Anno nigdy nie będziesz lepsza od niej
spójrz jak zgodnie rozgarniają siano
by już pochwili stanęły równe stygi
pachnące suchą ziemią i macierznką
niepotrzebnie uchyliłaś drzwi
nienaoliwione skrzypią
kiedyś ktoś usłyszy jak zdzierasz resztki emalii z futryn
pozostaje ściana miedzy którą
ona
ty
ona
to nie łatwe ułożyć się pod miedzą
zamieść rąbkiem spódnicy wszystko
dać się ponieść wykrzykując imiona
tych którzy cię mieli
dotykać ciepłych miejsc
rwać perz i jaskry tak aby
zadośćuczynić