na tym zagonie gdzie jeszcze niedawno księże jałowiaki pasano stanął krzyż
proporc na dwa metry wystrugał zwinny Jaś
dopieszczając jezusową koronę tak aby kolce nie chropowaciały głowy Najwyższego
wciąż nie ma kaplicy w której schronienie znalazłyby płaczki i inne czarnogłowe lamentnice które nad dusz ludzkich poniewierką odmawiają pacierze
tak że nawet listopadowa zawiejka niestraszna
przywlókł się dziad na groby co by pojeść kapkę
i wypić okowity z durszlaka
toć to tryzny o ubłaganie za dusze czyśćcowe
baby poczyniły
Anno nie podnoś tego co spadło
niechaj zabiedzona istota zza świata weźnie se skibeczkę choćby i tego chleba co się pod kredens stoczył
a i kapusty nie trza deptać bo jeszcze ki licho na zgubę domostwa przybierzy
ojciec już dwa lata jak leży a jeszcze ni razu ognie nie zapłonęły na grobie
dziadyga łez żesności na pohybel złego uronić nie zdołał
idźże za wieś na górkę
idźże za wieś po zmroku