Wczoraj zaśpiewałem przyjaciołom,
dlaczego serce krwawi w półnutach;
gitara — niczym wierna powiernica —
rozszlochała się w moich dłoniach.
O miłości mówiłem: tej gorącej,
co rani jak ostrze w jedwabiu,
o zdradzie, która w milczeniu
rozpina swoje ciemne skrzydła.
Cienka granica — jak cień miecza —
dzieli pokorę od ślepego lęku,
a odważny dialog od prawdy,
której nikt nie chce wysłuchać.
Wtem ktoś zanucił refren,
zbyt lekki, by unieść tragedię:
„To przecież nic nie znaczy…
kocham tylko inaczej.”
Lecz echo zdradziło fałsz —
tak gra sumienie zagubionych.
A świat, jak Tytanik w głębinach,
osuwał się ciężko i cicho;
nawet upadek potrafi błyszczeć,
kiedy tonie w oczach tych,
którzy nie umieją odejść.
poznawanie wszechświata
jest jak piękny sen
podobno
z pyłu powstało życie
trochę mgły wszechświata
zamknąłem w butelce
mieszam codziennie
przekażę ją potomnym
czy powstanie w niej
za miliardy lat nowe życie…
warunki idealne
a ja
ja wiem
jestem cudem
nieprzypadkową
mieszaniną atomów
a ty co myślisz
jesteś produktem przypadku
którym ...bawił się czas
Jezu ufam Tobie
jestem istnieję
dziękuję
11.2025 andrew
Piątek, dzień wspomnienia
męki i śmierci Jezusa.