Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

się odwracać 

 

no chyba, żeby zrozumieć 

że nie warto

się odwracać 

 

po raz trzeci się nie odwracaj

bo do trzech razy sztuka -

nieudana

 

no chyba że chcesz

zostać wiecznie

odwracającym

czarnego kota ogonem 

 

a on wówczas pokaże ci

pazury!

Opublikowano

Ciekawie napisany i wciąga do zabawy w myślenie.

 

Tak na szybko, tekst odwołuje się do różnych form manipulacji, jakimi posługują się ludzie w relacjach. Obojętność, fałsz, przeinaczanie albo pomijanie istotnych faktów, projekcje, a w wypadku czarnego (czyli pechowego według przesądów) kota - także próba przerzucenia na innych złej energii (najczęściej własnej). Puenta ostrzega, że to broń obosieczna.

Opublikowano

@iwonaroma tekst dla mnie jest dość powierzchowny, bazuje na obiegowych przesądach,determinantach. Człowiek z głęboką wiarą nie potraktuje poważnie takich rewelacji :), tutaj każdy dzień jest nowy i kształtowany w relacji do Boga. ( A dla ciekawostki dodam, że „ Kot” to po niemiecku… odchody).

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

@Naram-sin fakt, zabawa :)

Twoja interpretacja obok mojej intencji (ale nie naprzeciw :)). Rzeczywiście, można rozumieć jako nieodwracanie się do tych spraw/osób które wymieniłeś. 

Mnie chodziło ogólnie o nieodwracanie się do przeszłości. Zaznaczam - nadmierne czepianie się tego co było, zarówno złego jak i dobrego - tzw.mielenie już zmielonego. Nie chcę przez to powiedzieć, że patrzenie wstecz jest w ogóle bez sensu bo jeśli służy wglądowi, zrozumieniu, wzrastaniu dobrych relacji itp. to jest to zasadne. Ale czasem przeszłość jest dla nas tylko balastem, ciężarem...

Dzięki za wpis

 

 

 

 

@Waldemar_Talar_Talar :) dziękuję, również serdecznie pozdrawiam 

 

 

 

 

@Rafael Marius ! :)

Dzięki 

 

 

 

 

@Dagna Myślisz, że człowiek z głęboką wiarą nie skupi się na teraźniejszości?

Nie wiedziałam o tym znaczeniu 'kot' w języku niemieckim ... :) Przypuszczam, że chodzi o kota czarnego ;) To oczywiście przesąd, kocham wszystkie koty! bez względu na powierzchowność:)

Pozdrówka i dzięki za podzielenie się opinią 

 

 

 

@Deonix_ :) dziękuję 

 

 

 

Opublikowano (edytowane)

@iwonaroma @iwonaroma

myślę, że człowiek wierzący nigdy nie będzie chory na kontrolowanie całego swojego życia, pozostawi pewien jego obszar zawierzeniu, Opatrzności i … nie zawiedzie się. Będzie dążył do Prawdy, a nie odwracał manipulacyjnie kota ogonem, jak w tekście ( byle uniknąć odpowiedzialności w sferze relacji ).
Manipulatorzy, to najczęściej typowe control freaki, toksyczność to zniewolony umysł, zaburzenie. Pustka ducha, owa „ zimnia”, którą opisał któryś z Userów, bo faktycznie część np.zaburzeń narcystycznych, nigdy nie ulegnie poprawie nawet w przypadku terapii, to nieodwracalny deficyt człowieka niekomplementarnego. 
Przykre, że nie rokuje, bo ile szkodnictwa społecznego za tym idzie… pozdrawiam. 

 

P.S. 
Uwielbiam psy, wszelkiej maści. Koty są już w dotyku dla mnie … kruche. Ale ostatnio spotkana kocica, biało - czarna, wzbudziła prawdziwy ubaw; starsza, może przygłucha, ale te oczy, ha, ha! Żółte, ze szparkami, krokodyle wręcz, hipnotyzujące - cóż to była za aktorka ;))gdy  próbowała nimi powstrzymać rozjuszonego psa, opisu wierszem warta sytuacja :), pozdrawiam. 

Edytowane przez Dagna (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

@Dagna Dokładnie. Kontrolowanie umysłem zarówno przeszłości (poprzez pamięć) jak i przyszłości (poprzez wyobrażenia) odciąga nas od teraźniejszego/aktualnego/prawdziwego poddania się i otwarcia Wyższemu.

Trudno niekiedy oprzeć się zręcznym manipulatorom, którzy odciągają nas tego Sacrum. Ale ... w konsekwencji przegrają. Niech żyje TERAZ ! :)

 

Co do kotów i psów - kochane stworzenia :) Miałam i psa i kota. Kiedy odpoczywaliśmy na łóżku pies zawsze leżał u mych stóp a kot próbował wejść na głowę! :) Ale się nie dałam ;) 

Pozdrówka również 

 

 

 

 

@andreas :)))

Dzięki 

 

 

 

@Leszczym dziękuję:)

 

Edytowane przez iwonaroma (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Karolina rozglądała się po obszernym pomieszczeniu zastawionym ciężkimi, dębowymi regałami pełnymi woluminów. Wszystkie księgi były oprawione w skórę i wyglądały jakby zostały żywcem przeniesione z zamku angielskiego lorda epoki wiktoriańskiej. Niektóre starodruki były zabezpieczone i znajdowały się na kilku regałach za szkłem. Studentka była oszołomiona tym bogatym i cennym księgozbiorem. „Muszę wreszcie zobaczyć moje materiały”, pomyślała. Usiadła przy dębowym stole usytuowanym po środku biblioteki. Leżały na nim przedwojenne egzemplarze czasopisma „Głos Ewangelii”, wydawanego przez Mazurów w języku polskim. Ucieszyła się, bo wiedziała, że jeszcze o tych gazetach nikt w Polsce nie pisał. Brała każdy egzemplarz delikatnie do ręki i sporządzała notatki z ich zawartości. W pewnym momencie do pomieszczenia wszedł pastor Kocki. Był mężczyzną dawno już po pięćdziesiątce, średniego wzrostu, o lśniących, brązowych oczach i łagodnej twarzy. Serdecznie przywitał się i zapytał, czy Karolina czegoś jeszcze nie potrzebuje. Usiadł przy stole. Dziewczyna podziękowała, chciała pochwalić zasoby biblioteczne, ale wówczas jej wzrok padł na portret młodego mężczyzny. Wcześniej obrazu nie zauważyła. Rama była przewiązana czarną wstążką. Spojrzała na gospodarza. Pastor zobaczył jej pytające oczy. - To mój syn, Henryk. Zginął rok temu w wypadku samochodowym, w drodze na obronę swojej pracy doktorskiej - wyjaśnił spokojnie. - O mój Boże, dlaczego?! - wyrwało się Karolinie. - Proszę nie mieszać w to Boga. To nie była jego decyzja. To pewien człowiek, mieszkający zresztą dwie ulice dalej, dokonał złego wyboru. Po alkoholu wsiadł do samochodu - powiedział smutno.
    • @UtratabezStraty Z dużym zainteresowaniem przeczytałam Twoje opowiadanie i pojawiło się mnóstwo pytań. Wizja przyszłości naszego państwa czyli postępujący autarkizm, porzucenie zglobalizowanego kapitalizmu, obraz niemalże apokaliptyczny może nie przeraża, ale niesie pewną refleksję. Natomiast sfera relacji między małżonkami i sfera psychologiczna nie przekonuje mnie. Czy zmieniający się system, warunki życia zmieniają uczucia, relacje? Marek chce wychowywać żonę i zapewnia, że "nie w stylu naszego małżeństwa, żeby dbać o siebie nawzajem". No tak, przecież są małżeństwa, które łączą różne sprawy, tylko nie tzw, miłość. Beztroska obu małżonków, gdy Agnieszka jest w więzieniu, wrażenie, że jej się tam podoba,nie rozpacza też mąż - jakoś do mnie nie trafia. No i drobny wniosek, komfort życia w więzieniu jest o wiele większy niż w klasztorze (obecnie się zgadza), ale w tej wizji już tak nie jest. :)
    • @Annna2Cudny tekst - subtelny i melancholijny, przypomina epitafium, wyzwala ukojenie, zadumę i próbę pogodzenia się z odejściemwspaniałej artystki.  Piekne metafory: "Strąciłaś noc, sięgnęłaś gwiazd" . I jeszcze ta muzyka! Aż brak mi słów. 
    • @GosławaWiersz - obraz, przemawia spokojem i zostawia ... niepokój. Jest to coś, co porusza. Gdy mgła "penetruje okoliczne rowy" ktoś mi bliski bierze aparat foto. i "wyrusza na żer" . Wiersz piękny!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...