uwierzyłbyś
w porę dwóch słońc
alizarynowy horyzont
ponad
gdy mam tylko
śpioszki z nocy
zropiałe marzenia
w kącikach oczu
uwierzyłbyś
w sierpień we mnie
w krwi i w kości
gdy za oknami
z krwi i kości jesień
zziębnięte dłonie
i popękane usta
uwierzysz
gdy jeszcze senna półprzypuszczalna
zanim się wyklaruję
sącze ci sny
przepuszczam