Stoję tu samotnie
ile to już lat
spoglądam nadzieją
na bezmyślny świat.
Ludzie pochłonięci
gonitwą mamony
kupują, sprzedają
i budują domy.
Smagają mnie wiatry
i słońce wypala
niebo na mnie płacze
na wszystko pozwalam.
Trzymam swą koronę
w niej przyjaciół miłych
śpiewają swe trele
gdy już nie mam siły.
Jeszcze trochę przetrwam
dzień lub setki lat
nie liczę oddechów
nie notuję dat.
Matka ziemia żywi
i nadaje sens
nikt tego nie widzi
póki przyjdzie kres.
Trochę jest mi smutno
nie rozumiem dni
nocą patrzę w gwiazdy
i wylewam łzy.
Ta samotność boli
gdy nie tuli nikt
sypię listy do was
zamykacie drzwi.
Jeszcze tu postoję
w tym nieludzkim świecie
żyłoby się wiecznie
ale mnie zetniecie.
Lecz przed egzekucją
dumnie będę stać
katów z siekierami
nie będę się bać.
Wszystko przecież minie
i odejdzie w pył
skończy się głupota
która wiedzie prym.
Cóż ja mogę zrobić
tylko rzucić cieniem
wysłuchać, przemilczeć
i zostać wspomnieniem.