczęście przede mną roztacza,
32. Poznanie wszechrzeczy to oznacza.
33. Po co mam cierpieć katusze?
34. Po to by Bogu oddać swą duszę?
35. Sam szatan do mnie przychodzi,
36. Piekłu posłuszeństwo sam mi wynagrodzi,
37. Pergamin Diabła chcę podpisać,
38. Krwią swe nazwisko wypisać.
39. Krew – płyn osobliwy,
40. Szatan będzie pamiętliwy.
41. Póki mych żądań nie dopełni,
42. I moja chciwość się nie spełni.
43. Moja dusza zostanie ze mną,
44. Nie pójdzie w krainę ciemną.
45. Wiedząc, że Bóg jest miłosierny,
46. I nie ześle mnie w odmęt piekielny,
47. Taki plan wymyśliłem,
48. Życia drogę obmyśliłem.
49. Będę żył chwilą uniesieniem,
50. To jest moim pragnieniem.
51. Powoli moje żądania się spełniają,
52. Kieszenie pieniędzmi się wypełniają.
53. Teraz co chcę to kupuję,
54. Niczego sobie nie żałuję.
55. Samochód, kobietę, mieszkanie,
56. Zdobyć to wszystko jestem w stanie.
57. Pieniądze mnie nie ograniczają,
58. I moim sprzymierzeńcem się stają.
59. Teraz mnie wszyscy poważają,
60. Na swoich ustach mnie mają.
61. Dotąd uznania nie miałem,
62. Dopiero kiedy duszę oddałem.
63. Uznanie to dla mnie za mało,
64. Dobro i zło poznać mi się zachciało.
65. Czarny anioł już mi opowiada,
66. Całą prawdę o tym wykłada.
67. Mnie tak jak ciebie zakazy pętały,
68. W rozmyślaniu, działaniu ograniczały.
69. Nie podobało mi się to co Bóg stworzył,
70. Więc pozwolił abym nowe dobro sobie tworzył.
71. Teraz jestem inne jego wcielenie,
72. Tworzę i sławię swoje istnienie.
73. Odcięty od swego korzenia,
74. Czuję moc wielkiego tworzenia.
75. Ty mój sługo, powiedz teraz,
76. Czego chcesz, wszystko naraz.
77. Fortunę mam już ogromną,
78. Masz moją wdzięczność dozgonną.
79. Teraz chcę piękne zwiedzać miasta,
80. Przy mym boku niech będzie niewiasta.
81. Chcę wszystkie poznać narody,
82. Miasta, wioski i grody.
83. Paryż i Rzym pogodny,
84. Moskwę i Krym chłodny.
85. Niech pochłania moja dusza,
86. Niechaj w podróż już wyrusza.
87. I już w sercu biją dzwony,
88. Świat jest świeży, nowy, młody.
89. Coś nowego co chwilę się zbliża,
90. Moja dusza lot obniża,
91. Aby poznać co wspaniałe.
92. Nie lęka się niczego wcale.
93. Krzyczę teraz z radości,
94. Świata tego wspaniałości.
95. Moje zmysły raźnie pieszczone,
96. Prawie są już nasycone.
97. Czego mi jeszcze brakuje?
98. Z czym jeszcze nie obcuję?
99. No pewnie, to miłość przecie!
100. Zmysłowa, może już wiecie?
101. Chcę się rozpływać w miłości,
102. Zażywać kobiecej radości!
103. Niech ona me zmysły nasyca,
104. Ta wielka przyjemność życia.
105. Chodź do mnie niewiasto płochliwa,
106. Na pewno jesteś cnotliwa.
107. Połóż się blisko mnie,
108. I mocno przytul do mnie.
109. Nasze zmysły już wariują,
110. Żaru, ognia oczekują.
111. I czerwona pościel płonie,
112. I splątane nasze dłonie.
113. Jeszcze moment, jedna chwila,
114. I powoli rozkosz mija.
115. Teraz długo się nic nie zmieni,
116. Jestem prawie Bogiem tu na ziemi.
117. Umierajcie wszyscy z zazdrości,
118. Marzcie o takiej radości.
119. Wy na ziemi, ludzie mali,
120. Czekacie mszy, niedzieli.
121. Po co tak się męczycie,
122. Modlicie, trudzicie?
123. To wszystko głupota,
124. Bo na pewno nie ochota.
125. Ale co tak szeleści?
126. Czy to czynów moich treści?
127. Podstępnie mnie nachodzą,
128. Mojej winy dowodzą.
129. Jaka wina, nic nie słyszę,
130. I uciekam w głuchą ciszę.
131. I się bawię i ucztuję,
132. Niczym się już nie przejmuję.
133. Teraz znowu zwiedzam, kocham,
134. I po nocach już nie szlocham.
135. Jestem panem mego losu,
136. Nikt nie słyszy mego głosu.
137. Czy to źle, czy też dobrze,
138. Wątpliwości zalewa mnie morze.
139. Ku radościom się zwróciłem,
140. Kontakt z ludźmi zatraciłem.
141. Byłem z czartem przez pół wieku,
142. Nic o tym nie wiesz, człowieku.
143. Czy na pewno daremny twój trud,
144. Te modlitwy i cały znój?
145. Wy przez Boga namaszczeni,
146. Żyjecie na ziemskiej przestrzeni.
147. Gorliwi, biblijni studenci,
148. Cierpliwi wszyscy święci.
149. Ja już do was nie należę,
150. Odpływam w piekielne ościeże.
151. Jeszcze jestem nie gotowy!
152. Jestem ludzki do połowy!
153. Czuję, że zło mnie czeka,
154. Czart idzie, on nie zwleka.
155. O ja mały, przestraszony,
156. Jego bytem osaczony.
157. Już nie ma odwrotu,
158. Do Boga pragnę powrotu!
159. Ciemny anioł mnie osacza,
160. Na dno otchłani stacza.
161. Nie zniosę tego losu,
162. Śmierci, piekielnego głosu.
163. Już mną szarpie i rozdziera,
164. I mną rzuca, poniewiera.
165. Krew z wnętrzności moich chlusta,
166. I krzyczące moje usta.
167. Ból tak wielki, niepojęty,
168. Czarcim mieczem ja rozcięty.
169. Męczę się i stękam,
170. Okropnie się lękam.
171. Dławię się swoim oddechem,
172. Czart dławi się śmiechem.
173. Kto mnie z rozpaczy dźwignie,
174. Zanim na zawsze zastygnę?
175. Wielka trapi mnie trwoga,
176. Chcę żyć, chcę do Boga!
177. Ty jesteś wszystko mogący,
178. Ratuj Boże wszechmogący!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Ewa siedziała skulona na łóżku, wpatrując się w ekran laptopa. Na platformie „Piszemy wiersze" migało powiadomienie. Kolejny wiersz od Fenrira. Serce zabiło jej mocniej, gdy kliknęła w link. Dla Febe, która w źrenicach chowa kosmos. Wybrałem Cię spośród tysięcy gwiazd, Bo Twoje słowa są jak księżyc Saturna, Krążą po orbicie moich myśli- cicho i daleko. – Beata, musisz to zobaczyć! – Ewa przesłała zrzut ekranu przyjaciółce. Odpowiedź przyszła po chwili: „Znowu? Ewo, to jakiś dziwny facet. Kto pisze o księżycach Saturna?" – Nie rozumiesz – szepnęła Ewa do siebie, przyciskając dłonie do policzków. – On mnie "widzi". Nie moją twarz, nie moje ciało. Mnie. Miała siedemnaście lat i nigdy wcześniej nikt nie poświęcił jej choćby jednego wiersza. Fenrir pojawił się miesiąc temu, zostawiając komentarz pod jej wierszem o samotności. Pisał, że ma dziewiętnaście lat i tak jak ona czuje się czasem, jakby dryfował w pustce. „Tytan ma metanowe jeziora, Enceladus lodowe gejzery A ty masz słowa, które budują światy" – napisał wtedy. To było inne. Wzruszające. Kilka dni później dostała pierwszą dedykację: Febe, której imię skradziono z nieba Nie znam barwy Twoich oczu, lecz widzę Twój blask, który szepcze między wersami, w każdym słowie, które do mnie wysyłasz. Nie dotknąłem Twojej dłoni, lecz czuję, jak moje palce splatają się na klawiaturze z Twoimi. – On się w tobie zakochał – stwierdziła Beata podczas rozmowy przez telefon. – Zakochał się we mnie, nie widząc mnie? Jeżeli to prawda, to to jest ... piękne! – Albo niebezpieczne – mruknęła przyjaciółka. – Ewo, ty go w ogóle nie znasz! Ale Ewa czuła, że go zna. Znała go z każdej metafory, słowa. Fenrir pisał o kosmicznej samotności, o orbitach, które nigdy się nie przecinają, o świetle gwiazd, które podróżuje miliony lat, by dotrzeć do czyichś oczu. Rozumiał ją. Gdy zaproponował spotkanie, bez wahania zgodziła się. Dopiero później, leżąc w ciemności pokoju, zaczęła się bać. Kim on jest naprawdę? A jeśli te dziewiętnaście lat było kłamstwem? – Idę z tobą – oznajmiła Beata stanowczo następnego dnia. – Nie pozwolę ci pójść samej na randkę w ciemno. Kawiarnia „Pod Gwiazdami" - nazwa, która wydała się Ewie dopełnieniem ich historii. Umówili się na piątą po południu. Dziewczyna przebierała się trzy razy, ostatecznie wybrała prostą, granatową sukienkę, która przypominała jej nocne niebo. Fenrir napisał jej, że przyniesie ze sobą bukiecik stokrotek, żeby mogła go rozpoznać. – Stokrotki – uśmiechnęła się Ewa, malując rzęsy. – Wiedział, że nie lubię róż. Skąd? Beata nic nie odpowiedziała, sprawdzając któryś raz telefon. Gdy pchnęły drzwi kawiarni, dzwonek nad nimi zadźwięczał wesoło. Ewa wstrzymała oddech i rozejrzała się po wnętrzu. Kilka stolików przy oknach, półmrok w głębi sali. Było kompletnie pusto. Serce podeszło jej do gardła. – Może jeszcze nie przyszedł? – szepnęła Beata, ale w jej głosie brzmiała niepewność. Ewa podeszła do baru, gdzie młody barman polerował szklanki. – Przepraszam... – głos jej się załamał. – Nie było tu może chłopaka? Czekam na kogoś. Może już wyszedł? Barman spojrzał na nią ze współczuciem. – Przykro mi, od godziny nikogo nie było. Jesteście pierwszymi klientkami od obiadu. Jest tylko jedna osoba, ale siedzi tu od południa. Słowa uderzyły ją jak pięść. - Wystawił mnie - pomyślała - cały ten miesiąc, wszystkie wiersze, obietnice to była zabawa. Głupia gra z naiwną dziewczyną, która uwierzyła w internetowy romans. – Chodźmy – mruknęła Beata, kładąc jej rękę na ramieniu. Ewa skinęła głową, mrugając szybko, żeby powstrzymać łzy. Ruszyły do wyjścia. – Poczekaj! – syknęła nagle Beata, zatrzymując się w pół kroku. Jej wzrok utkwiony był w najciemniejszym kącie sali, tuż pod schodami. – Tam ktoś jest. I ma stokrotki. Ewa odwróciła się gwałtownie. Spojrzała we wskazane miejsce. Zobaczyła stolik i wózek inwalidzki. Siedział na nim chłopak, z twarzą ukrytą w cieniu. Na blacie przed nim leżał mały bukiecik białych kwiatków. – Tam jest tyko jakiś niepełnosprawny - szepnęła, czując jak fala gorąca oblewa jej twarz. To niemożliwe. To nie mógł być on. Jej poeta. Jej Fenrir. – Ale Ewa ... te stokrotki. – Chodźmy! – przerwała jej ostro, a wstyd palił ją tak mocno, że niemal kręciło się jej w głowie. – Proszę. Po prostu chodźmy. Wypadły na ulicę. Chłodny, październikowy wiatr uderzył je w twarze. Ewa poczuła, jak pierwsza, gorzka łza spływa jej po policzku. Tej nocy zalogowała się na „Piszemy wiersze”. Profil Fenrira był nieaktywny. Wszystkie jego wiersze zniknęły. Jakby nigdy nie istniał. Jakby cały ten miesiąc był tylko snem o kimś, kto widział w niej kosmos. Napisała do niego ostatnią wiadomość: „Byłam tam. Gdzie byłeś?”. Odpowiedź nigdy nie nadeszła. Dwa dni później, wracając ze szkoły, zobaczyła je. Przed jej bramą leżał bukiecik zwiędniętych stokrotek. Bez kartki, bez słowa. Tylko kwiaty, które kiedyś były białe jak lodowe gejzery Enceladusa. Podniosła je, a ich kruche, martwe płatki rozsypały się w dłoni. I Zrozumiała ostatni wiersz Fenrira. O orbitach, które mijają się o milimetry. O świetle, które podróżuje przez całą ciemność, tylko po to, by na końcu nikt go nie zauważył. O lęku tak wielkim, że każe pozostać niewidzialnym. Zacisnęła dłoń, a resztki stokrotek wysypały się przez palce do kosza na śmieci.  
    • @bronmus45 Udany i jest specyficzny "rym"!
    • @tetu Jest w tym wierszu pewna przejrzystość emocjonalna przy jednoczesnej tajemnicy – wiem, co czujesz, ale nie wiem wszystkiego o tej historii. I to dobrze. Piękny wiersz powinien mieć takie przestrzenie.
    • @Simon Tracy Dziękuję za tak osobiste wyznanie. To, co piszesz o życiu "tam", a nie "tu", wybrzmiewa w każdym wersie Twojego poematu – czuć tę niemożność zadomowienia się w teraźniejszości. Świadomie lokujesz swoją wrażliwość w tradycji Schulza (i Grabińskiego) – dla którego jedyną prawdziwą ojczyzną była literatura i wyobraźnia. Twój poemat rzeczywiście jest krzykiem samotności, ale też – paradoksalnie – dowodem na to, że to "tam" istnieje i można je uobecnić słowem. Że da się zbudować most między dwoma rzeczywistościami, choćby był kruchy.  
    • @infelia Stworzyłeś kino w słowach. Tekst pełen życia, ciepła i autentyczności. To prawdziwa uczta dla zmysłów: czuć w nim zapach wędzonego mięsa, świeży chleb z pieca. Słychać krzyki, chichotanie, wycie psa, łomot do drzwi. Super! 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...