moja wina, moja wina,
tylko moja...
bo
nie żałuję,
gdy okradam się ze świętości.
gdy znów w imię twoje... choć wiem, że nadaremno.
rozgrzeszę się jak co wieczór, autolitycznie,
pomiędzy językiem a sumieniem.
rozpłynę w ustach krwią długodojrzewającą,
ciałem połamanym wieczną wigilią.