z listka trawy jak może zrodzić się więcej czasu
gdy słońce odchodzi bez pożegnania
sumienie ostrymi pazurami drapie po twym grzbiecie
inni milczą ty w nozdrzach czujesz tylko powiew wiatru
co dusi tak bardzo że nienawiść staje ci się bratem
w tobie martwa cisza co śmierci wypatruje
nikt na ciebie nie czeka nikt po tobie nie płacze
nie ma już lęku rozpaczy
zostaje tylko to jedno pożądanie