Przypomniał mi się Ebenezer Scrooge, a raczej wizja jego przyszłości przedstawiona podczas spotkania z trzecim duchem. Z tą różnicą, że wiersz na rozdrożu patrzy raczej w tę ciemną opcję. Samobójstwo?
Dużo ciekawych myśli, ale konstrukcja wiersza chaotyczna i nie sądzę, aby ta niedbałość była pozorna lub celowa.
Początek utworu sugeruje tematykę religijno-kulturową, A ponieważ później robi się dość intymnie, więc może chodzi o problem niedopasowania i braku zrozumienia oraz skutecznej komunikacji w związku z kimś o innej wierze, innej obyczajowości, co skutkuje zwątpieniem i rezygnacją.
A to jest dobrze 'zagrana' kompozycja, wykorzystująca przewrotnie pojmowanie czasu z perspektywy ludzkiej, jako coś, co jest nam dane, a nie coś, czego władzy trzeba się poddać.
Czy tak? Raczej niezawisły, tu bym się zgodził.
Czas znudzony człowiekiem jest genialny, bo w tym momencie nie jest już ślepą siłą, ale nabiera podmiotowości i cech świadomego działania.