Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Duch7millenium

Duch7millenium

W Częstochowie

diabeł się chowie

 

Każdego swym bratem zowie

 

Tam każdy się z nim wita,

z każdym jest pełna kiwta

 

Tam Gwiazda Jutrzenki świta

 

Bywają i nieposłuszni

co przed jego krzyżem nie klękają

i czarnego boga się nie lękają

 

O czarnych skrzydłach duch jego,
twierdzi, że nie uczynił nic złego

lecz nikt nie rozumie słów jego

 

Nosi nocami ornamenty jasne,

bowiem świątynia Jego zawsze ciemna,

a temperatura i wilgotność śródziemna,

 

Wiersze pisze o miłości,

gdy fakty przypominają mdłości

 

Nie ma w Nim złości,

Nie ma podłości,

 

Uśmiecha się na ulicy, 

mówi o sakramentach z mównicy

 

Na ołtarzu jego martwe bestie

lecz któż by tu chciał poruszać gorsze kwestie

 

On

dosłownie i w przenośni 

rozumie doskonale

w szczęściu i radości

żyje wspaniale

 

Kocha starszych

Kocha dzieci,

Bez min strasznych

Zbiera śmieci

 

Dla dobra ogółu poświęca się codziennie

wykonując czynności przyziemne

 

Z ambony mrocznej bowiem krzyczy i ryczy:

"dajcie spokój pospólstwu,

niech się ksiądz wybyczy,

zmęczony on i zadręczony"

 

Jego słowa stoją,

Jego uszy sterczą,

 

a myśl wędruje między gapiami

 

Co chwilę rodzi dusze nowe

co chwila łamie sobie głowę

"co z tymi barankami zrobię,

chyba wezmę garść soli

i połknę,

poświęcę się twórczości"

 

... bo to przecież pisze On,

jak mówiłem - bez złości.

 

Bez zazdrości,

bez miłości,

w czystej - niebiosom - ufności.

 

Duch7millenium

Duch7millenium

W Częstochowie

diabeł się chowie

 

Każdego swym bratem zowie

 

Tam każdy się z nim wita,

z każdym jest pełna kiwta

 

Tam Gwiazda Jutrzenki świta

 

Bywają i nieposłuszni

co przed jego krzyżem nie klękają

i czarnego boga się nie lękają

 

O czarnych skrzydłach duch jego,
twierdzi, że nie uczynił nic złego

lecz nikt nie rozumie słów jego

 

Nosi nocami ornamenty jasne,

bowiem świątynia Jego zawsze ciemna,

a temperatura i wilgotność śródziemna,

 

Wiersze pisze o miłości,

gdy fakty przypominają mdłości

 

Nie ma w Nim złości,

Nie ma podłości,

 

Uśmiecha się na ulicy, 

mówi o sakramentach z mównicy

 

Na ołtarzu jego martwe bestie

lecz któż by tu chciał poruszać gorsze kwestie

 

On

dosłownie i w przenośni 

rozumie doskonale

w szczęściu i radości

żyje wspaniale

 

Kocha starszych

Kocha dzieci,

Bez min strasznych

Zbiera śmieci

 

Dla dobra ogółu poświęca się codziennie

wykonując czynności przyziemne

 

Z ambony mrocznej bowiem krzyczy i ryczy:

"dajcie spokój pospólstwu,

niech się ksiądz wybyczy,

zmęczony on i zadręczony"

 

Jego słowa stoją,

Jego uszy sterczą,

 

a myśl wędruje między gapiami

 

Co chwilę rodzi dusze nowe

co chwila łamie sobie głowę

"co z tymi barankami zrobię,

chyba wezmę garść soli

i połknę,

poświęcę się twórczości"

 

... bo to przecież pisze On,

jak mówiłem - bez złości.

 

Bez zazdrości,

bez miłości,

w czystej niebiosom - ufności.

 



×
×
  • Dodaj nową pozycję...