Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Historia edycji

Należy zauważyć, że wersje starsze niż 60 dni są czyszczone i nie będą tu wyświetlane
Agnieszka Charzyńska

Agnieszka Charzyńska

Do stuletniej Ratuszowej

Wchodzi Janusz w dresie nowym

I Grażyna, jego żona,

W bury sweter wystrojona.

 

Za Grażyną pędem leci

W brudnych bluzkach czworo dzieci.

Plamy z jagód na policzkach,

Kurz wraz z błotem na trzewiczkach.

 

Przy stoliku siedli żwawo,

Patrzą w lewo oraz w prawo,

Nagle Janusz na kelnera

Grubym basem się wydziera.

 

Zamówili sześć kotletów,

Z groszkiem grubych sześć omletów,

Barszczu  porcje małe cztery

Ciastek z kremem pół patery.

 

Zosia barszczyk w filiżance

W  brudne, mokre bierze palce,

Trach! I z filiżanki małej

Szczątki tylko pozostały.

 

 

Zenek zwykle na obrusie

Plam piętnaście zrobić musi,

Dzisiaj bardziej się postarał,

Oto plamek cała chmara.

 

Maja  w zupie oczka łączy,

Co się zaraz marnie skończy.

Już  wokoło pełno barszczu,

Soli, pieprzu, z uszek farszu.

 

Zosia w swym kotlecie dłubie

A sałatę  ręką skubie,

(Widział kto porządek taki?)

Już pod krzesłem są ziemniaki.

 

Zaś Ambroży w swym omlecie

Grzebie palcem – dobrze wiecie,

Że ten zwyczaj nieuroczy

Widzów wielce kłuje w oczy.

 

Już na krześle Zosi plama

(Ramionami wzrusza mama)

Na Zenkowym (co za czasy!)

Leży skórka od kiełbasy.

 

 

Gdy się czworgu dzieci miłych

Posiedzenie już znudziło,

Zenek z Mają z  wielkim krzykiem

W bieg ruszyli wśród stolików.

 

Już ściągnięte dwie serwety,

Na podłodze zaś kotlety,

Naleśniki, tortu kawał.

Jak zabawa, to zabawa…

 

Nie jest raczej niespodzianką

Dla Alicji i dla Hanki,

Że rodzinka ta upiorna,

Rozwydrzona i niesforna,

 

Bez kultury i sumienia

Chyłkiem wyszła – bez płacenia.

Wkrótce  zaś, jak co niedzielę,

Znów modliła się w kościele…

Agnieszka Charzyńska

Agnieszka Charzyńska

Do stuletniej Ratuszowej

Wchodzi Janusz w dresie nowym

I Grażyna, jego żona,

W bury sweter wystrojona.

 

Za Grażyną pędem leci

W brudnych bluzkach czworo dzieci.

Plamy z jagód na policzkach,

Kurz wraz z błotem na trzewiczkach.

 

Przy stoliku siedli żwawo,

Patrzą w lewo oraz w prawo,

Nagle Janusz na kelnera

Grubym basem się wydziera.

 

Zamówili sześć kotletów,

Z groszkiem grubych sześć omletów,

Barszczu  porcje małe cztery

Ciastek z kremem pół patery.

 

Zosia barszczyk w filiżance

W  brudne, mokre bierze palce,

Trach! I z filiżanki małej

Szczątki tylko pozostały.

 

 

Zenek zwykle na obrusie

Plam piętnaście zrobić musi,

Dzisiaj bardziej się postarał,

Oto plamek cała chmara.

 

Maja  w zupie oczka łączy,

Co się zaraz marnie skończy.

Już  wokoło pełno barszczu,

Soli, pieprzu, z uszek farszu.

 

Zosia w swym kotlecie dłubie

A sałatę  ręką skubie,

(Widział kto porządek taki?)

Już pod krzesłem są ziemniaki.

 

Zaś Ambroży w swym omlecie

Grzebie palcem – dobrze wiecie,

Że ten zwyczaj nieuroczy

Widzów wielce kłuje w oczy.

 

Już na krześle Zosi plama

(Ramionami wzrusza mama)

Na Zenkowym (co za czasy!)

Leży skórka od kiełbasy.

 

 

Gdy się czworgu dzieci miłych

Posiedzenie już znudziło,

Zenek z Mają w wielkim krzykiem

W bieg ruszyli wśród stolików.

 

Już ściągnięte dwie serwety,

Na podłodze zaś kotlety,

Naleśniki, tortu kawał.

Jak zabawa, to zabawa…

 

Nie jest raczej niespodzianką

Dla Alicji i dla Hanki,

Że rodzinka ta upiorna,

Rozwydrzona i niesforna,

 

Bez kultury i sumienia

Chyłkiem wyszła – bez płacenia.

Wkrótce  zaś, jak co niedzielę,

Znów modliła się w kościele…



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Waldemar_Talar_Talar  Znalazłam,   i mnie podobnie też korciło żeby na przykład coś nabroić ale jak przyszło Co do Czego to siadło w kącie i się boi   więc po co przyszło myślę sobie i czemu tak bez słowa siedzi niechcący się ugryzło w język i w moment napytało biedy   nieszczęścia muszą być do pary więc pozostało pióro chwycić o tym jak przyszło Co do Czego i napisało wiersz o niczym  
    • @violetta   Dokładnie, łączy się :)
    • Nie teraz. Bo właśnie deszcz pada na dworze tak rzewnie. Poczekam. Nie będę się nigdzie spieszyć niepotrzebnie. Usiądę tutaj. I w samotność się wtulę. Może też porozmawiam ze sobą czule.   Usiądę i poczekam. Na czas lepszy, który się z jutrem przywita. Na kwiat w doniczce szarej, który rozkwita. Na marzenia, co właśnie pieszczą firankę. Poczekam. W dłoniach trzymam filiżankę.
    • kwiaty bzu kwitnące w maju napawają swoją wonią opadające płatki porwał ze sobą wiatr gdzieś daleko, zabrał w nieznane   słońce wpada do pokoju mego przez okno jego delikatne promienie padają na ściany   na zewnątrz rozbrzmiewa ptasi śpiew nad nami rozpościera się błękitne niebo obłoki niczym wata cukrowa słońce tuż za nimi się chowa   pełno zieleni, krzewów i liściastych drzew bujnie rosnąca trawa, po której chodzi się jak po dywanie natury   a majowe kwiatki rosną tu i tam żółte mlecze budzą się w ciągu dnia a gdy słońce ich żegna, chowają się --- rozkwitając ponownie z kolejnym dniem   konwalie już dzwonią swoimi dzwoneczkami ich śnieżna biel kojarzona z niewinnością i gracją   błękit niezapominajek przypomina mi o niebie z żółtym oczkiem w centrum - to słońce górujące w samo południe dnia   a majowe kwiatki rosną przyszły do nas wraz z wiosną zielony dywan pokryły w plamach  z wiatrem roznosi się ich słodki zapach  
    • "Nauka może i powinna prowadzić do mistyki i niejednokrotnie tak było. Ale musi to być nauka rzetelna, pokorna i mądra, anie pyszałkowata, powierzchniowa i próżna.Przecież celem nauki jest poznanie tego, co jest Moim dziełem. Poznając dzieło, poznaje się stwórcę, o ile jest się dość skromnym, aby sukces poznania nie oślepił pychą prowadzącą do traktowania siebie jako stwórcę.                              Nie analizuj tego, co dałem poznać, bo zaplączesz się w swoją ograniczoność.                              Przyjmuj moje światła takimi jakie one są i nic więcej.                             Widząc zamglony obraz Mojej Prawdy, nie staraj się dorysowywać tego, co niewyraźne, bo zniekształcisz i stanie się karykaturą. Obrazu Mistrza nie może poprawiać dziecko, bo cóż z tego wyjdzie? I cóż wychodzi ...?                                                                                   280 pn.10.11.86, g.23,35 Świadectwo Alicja Lenczewska
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...