Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
3 godziny temu, Alicja_Wysocka napisał(a):

@Robert Witold Gorzkowski 

Rozumiem, że lekkość, subtelność i obrazowość nie każdemu odpowiadają. Nie każdemu też są dostępne.
Ale skoro wiersz, który ma rytm, rymy niegramatyczne, średniówkę i puentę — to dla Ciebie tylko „panieńskie fikołki”, to może warto zapytać: czy potrafisz napisać coś równie dobrze zbudowanego, choćby na temat własnej frustracji?

Bo wiesz, łatwo jest marudzić zza klawiatury. Trudniej stworzyć coś, co brzmi lekko, ale stoi warsztatowo. Jeszcze trudniej zrobić to bez zadęcia.
Skoro nie porwał ten wiersz, może czas pokazać własny?

Z chęcią przeczytam :)

 

Znowu zapłoną ognie w twych oczach

Otwierasz szafy przepastne wrota

Kurz już się zebrał na siwych włosach

Melancholijnie zza zaświatów kochasz.

 

A cóż tu robią stare sukienki

Zielona w stójkę rękaw bufiasty

Materiał piękny niczym gipiura

Kiedyś na trawie zagniotła kwiaty.

 

Do piersi tulisz te wszystkie cuda

Kręcisz się z nimi jak w pięknym walcu

Wciąż jeszcze myślisz że z ich pomocą

Cofnie się życia okrągły parkiet.

 

Bezwiednie wciskasz cud rękawiczki

Na których w świetle jeszcze widoczne

Składanych w nocy słów pocałunki

I przysiąg czułych żarzące moce.

 

I po kolei wszystko wyciągasz

Aż ze zdziwieniem patrzą się stroje

Jakby pytały czym zasłużyły 

Żeby powrócić na ciało twoje.

 

Ta letnia z halką jeszcze ją czujesz

Wiatr cię utulał układał plisy

Jak się dobierał do twoich ramion

Jak czule szeptał jak ją kołysał.

 

Ta aksamitna gdy do opery

spóźniona biegłaś w jesienne słota

lekko siedziała na drugim piętrze 

W mroku skrywała kochanka swego.

 

No i ta żółta wycięty dekolt 

tysiące oczu błądziło za nim 

kto ci przywróci zapach konwalii 

i kiedy pierwsze maki pachniały.

 

I choć włożona jest ta sukienka 

co silnie serce wzruszyła nocą

pod nią już nie ma pięknej osoby

mrok ściemnił szafę otulił w liście.

3 godziny temu, Alicja_Wysocka napisał(a):

@Robert Witold Gorzkowski 

Rozumiem, że lekkość, subtelność i obrazowość nie każdemu odpowiadają. Nie każdemu też są dostępne.
Ale skoro wiersz, który ma rytm, rymy niegramatyczne, średniówkę i puentę — to dla Ciebie tylko „panieńskie fikołki”, to może warto zapytać: czy potrafisz napisać coś równie dobrze zbudowanego, choćby na temat własnej frustracji?

Bo wiesz, łatwo jest marudzić zza klawiatury. Trudniej stworzyć coś, co brzmi lekko, ale stoi warsztatowo. Jeszcze trudniej zrobić to bez zadęcia.
Skoro nie porwał ten wiersz, może czas pokazać własny?

Z chęcią przeczytam :)

 

Znowu zapłoną ognie w twych oczach

Otwierasz szafy przepastne wrota

Kurz już się zebrał na siwych włosach

Melancholijnie zza zaświatów kochasz.

 

A cóż tu robią stare sukienki

Zielona w stójkę rękaw bufiasty

Materiał piękny niczym gipiura

Kiedyś na trawie zagniotła kwiaty.

 

Do piersi tulisz te wszystkie cuda

Kręcisz się z nimi jak w pięknym walcu

Wciąż jeszcze myślisz że z ich pomocą

Cofnie się życia okrągły parkiet.

 

Bezwiednie wciskasz cud rękawiczki

Na których w świetle jeszcze widoczne

Składanych w nocy słów pocałunki

I przysiąg czułych żarzące moce.

 

I po kolei wszystko wyciągasz

Aż ze zdziwieniem patrzą się stroje

Jakby pytały czym zasłużyły 

Żeby powrócić na ciało twoje.

 

Ta purpurowa dwunasta biła 

on obejmował tak ściskał w talii

w głowie bąbelki jeszcze się kłębią 

wzmogły wspomnienia rzeczy ożyły.

 

Ta letnia z halką jeszcze ją czujesz

Wiatr cię utulał układał plisy

Jak się dobierał do twoich ramion

Jak czule szeptał jak ją kołysał.

 

Ta aksamitna gdy do opery

spóźniona biegłaś w jesienne słota

lekko siedziała na drugim piętrze 

W mroku skrywała kochanka swego.

 

No i ta żółta wycięty dekolt 

tysiące oczu błądziło za nim 

kto ci przywróci zapach konwalii 

i kiedy pierwsze maki pachniały.

 

I choć włożona jest ta sukienka 

co silnie serce wzruszyła nocą

pod nią już nie ma pięknej osoby

mrok ściemnił szafę otulił w liście.

3 godziny temu, Alicja_Wysocka napisał(a):

@Robert Witold Gorzkowski 

Rozumiem, że lekkość, subtelność i obrazowość nie każdemu odpowiadają. Nie każdemu też są dostępne.
Ale skoro wiersz, który ma rytm, rymy niegramatyczne, średniówkę i puentę — to dla Ciebie tylko „panieńskie fikołki”, to może warto zapytać: czy potrafisz napisać coś równie dobrze zbudowanego, choćby na temat własnej frustracji?

Bo wiesz, łatwo jest marudzić zza klawiatury. Trudniej stworzyć coś, co brzmi lekko, ale stoi warsztatowo. Jeszcze trudniej zrobić to bez zadęcia.
Skoro nie porwał ten wiersz, może czas pokazać własny?

Z chęcią przeczytam :)

 

Znowu zapłoną ognie w twych oczach

Otwierasz szafy przepastne wrota

Kurz już się zebrał na siwych włosach

Melancholijnie zza zaświatów kochasz.

 

A cóż tu robią stare sukienki

Zielona w stójkę rękaw bufiasty

Materiał piękny niczym gipiura

Kiedyś na trawie zagniotła kwiaty.

 

Ręce zanurzasz w szafy otchłanie

W niej zwiewnych myśli kłębią się moce

Czujesz ich siłę poezja niesie

Ulotny obłok starość dostaje.

 

Do piersi tulisz te wszystkie cuda

Kręcisz się z nimi jak w pięknym walcu

Wciąż jeszcze myślisz że z ich pomocą

Cofnie się życia okrągły parkiet.

 

Bezwiednie wciskasz cud rękawiczki

Na których w świetle jeszcze widoczne

Składanych w nocy słów pocałunki

I przysiąg czułych żarzące moce.

 

I po kolei wszystko wyciągasz

Aż ze zdziwieniem patrzą się stroje

Jakby pytały czym zasłużyły 

Żeby powrócić na ciało twoje.

 

Ta purpurowa dwunasta biła 

on obejmował tak ściskał w talii

w głowie bąbelki jeszcze kłębiły

wzmogły wspomnienia rzeczy ożyły.

 

Ta letnia z halką jeszcze ją czujesz

Wiatr cię utulał układał plisy

Jak się dobierał do twoich ramion

Jak czule szeptał jak ją kołysał.

 

Ta aksamitna gdy do opery

spóźniona biegłaś w jesienne słota

lekko siedziała na drugim piętrze 

W mroku skrywała kochanka swego.

 

No i ta żółta wycięty dekolt 

tysiące oczu błądziło za nim 

kto ci przywróci zapach konwalii 

i kiedy pierwsze maki pachniały.

 

I choć włożona jest ta sukienka 

co silnie serce wzruszyła nocą

pod nią już nie ma pięknej osoby

mrok przykrył szafę otulił w liście.

2 godziny temu, Alicja_Wysocka napisał(a):

@Robert Witold Gorzkowski 

Rozumiem, że lekkość, subtelność i obrazowość nie każdemu odpowiadają. Nie każdemu też są dostępne.
Ale skoro wiersz, który ma rytm, rymy niegramatyczne, średniówkę i puentę — to dla Ciebie tylko „panieńskie fikołki”, to może warto zapytać: czy potrafisz napisać coś równie dobrze zbudowanego, choćby na temat własnej frustracji?

Bo wiesz, łatwo jest marudzić zza klawiatury. Trudniej stworzyć coś, co brzmi lekko, ale stoi warsztatowo. Jeszcze trudniej zrobić to bez zadęcia.
Skoro nie porwał ten wiersz, może czas pokazać własny?

Z chęcią przeczytam :)

 

Znowu zapłoną ognie w twych oczach

Otwierasz szafy przepastne wrota

Kurz już się zebrał na siwych włosach

Melancholijnie zza zaświatów kochasz.

 

A cóż tu robią stare sukienki

Zielona w stójkę rękaw bufiasty

Materiał piękny niczym gipiura

Kiedyś na trawie zagniotła kwiaty.

 

Ręce zanurzasz w szafy otchłanie

W niej zwiewnych myśli kłębią się moce

Czujesz ich siłę poezja niesie

Ulotny obłok starość dostaje.

 

Do piersi tulisz te wszystkie cuda

Kręcisz się z nimi jak w pięknym walcu

Wciąż jeszcze myślisz że z ich pomocą

Cofnie się życia okrągły parkiet.

 

Bezwiednie wciskasz cud rękawiczki

Na których w świetle jeszcze widoczne

Składanych w nocy słów pocałunki

I przysiąg czułych żarzące moce.

 

I po kolei wszystko wyciągasz

Aż ze zdziwieniem patrzą się stroje

Jakby pytały czym zasłużyły 

Żeby powrócić na ciało twoje.

 

Ta purpurowa dwunasta biła 

on obejmował tak ściskał w talii

w głowie bąbelki jeszcze kłębiły

wzmogły wspomnienia rzeczy ożyły.

 

Ta letnia z halką jeszcze ją czujesz

Wiatr cię utulał układał plisy

Jak się dobierał do twoich ramion

Jak czule szeptał jak ją kołysał.

 

Ta aksamitna gdy do opery

spóźniona biegłaś w jesienne słota

lekko siedziała na drugim piętrze 

W mroku skrywała kochanka swego.

 

No i ta żółta wycięty dekolt 

tysiące oczu błądziło za nim 

kto ci przywróci zapach konwalii 

i kiedy pierwsze pachniały maki.

 

I choć włożona jest ta sukienka 

co silnie serce wzruszyła nocą

pod nią już nie ma pięknego ciała

mrok przykrył szafę otulił w liście.

2 godziny temu, Alicja_Wysocka napisał(a):

@Robert Witold Gorzkowski 

Rozumiem, że lekkość, subtelność i obrazowość nie każdemu odpowiadają. Nie każdemu też są dostępne.
Ale skoro wiersz, który ma rytm, rymy niegramatyczne, średniówkę i puentę — to dla Ciebie tylko „panieńskie fikołki”, to może warto zapytać: czy potrafisz napisać coś równie dobrze zbudowanego, choćby na temat własnej frustracji?

Bo wiesz, łatwo jest marudzić zza klawiatury. Trudniej stworzyć coś, co brzmi lekko, ale stoi warsztatowo. Jeszcze trudniej zrobić to bez zadęcia.
Skoro nie porwał ten wiersz, może czas pokazać własny?

Z chęcią przeczytam :)

 

Znowu zapłoną ognie w twych oczach

Otwierasz szafy przepastne wrota

Kurz już się zebrał na siwych włosach

Melancholijnie zza zaświatów kochasz.

 

A cóż tu robią stare sukienki

Zielona w stójkę rękaw bufiasty

Materiał piękny niczym gipiura

Kiedyś na trawie zagniotła kwiaty.

 

Ręce zanurzasz w szafy otchłanie

W niej zwiewnych myśli kłębią się moce

Czujesz ich siłę poezja niesie

Ulotny obłok starość dostaje.

 

Do piersi tulisz te wszystkie cuda

Kręcisz się z nimi jak w pięknym walcu

Wciąż jeszcze myślisz że z ich pomocą

Cofnie się życia okrągły parkiet.

 

Bezwiednie wciskasz cud rękawiczki

Na których w świetle jeszcze widoczne

Składanych w nocy słów pocałunki

I przysiąg czułych żarzące moce.

 

I po kolei wszystko wyciągasz

Aż ze zdziwieniem patrzą się stroje

Jakby pytały czym zasłużyły 

Żeby powrócić na ciało twoje.

 

Ta purpurowa dwunasta biła 

on obejmował tak ściskał w talii

w głowie bąbelki jeszcze kłębiły

wzmogły wspomnienia rzeczy ożyły.

 

Ta letnia z halką jeszcze ją czujesz

Wiatr cię utulał układał plisy

Jak się dobierał do twoich ramion

Jak czule szeptał jak ją kołysał.

 

Ta aksamitna gdy do opery

spóźniona biegłaś w jesienne słota

lekko siedziała na drugim piętrze 

W mroku skrywała kochanka swego.

 

No i ta żółta wycięty dekolt 

tysiące oczu błądziło za nim 

kto ci przywróci zapach konwalii 

i kiedy pierwsze pachniały maki.

 

I choć włożona jest ta sukienka 

co silnie serce wzruszała nocą

pod nią już nie ma pięknego ciała

mrok przykrył szafę otulił w liście.

2 godziny temu, Alicja_Wysocka napisał(a):

@Robert Witold Gorzkowski 

Rozumiem, że lekkość, subtelność i obrazowość nie każdemu odpowiadają. Nie każdemu też są dostępne.
Ale skoro wiersz, który ma rytm, rymy niegramatyczne, średniówkę i puentę — to dla Ciebie tylko „panieńskie fikołki”, to może warto zapytać: czy potrafisz napisać coś równie dobrze zbudowanego, choćby na temat własnej frustracji?

Bo wiesz, łatwo jest marudzić zza klawiatury. Trudniej stworzyć coś, co brzmi lekko, ale stoi warsztatowo. Jeszcze trudniej zrobić to bez zadęcia.
Skoro nie porwał ten wiersz, może czas pokazać własny?

Z chęcią przeczytam :)

 

Znowu zapłoną ognie w twych oczach

Otwierasz szafy przepastne wrota

Kurz już się zebrał na siwych włosach

Melancholijnie zza zaświatów kochasz.

 

A cóż tu robią stare sukienki

Zielona w stójkę rękaw bufiasty

Materiał piękny niczym gipiura

Kiedyś na trawie zagniotła kwiaty.

 

Ręce zanurzasz w szafy otchłanie

W niej zwiewnych myśli kłębią się moce

Czujesz ich siłę poezja niesie

Ulotny obłok starość dostaje.

 

Do piersi tulisz te wszystkie cuda

Kręcisz się z nimi jak w pięknym walcu

Wciąż jeszcze myślisz że z ich pomocą

Cofnie się życia okrągły parkiet.

 

Bezwiednie wciskasz cud rękawiczki

Na których w świetle jeszcze widoczne

Składanych w nocy słów pocałunki

I przysiąg czułych żarzące moce.

 

I po kolei wszystko wyciągasz

Aż ze zdziwieniem patrzą się stroje

Jakby pytały czym zasłużyły 

Żeby powrócić na ciało twoje.

 

Ta purpurowa dwunasta biła 

on obejmował tak ściskał w talii

w głowie bąbelki jeszcze kłębiły

wzmogły wspomnienia rzeczy ożyły.

 

Ta letnia z halką jeszcze ją czujesz

Wiatr cię utulał układał plisy

Jak się dobierał do twoich ramion

Jak czule szeptał jak ją kołysał.

 

Ta aksamitna gdy do opery

spóźniona biegłaś w jesienne słota

lekko siedziała na drugim piętrze 

W mroku skrywała kochanka swego.

 

No i ta żółta wycięty dekolt 

tysiące oczu błądziło za nim 

kto ci przywróci zapach konwalii 

i kiedy pierwsze pachniały maki.

 

I choć włożona jest ta sukienka 

co silnie serce wzruszała nocą

pod nią już nie ma pięknego ciała

mrok przykrył szafę opadły liście .

2 godziny temu, Alicja_Wysocka napisał(a):

@Robert Witold Gorzkowski 

Rozumiem, że lekkość, subtelność i obrazowość nie każdemu odpowiadają. Nie każdemu też są dostępne.
Ale skoro wiersz, który ma rytm, rymy niegramatyczne, średniówkę i puentę — to dla Ciebie tylko „panieńskie fikołki”, to może warto zapytać: czy potrafisz napisać coś równie dobrze zbudowanego, choćby na temat własnej frustracji?

Bo wiesz, łatwo jest marudzić zza klawiatury. Trudniej stworzyć coś, co brzmi lekko, ale stoi warsztatowo. Jeszcze trudniej zrobić to bez zadęcia.
Skoro nie porwał ten wiersz, może czas pokazać własny?

Z chęcią przeczytam :)

 

Znowu zapłoną ognie w twych oczach

Otwierasz szafy przepastne wrota

Kurz już się zebrał na siwych włosach

Melancholijnie zza zaświatów kochasz.

 

A cóż tu robią stare sukienki

Zielona w stójkę rękaw bufiasty

Materiał piękny niczym gipiura

Kiedyś na trawie zagniotła kwiaty.

 

Ręce zanurzasz w szafy otchłanie

W niej zwiewnych myśli kłębią się moce

Czujesz ich siłę poezja śpiewa

Ulotny obłok starość dostaje.

 

Do piersi tulisz te wszystkie cuda

Kręcisz się z nimi jak w pięknym walcu

Wciąż jeszcze myślisz że z ich pomocą

Cofnie się życia okrągły parkiet.

 

Bezwiednie wciskasz cud rękawiczki

Na których w świetle jeszcze widoczne

Składanych w nocy słów pocałunki

I przysiąg czułych żarzące moce.

 

I po kolei wszystko wyciągasz

Aż ze zdziwieniem patrzą się stroje

Jakby pytały czym zasłużyły 

Żeby powrócić na ciało twoje.

 

Ta purpurowa dwunasta biła 

on obejmował tak ściskał w talii

w głowie bąbelki jeszcze kłębiły

wzmogły wspomnienia rzeczy ożyły.

 

Ta letnia z halką jeszcze ją czujesz

Wiatr cię utulał układał plisy

Jak się dobierał do twoich ramion

Jak czule szeptał jak ją kołysał.

 

Ta aksamitna gdy do opery

spóźniona biegłaś w jesienne słota

lekko siedziała na drugim piętrze 

W mroku skrywała kochanka swego.

 

No i ta żółta wycięty dekolt 

tysiące oczu błądziło za nim 

kto ci przywróci zapach konwalii 

i kiedy pierwsze pachniały maki.

 

I choć włożona jest ta sukienka 

co silnie serce wzruszała nocą

pod nią już nie ma pięknego ciała

mrok przykrył szafę opadły liście .

2 godziny temu, Alicja_Wysocka napisał(a):

@Robert Witold Gorzkowski 

Rozumiem, że lekkość, subtelność i obrazowość nie każdemu odpowiadają. Nie każdemu też są dostępne.
Ale skoro wiersz, który ma rytm, rymy niegramatyczne, średniówkę i puentę — to dla Ciebie tylko „panieńskie fikołki”, to może warto zapytać: czy potrafisz napisać coś równie dobrze zbudowanego, choćby na temat własnej frustracji?

Bo wiesz, łatwo jest marudzić zza klawiatury. Trudniej stworzyć coś, co brzmi lekko, ale stoi warsztatowo. Jeszcze trudniej zrobić to bez zadęcia.
Skoro nie porwał ten wiersz, może czas pokazać własny?

Z chęcią przeczytam :)

 

Znowu zapłoną ognie w twych oczach

Otwierasz szafy przepastne wrota

Kurz już się zebrał na siwych włosach

Melancholijnie zza zaświatów kochasz.

 

A cóż tu robią stare sukienki

Zielona w stójkę rękaw bufiasty

Materiał piękny niczym gipiura

Kiedyś na trawie zagniotła kwiaty.

 

Ręce zanurzasz w szafy otchłanie

W niej zwiewnych myśli kłębią się moce

Czujesz ich siłę poezja staje

Ulotny obłok młodość dostaje.

 

Do piersi tulisz te wszystkie cuda

Kręcisz się z nimi jak w pięknym walcu

Wciąż jeszcze myślisz że z ich pomocą

Cofnie się życia okrągły parkiet.

 

Bezwiednie wciskasz cud rękawiczki

Na których w świetle jeszcze widoczne

Składanych w nocy słów pocałunki

I przysiąg czułych żarzące moce.

 

I po kolei wszystko wyciągasz

Aż ze zdziwieniem patrzą się stroje

Jakby pytały czym zasłużyły 

Żeby powrócić na ciało twoje.

 

Ta purpurowa dwunasta biła 

on obejmował tak ściskał w talii

w głowie bąbelki jeszcze kłębiły

wzmogły wspomnienia rzeczy ożyły.

 

Ta letnia z halką jeszcze ją czujesz

Wiatr cię utulał układał plisy

Jak się dobierał do twoich ramion

Jak czule szeptał jak ją kołysał.

 

Ta aksamitna gdy do opery

spóźniona biegłaś w jesienne słota

lekko siedziała na drugim piętrze 

W mroku skrywała kochanka swego.

 

No i ta żółta wycięty dekolt 

tysiące oczu błądziło za nim 

kto ci przywróci zapach konwalii 

i kiedy pierwsze pachniały maki.

 

I choć włożona jest ta sukienka 

co silnie serce wzruszała nocą

pod nią już nie ma pięknego ciała

mrok przykrył szafę opadły liście .

2 godziny temu, Alicja_Wysocka napisał(a):

@Robert Witold Gorzkowski 

Rozumiem, że lekkość, subtelność i obrazowość nie każdemu odpowiadają. Nie każdemu też są dostępne.
Ale skoro wiersz, który ma rytm, rymy niegramatyczne, średniówkę i puentę — to dla Ciebie tylko „panieńskie fikołki”, to może warto zapytać: czy potrafisz napisać coś równie dobrze zbudowanego, choćby na temat własnej frustracji?

Bo wiesz, łatwo jest marudzić zza klawiatury. Trudniej stworzyć coś, co brzmi lekko, ale stoi warsztatowo. Jeszcze trudniej zrobić to bez zadęcia.
Skoro nie porwał ten wiersz, może czas pokazać własny?

Z chęcią przeczytam :)

 

Znowu zapłoną ognie w twych oczach

Otwierasz szafy przepastne wrota

Kurz już się zebrał na jasnych włosach

Melancholijnie zza zaświatów kochasz.

 

A cóż tu robią stare sukienki

Zielona w stójkę rękaw bufiasty

Materiał piękny niczym gipiura

Kiedyś na trawie zagniotła kwiaty.

 

Ręce zanurzasz w szafy otchłanie

W niej zwiewnych myśli kłębią się moce

Czujesz ich siłę poezja staje

Ulotny obłok młodość dostaje.

 

Do piersi tulisz te wszystkie cuda

Kręcisz się z nimi jak w pięknym walcu

Wciąż jeszcze myślisz że z ich pomocą

Cofnie się życia okrągły parkiet.

 

Bezwiednie wciskasz cud rękawiczki

Na których w świetle jeszcze widoczne

Składanych w nocy słów pocałunki

I przysiąg czułych żarzące moce.

 

I po kolei wszystko wyciągasz

Aż ze zdziwieniem patrzą się stroje

Jakby pytały czym zasłużyły 

Żeby powrócić na ciało twoje.

 

Ta purpurowa dwunasta biła 

on obejmował tak ściskał w talii

w głowie bąbelki jeszcze kłębiły

wzmogły wspomnienia rzeczy ożyły.

 

Ta letnia z halką jeszcze ją czujesz

Wiatr cię utulał układał plisy

Jak się dobierał do twoich ramion

Jak czule szeptał jak ją kołysał.

 

Ta aksamitna gdy do opery

spóźniona biegłaś w jesienne słota

lekko siedziała na drugim piętrze 

W mroku skrywała kochanka swego.

 

No i ta żółta wycięty dekolt 

tysiące oczu błądziło za nim 

kto ci przywróci zapach konwalii 

i kiedy pierwsze pachniały maki.

 

I choć włożona jest ta sukienka 

co silnie serce wzruszała nocą

pod nią już nie ma pięknego ciała

mrok przykrył szafę opadły liście .

Godzinę temu, Alicja_Wysocka napisał(a):

@Robert Witold Gorzkowski 

Rozumiem, że lekkość, subtelność i obrazowość nie każdemu odpowiadają. Nie każdemu też są dostępne.
Ale skoro wiersz, który ma rytm, rymy niegramatyczne, średniówkę i puentę — to dla Ciebie tylko „panieńskie fikołki”, to może warto zapytać: czy potrafisz napisać coś równie dobrze zbudowanego, choćby na temat własnej frustracji?

Bo wiesz, łatwo jest marudzić zza klawiatury. Trudniej stworzyć coś, co brzmi lekko, ale stoi warsztatowo. Jeszcze trudniej zrobić to bez zadęcia.
Skoro nie porwał ten wiersz, może czas pokazać własny?

Z chęcią przeczytam :)

 

Znowu zapłoną ognie w twych oczach

Otwierasz szafy przepastne wrota

Kurz już się zebrał na jasnych włosach

Melancholijnie zza zaświatów kochasz.

 

A cóż tu robią stare sukienki

Zielona w stójkę rękaw bufiasty

Materiał piękny niczym gipiura

Kiedyś na trawie zagniotła kwiaty.

 

Ręce zanurzasz w szafy otchłanie

W niej zwiewnych myśli kłębią się moce

Czujesz ich siłę poezja staje

Ulotny obłok młodość dostaje.

 

Do piersi tulisz te wszystkie cuda

Kręcisz się z nimi jak w pięknym walcu

Wciąż jeszcze myślisz że z ich pomocą

Cofnie się życia okrągły parkiet.

 

Bezwiednie wciskasz cud rękawiczki

Na których w świetle jeszcze widoczne

Składanych w nocy słów pocałunki

I przysiąg czułych żarzące moce.

 

I po kolei wszystko wyciągasz

Aż ze zdziwieniem patrzą się stroje

Jakby pytały czym zasłużyły 

Żeby powrócić na ciało twoje.

 

Ta purpurowa dwunasta biła 

on obejmował tak ściskał w talii

w głowie bąbelki jeszcze kłębiły

wzmogły wspomnienia rzeczy ożyły.

 

Ta letnia z halką jeszcze ją czujesz

Wiatr cię utulał układał plisy

Jak się dobierał do twoich ramion

Jak czule szeptał jak ją kołysał.

 

Ta aksamitna gdy do opery

spóźniona biegłaś w jesienne słota

lekko siedziała na drugim piętrze 

W mroku skrywała kochanka swego.

 

No i ta żółta wycięty dekolt 

tysiące oczu błądziło za nim 

kto ci przywróci zapach konwalii 

i kiedy pierwsze pachniały róże.

 

I choć włożona jest ta sukienka 

co silnie serce wzruszała nocą

pod nią już nie ma pięknego ciała

mrok przykrył szafę opadły liście .

35 minut temu, Alicja_Wysocka napisał(a):

@Robert Witold Gorzkowski 

Rozumiem, że lekkość, subtelność i obrazowość nie każdemu odpowiadają. Nie każdemu też są dostępne.
Ale skoro wiersz, który ma rytm, rymy niegramatyczne, średniówkę i puentę — to dla Ciebie tylko „panieńskie fikołki”, to może warto zapytać: czy potrafisz napisać coś równie dobrze zbudowanego, choćby na temat własnej frustracji?

Bo wiesz, łatwo jest marudzić zza klawiatury. Trudniej stworzyć coś, co brzmi lekko, ale stoi warsztatowo. Jeszcze trudniej zrobić to bez zadęcia.
Skoro nie porwał ten wiersz, może czas pokazać własny?

Z chęcią przeczytam :)

 

Znowu zapłoną ognie w twych oczach

Otwierasz szafy przepastne wrota

Kurz już się zebrał na jasnych włosach

Melancholijnie zza zaświatów kochasz.

 

A cóż tu robią stare sukienki

Zielona w stójkę rękaw bufiasty

Materiał piękny niczym gipiura

Kiedyś na trawie zagniotła kwiaty.

 

Ręce zanurzasz w szafy otchłanie

W niej zwiewnych myśli kłębią się moce

Czujesz ich młodość poezja staje

Ulotny obłok młodość dostaje.

 

Do piersi tulisz te wszystkie cuda

Kręcisz się z nimi jak w pięknym walcu

Wciąż jeszcze myślisz że z ich pomocą

Cofnie się życia okrągły parkiet.

 

Bezwiednie wciskasz cud rękawiczki

Na których w świetle jeszcze widoczne

Składanych w nocy słów pocałunki

I przysiąg czułych żarzące moce.

 

I po kolei wszystko wyciągasz

Aż ze zdziwieniem patrzą się stroje

Jakby pytały czym zasłużyły 

Żeby powrócić na ciało twoje.

 

Ta purpurowa dwunasta biła 

on obejmował tak ściskał w talii

w głowie bąbelki jeszcze kłębiły

wzmogły wspomnienia rzeczy ożyły.

 

Ta letnia z halką jeszcze ją czujesz

Wiatr cię utulał układał plisy

Jak się dobierał do twoich ramion

Jak czule szeptał jak ją kołysał.

 

Ta aksamitna gdy do opery

spóźniona biegłaś w jesienne słota

lekko siedziała na drugim piętrze 

W mroku skrywała kochanka swego.

 

No i ta żółta wycięty dekolt 

tysiące oczu błądziło za nim 

kto ci przywróci zapach konwalii 

i kiedy pierwsze pachniały róże.

 

I choć włożona jest ta sukienka 

co silnie serce wzruszała nocą

pod nią już nie ma pięknego ciała

mrok przykrył szafę opadły liście .



×
×
  • Dodaj nową pozycję...