Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

w gardle gruz

a kurz szarpie uvulę

rozszarpuje na strzępy

głuche głoski a głośne

 

i syczy spomiędzy zębów

i między zębami szeleści

 

(na dziąsłach wżery

i wrzask w myślach)

w nadziei grzmię już zewsząd

 

nie słyszysz

mam mutyzm

wybiórczy?

nie słuchasz

ty stupor

Edytowane przez Roma (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Roma Zdarzają się takie przypadłości, jak w Twoim wierszu. Rozumiem,że metaforycznie pojawiły się w relacji on - ona. A mnie akurat skojarzył się całkiem odwroty fakt w moim limeryku:

 

Bladolica śpiewaczka

 

gdy Jan Kiepura śpiewał w Laosie

Emmie aż wyszły piegi na nosie

do dyrekcji miała żale

nie uprzedził jej nikt wcale

że polski tenor ma słońce w głosie

 

Pozdrawiam.

Opublikowano (edytowane)

No i jak tu się dogadać?

Niepokojąca ta relacja, gdy u jednej z osób manifestuje się silny lęk, a u drugiej nastąpił brak naturalnych reakcji ludzkich. Wyłączenie funkcji odbiorczych i poznawczych, prowadzi do skrajnej niewrażliwości.

Ten wiersz jako kolejny z Twojego repertuaru odzwierciedla rzeczywistość interakcji z osobą zaburzoną, która swoim zachowaniem usiłuje zablokować właściwy przepływ energii. Brak skutecznej komunikacji jest zazwyczaj jej środkiem i celem, bo wtedy ma wrażenie dowolnego kształtowania rzeczywistości tak, aby przede wszystkim zapewnić sobie iluzję ułomnego bezpieczeństwa.

Po drugiej stronie utkwiła podmiotka liryczna w skrajnym stresie, krzycząca do wewnątrz. Nie wiemy, co chce wykrzyczeć. Dopóki nie wyda z siebie tego krzyku, nigdy nie odzyska kontroli nad sobą i nie uwolni się z matni bycia ofiarą.

Edytowane przez Naram-sin (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Naram-sin dziękuję za tak dogłębny komentarz, za to, że chciałeś mu się przyjrzeć ze stron psychologicznej. Wszedłeś przez drzwi, które tym, jak i paroma innymi (jak zauważyłeś) wierszami, choć nie chciałam, to jednak lekko uchyliłam.

Podoba mi się Twoje podejście do poezji, na tyle ile zdążyłam je poznać i na tyle na ile myślę, że je rozumiem. Dziękuję za Twoje spojrzenie.

Opublikowano

@kollektiv nie zrozumieliśmy się, szkoda, ale może innym razem..

 

Ja podejście do ludzi, zwłaszcza z jakimiś zaburzeniami mam inne.

A w tym wierszu zarówno mutyzm jak i stupor są niedosłowne.

Dziękuję za komentarz i podzielenie się przemyśleniami.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Nie widzieliśmy się ile? To ona by musiała powiedzieć. Oczywiście wszelkie sztampowe wyznania, w stylu "Nie mogłem przestać o tobie myśleć...", sobie darowałem - niczego w życiu nie znosiłem gorzej niż wpisywania się w jakiś archetyp, spełniania czyiś założeń, jakichś wyobrażeń mnie, nawet tych pozytywnych. I tutaj, konwenanse romantycznego, kruchego kochanka z anemią, zostawionego u bram dorosłego życia wolałem sobie darować, z szacunku do samego siebie, jak i do niej. Wyczuwałem, jakby ona również dzieliła moją niechęć do archetypów, może to mnie do niej podświadomie przyciągało. Zdarzało mi się prowadzić z nią rozmowy przed snem, zwierzałem się z wszystkiego co aktualnie ciążyło mi na sercu, czy na żołądku, ona kołysała mnie nogą na nodze, a ja usypiałem się własnym słowotokiem. Ale jak to jej powiedzieć, i po co? W takich momentach naprawdę zaczyna się odczuwać jakim skazaniem dla ludzkiego charakteru jest mowa. Nie mogłem znaleźć słów ani celnych, ani w ogóle jakkolwiek przydatnych, musiałem pozwolić ciszy, poezji momentu zagrać to, co chciałbym usłyszeć, w końcu w ciszy zawiera się już każdy wybrzmiały dźwięk, a wprawne ucho znajdzie w niej dokładnie ten, którego oczekuje. Ja niestety byłem zbyt zajęty, aby słuchać, dla mnie cisza nie była brakiem odzewu z jej strony, była brakiem mojego głosu. Czy to narcystyczne? Może nie w tym przypadku. Bo i ona to dobrze wiedziała. Kolejny raz poczułem jakby linię porozumienia, wspólną zabawę, improwizację na cztery dłonie na tych samych klawiszach, szum wiatru biegający od mojego ucha do jej i z powrotem. Ona również szukała się w ciszy. Dojrzały kasztan upadł z głuchym łoskotem na ziemię, gubiąc się w trawie. Poczułem ten sygnał, po tym spotkaniu wiele razy jeszcze słuchałem kasztanów, lecz nigdy nie mogłem powtórzyć tego uczucia. Wydało mi się, jakbym usłyszał w tym uderzeniu wszystko co chciałem usłyszeć, a zarazem wszystko co chciałem wyrazić, że ona równie to czuje, że ona wypadła z łupiny, i że ja się przed nią obnażam, nie musiałem już więcej słuchać, nie musiałem już więcej mówić. Choć wiem że ona również to czuła, nie miałem czasu zobaczyć tego w jej twarzy, wstała wspierając rękę na moim kolanie i odeszła. No tak, w tej chwili to już było oczywiste.

      Edytowane przez yfgfd123 (wyświetl historię edycji)
  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...