Gdy patrzę na to wszystko
i tak noszę na sobie obarczenie
złem świata, pożygać mam się ochotę
bo na cóż mi cnota wzgardzona?
Na cóż szlachetne serce, kiedy Ty chcesz
kaloryfera i dolarów
Ciepło, jasno, kolorowo, a sami takie piekło urządziliście
Niech pachnie perfum mrocznego porządania
A woda niech płynie po Twoim biuście przyrodzenia mego
Niech się objawią demony wzlotów i upadków w świecie,
gdzie papier więcej znaczy niż czyn
Nieś sobie ten ciężar sam, człowieku znudzony,
ja umilknę i tylko będę tarzał się po podłodze śmiechu,
kiedy Ty zaznasz końca w przyjemności swojej
Spogladając, bo ten, kto się śmieje - śmieje się ostatni.
Ad aspera per astra et vitae ego non habeo
Per aspera ad astra sed ego victor primus sum
Sed victor ego ultimus sum.
Gniew nosi znamię ciszy, a cisza krzyczy miłością
Nienawiść w złobie zrodzona szczęście podobne dać może
Duch spogląda, słyszy i widzi,
karmić go zbędne, poić go zbędne
Grunt, żeby samemu do syta brudem się pogrążyć
Pozorów, czystości i świeżości w ciele będącym jak grób pobielany zadbanym
To wręcz strach oczy otwierać.