Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano


Jest w niteczkach 
babiego lata,
targanych deszczem 
i tańczącymi listkami,
z ptakami wpatrzonymi 
w horyzont za braćmi, 
na drogę odlotu, 
towarzyszami.

 

Widać ją senną, 
z zamyśloną tęsknotą
syconą żalem po tym, 
co nie wróci.
Z chryzantemami 
w złoto-białych dywanikach,
które szron poranny 
i srebrzy i smuci.

 

W plonach lata 
zamkniętych w purpurze,
w kolorach żółtych, 
zielonych, czerwonych,
z zachodzącym, 
kulistą bielą księżycem,
tulącym do snu 
gasnący dzień utrudzony.

 

Widzę ją matką listopada
- króla świec i chybotliwych płomyków,
majestatycznie wzywającego 
do pokory
co rok milczącej, 
pośród grobów i ołtarzyków.

 

Taką jak my zamyśloną,
gdy w krople deszczu wsłuchani,
idziemy, ubożejący w jutra,
wspominać tych, 
co pamiętane wczoraj,
bezpowrotnie już utracone,
w każde dziś
liczyli z nami.
 
Jesieni już pełno.
Chmury sennie płyną 
pod błękitem.
Mglisty baldachim nade mną,
a mroczne okna 
straszą każdym świtem.
 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...