Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Migrena

Migrena

 

 

Jasnowłosa.

 

                             dla Niej.

 

 

 

Twoje włosy -
nie złoto, nie słońce, nie żadne z tych zużytych porównań.
To łany czasu przesiane przez prapierwotny wiatr,
co pamięta pierwszą iskrę, z której powstało światło.
Gdy poruszasz głową, dzieje się coś dziwnego:
świat na moment wraca do wersji testowej,
jakby Stwórca cofał kod rzeczywistości,
żeby lepiej podejrzeć Twoją trajektorię blasku.

A Twoje oczy - mówiono mi, że zielone, że ciemne,
ale to tylko język próbujący objaśnić zjawisko.
Tak naprawdę są jak dwie głębiny,
gdzie rosną bioluminescencyjne algi,
które świecą tylko wtedy, gdy o Tobie myślę.
Patrzę w nie
i mam wrażenie, że widzę jakąś arcysekretną geometrię świata -
układ pulsujących słów,
które próbują nauczyć mnie,
jak kocha się bez granic i bez instrukcji obsługi.

Gdy idziesz tanecznym rytmem
jasnowłosa,
to nie krok niesiesz, lecz zakłócenie w polu grawitacji -
drobne drżenie, po którym rzeczy martwe
wyglądają, jakby chciały wreszcie poczuć coś żywego.
A ja wślizguję się w Twój cień
jak w schron, który zna alfabet mojego serca lepiej niż ja sam.

Tęsknię za Tobą tak intensywnie,
że moje sny zaczęły się sprzeciwiać prawom nocy.
Stają sprzeciwem0 wobec logiki,
szeleszczą Twoim imieniem w miejscach,
gdzie nie ma powietrza,
a jednak wszystko oddycha Tobą.
Czasem czuję, że tęsknota jest jak drugi układ krążenia -
niewidzialne tętnice,
po których zamiast krwi płynie obraz Twojej twarzy,
zawieszony na granicy światła i milczenia.

I wiesz, co mnie zadziwia?
Że kiedy o Tobie myślę,
nawet mrok staje się bardziej czuły.
Jakby przestał być ciemnością,
a stał się tylko próbą:
czy potrafię Cię dostrzec,
nawet kiedy świat usuwa lampy spod moich stóp.

Kocham Cię nie „jak”.
Kocham Cię wbrew porównaniom,
które próbują pretendować do Twojego blasku.
Kocham Cię w sposób tektoniczny -
jakby pod skórą świata poruszały się płyty,
szukając miejsca,
gdzie mogłyby się zejść,
żeby wybrzmieć Twoim imieniem.

A jeśli ktoś spyta, czym jest piękno -
nie powiem nic.
Po prostu otworzę dłonie
i pozwolę, by wypadło z nich to,
co zostaje po mnie,
kiedy Ty przechodzisz przez moją pamięć
jak fala,
jak światło,
jak prapierwsze słowo,
które chce wrócić do ust,
żeby być wypowiedziane jeszcze raz -
dla Ciebie.

 

 

 

 

 

 

 

Migrena

Migrena

Jasnowłosa.

 

                             dla Niej.

 

 

 

Twoje włosy -
nie złoto, nie słońce, nie żadne z tych zużytych porównań.
To łany czasu przesiane przez prapierwotny wiatr,
co pamięta pierwszą iskrę, z której powstało światło.
Gdy poruszasz głową, dzieje się coś dziwnego:
świat na moment wraca do wersji testowej,
jakby Stwórca cofał kod rzeczywistości,
żeby lepiej podejrzeć Twoją trajektorię blasku.

A Twoje oczy - mówiono mi, że zielone, że ciemne,
ale to tylko język próbujący objaśnić zjawisko.
Tak naprawdę są jak dwie głębiny,
gdzie rosną bioluminescencyjne algi,
które świecą tylko wtedy, gdy o Tobie myślę.
Patrzę w nie
i mam wrażenie, że widzę jakąś arcysekretną geometrię świata -
układ pulsujących słów,
które próbują nauczyć mnie,
jak kocha się bez granic i bez instrukcji obsługi.

Gdy idziesz tanecznym rytmem
jasnowłosa,
to nie krok niesiesz, lecz zakłócenie w polu grawitacji -
drobne drżenie, po którym rzeczy martwe
wyglądają, jakby chciały wreszcie poczuć coś żywego.
A ja wślizguję się w Twój cień
jak w schron, który zna alfabet mojego serca lepiej niż ja sam.

Tęsknię za Tobą tak intensywnie,
że moje sny zaczęły się sprzeciwiać prawom nocy.
Stają sprzeciwem0 wobec logiki,
szeleszczą Twoim imieniem w miejscach,
gdzie nie ma powietrza,
a jednak wszystko oddycha Tobą.
Czasem czuję, że tęsknota jest jak drugi układ krążenia -
niewidzialne tętnice,
po których zamiast krwi płynie obraz Twojej twarzy,
zawieszony na granicy światła i milczenia.

I wiesz, co mnie zadziwia?
Że kiedy o Tobie myślę,
nawet mrok staje się bardziej czuły.
Jakby przestał być ciemnością,
a stał się tylko próbą:
czy potrafię Cię dostrzec,
nawet kiedy świat usuwa lampy spod moich stóp.

Kocham Cię nie „jak”.
Kocham Cię wbrew porównaniom,
które próbują pretendować do Twojego blasku.
Kocham Cię w sposób tektoniczny -
jakby pod skórą świata poruszały się płyty,
szukając miejsca,
gdzie mogłyby się zejść,
żeby wybrzmieć Twoim imieniem.

A jeśli ktoś spyta, czym jest piękno -
nie powiem nic.
Po prostu otworzę dłonie
i pozwolę, by wypadło z nich to,
co zostaje po mnie,
kiedy Ty przechodzisz przez moją pamięć
jak fala,
jak światło,
jak prapierwsze słowo,
które chce wrócić do ust,
żeby być wypowiedziane jeszcze raz -
dla Ciebie.

 

 

 

 

 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...